Załóżmy, że jakiś zbłąkany przechodzień pyta o drogę. Co się stanie, jeśli komuś przyjdzie do głowy żarcik w postaci wskazania mu dokładnie przeciwnego kierunku? Odpowiedź jest bardzo prosta: nagana, ograniczenie wolności albo grzywna. Złośliwe wprowadzanie w błąd drugiej osoby to wykroczenie.
Wprowadzanie w błąd drugiej osoby stanowi wykroczenie, o ile jest celowe i w jakiś sposób złośliwe
Poczucie humoru to rzecz mocno subiektywna. Są jednak rzeczy, z których żartować się nie powinno. Dobrym przykładem jest krzywda drugiego człowieka. Nie mam tutaj na myśli rozważań natury moralnej. Chodzi mi o całkowicie przyziemne sprawy, takie jak kary za wykroczenie.
Przytoczony na wstępie przykład całkiem nieźle obrazuje podejście ustawodawcy do tematu. Wprowadzenie drugiej osoby w błąd dla niektórych może stanowić świetny żart. Przepisy jednak kwalifikują takie zachowanie jako przejaw złośliwości, do tego w celu dokuczenia drugiej osobie. Zgodnie z art. 107 kodeksu wykroczeń za taki wybryk grozi całkiem surowa kara.
Kto w celu dokuczenia innej osobie złośliwie wprowadza ją w błąd lub w inny sposób złośliwie niepokoi, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny albo karze nagany.
Warto przypomnieć, że maksymalna grzywna za wykroczenie może obecnie wynieść 5 000 zł. Może się więc okazać, że wprowadzanie drugiej osoby w błąd będzie całkiem kosztownym żartem. Przy czym należy zdawać sobie sprawę z tego, że motywacje sprawcy mogą być najróżniejsze. Są osoby, które mogą wprowadzać w błąd innych nie z powodu skrzywionego poczucia humoru, lecz z czystej i niczym nieskrępowanej złośliwości względem drugiego człowieka. Wydaje się, że obydwu przypadków nie należy od siebie rozróżniać.
Dokuczenie innej osobie jak najbardziej jest przejawem złośliwości. Nie ma przy tym znaczenia, czy sprawcą kieruje chęć zabawienia się czyimś kosztem, czy coś więcej, co powinniśmy określić mianem nikczemności. Rzecz jasna wcale nie musi chodzić wyłącznie o wskazanie komuś drogi. Tak naprawdę każde wprowadzenie w błąd drugiej osoby może stanowić wykroczenie z art. 107. Pod warunkiem oczywiście, że nie mamy do czynienia z jakimś innym czynem zabronionym.
Równocześnie wykroczenia nie popełnia osoba, która nie miała złych intencji. Trzymając się przykładu wskazywania kierunku zbłąkanemu turyście: jeśli mamy dobre intencje, ale wskażemy niewłaściwą drogę do celu, to żadna kara nam nie grozi.
Ustawodawca w ogóle wykazuje stosunkowo niewielki poziom tolerancji wobec międzyludzkich złośliwostek
Wprowadzanie w błąd w celu dokuczenia to nie wszystkie przejawy złośliwości, które wyczerpują przesłanki zastosowania przywołanego przepisu kodeksu wykroczeń. Znajdziemy w nim jeszcze złośliwe niepokojenie innej osoby. Na dobrą sprawę jest to pojęcie, które jeszcze trudniej zdefiniować.
Z całą pewnością mamy do czynienia z wykroczeniem, które można popełnić jedynie umyślnie. Jak już wspomniano, niezbędny jest także element złośliwości w zachowaniu sprawcy. Czym jednak będzie „niepokojenie” w rozumieniu przepisów prawa? Słownikowe definicje tego pojęcia są w zasadzie dwie: „wprawiać kogoś w niepokój, wzbudzać u kogoś obawę” oraz „zajmować komuś czas, sprawiać kłopot”. Pierwsza z nich wydaje się lepiej pasować do stalkingu, który jest poważnym przestępstwem zagrożonym karą nawet 8 lat pozbawienia wolności. Celowe sprawianie komuś kłopotu wydaje się pasować.
Nic więc dziwnego, że art. 107 kodeksu wykroczeń w praktyce najczęściej jest stosowany do różnego rodzaju incydentów związanych ze sporami sąsiedzkimi. Najczęściej chodzi o różnego rodzaju celowe wyrządzanie sobie nawzajem złośliwostek. Po raz kolejny trzeba jednak pamiętać, że tego typu zachowanie może wypełniać znamiona wielu różnych wykroczeń. Decydująca będzie motywacja sprawcy. Wyróżnikiem złośliwego niepokojenia będzie właśnie ten element celowego i świadomego dokuczania innej osobie.