Nie samymi subwencjami partia polityczna żyje – często musi również utrzymywać się ze składek członkowskich. Co ciekawe, w roku 2016 na samej górze rankingu wcale nie plasują się najpopularniejsze sondażowo ugrupowania.
Skarbnik toruńskiego okręgu partii Razem, Marcin Zyśk stworzył kompleksowe zestawienie przychodów różnych ugrupowań na podstawie sprawozdań finansowych ze strony PKW. Wynika z nich, że najwięcej pieniędzy ze składek otrzymuje Prawo i Sprawiedliwość, na drugim miejscu jest Sojusz Lewicy Demokratycznej, a na trzecim – Razem właśnie. Wynika z tego, że dwie nieznajdujące się w Sejmie partie otrzymują więcej funduszy od swoich członków, niż dzieje się to w przypadku Platformy Obywatelskiej czy Nowoczesnej.
Wpływy ze składek w partiach politycznych w 2016 r.
PiS więcej niż reszta razem wzięta. Ciekawe pozycje 3. i 44. :)
28 z 72 partii nie miało żadnych wpływów ze składek. pic.twitter.com/MVsHzuYGo1— Marcin Zyśk (@Marcin_Zysk) December 7, 2017
Szary koniec
Twój Ruch, niegdyś prężnie działająca partia, znajduje się na samym końcu. Janusz Palikot nie wrócił do polityki, zaś jego ugrupowanie najwyraźniej nie ma już na co liczyć po przegranych wyborach. Zjednoczona Lewica okazała się fiaskiem, nie potrafiła zebrać dostatecznego elektoratu i o ile Leszek Miller jakoś przetrwał to starcie (SLD jest przecież na bardzo wysokim miejscu), o tyle Twój Ruch musi polegać „jedynie” na ponad dwumilionowej subwencji z budżetu państwa. Inne partie lewicowe, jak wykazuje zestawienie, mają się dużo lepiej.
Co ciekawe, Marcin Zyśk opublikował również zestawienie partii, które nie uzyskały z tytułu składek członkowskich ani grosza. Należy do nich między innymi Samoobrona, Krajowa Partia Emerytów i Rencistów, czy… Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro. Żadna z nich nie może pochwalić się wysokimi darowiznami czy większymi wpływami na konto. W przypadku tej pierwszej partii jest to o tyle interesujące, że za czasów poprzednich rządów PiS była ona liczącą się siłą polityczną. Po czasie jednak cały jej dorobek znalazł się na śmietniku historii, zaś elektorat został zagospodarowany przez inne partie.
Z czego płaci się składki członkowskie partii?
W wielu partiach zbiera się tzw. podatek funkcyjny. Ktoś, komu udaje się za sprawą danego ugrupowania zyskać jakąś posadę, powinien wpłacać należny procent od wynagrodzenia do budżetu partii. To wyjaśnia zresztą tak wysoki wynik Prawa i Sprawiedliwości – w maju tego roku „Polityka” pisała o tym, iż oprócz składek, członkowie tego ugrupowania muszą wpłacać dobrowolne kwoty pieniędzy na rzecz całej struktury. Poseł Krzysztof Lipiec miał rozdać nawet na spotkaniu deklaracje finansowe, tak, by nikt z prawych i sprawiedliwych nie zapomniał o daninie. Warto też wiedzieć, że taka sama praktyka panowała także w PSL. Donosił o tym Dziennik Łódzki – były minister Marek Sawicki nazywał taki proceder naturalnym oraz absolutnie normalnym. Do tego dochodzą pieniądze z subwencji, toteż pula się powiększa.
To odwrotna tendencja do tej, która panuje – na przykład – w Stanach Zjednoczonych. W tym kraju partie uzależnione są wręcz od pieniędzy pochodzących z prywatnych źródeł. Korporacje, firmy, milionerzy – wszyscy oni mają potem wpływ na to, jak wygląda polityka w Białym Domu oraz w Kongresie. Sam Trump w debacie przywoływał sytuacje, w których hojnie rozdawał pieniądze, by mieć potem danych polityków na zawołanie.
W pewnym sensie jest to ważna składowa polskiej demokracji. Ilość składek pokazuje aktywność oraz możliwości organizacyjne uczestników danej partii. Dzięki temu można sprawdzić, które ugrupowanie jest wewnętrznie aktywne oraz żywe. W przypadku partii rządzących – daje pewien obraz przychodów z synekur.
Prywatne źródła, siła na lewicy
Zestawienie przygotowane przez Zyśka nie pokazuje innego, ciekawego zagadnienia. Platforma Obywatelska ma, rzeczywiście, mniejsze zyski ze składek niż partia Razem, ale według danych Państwowej Komisji Wyborczej, dostają oni ogromne darowizny. Tylko w 2016 roku był to niemal milion złotych. To więcej, niż z prywatnych środków pozyskało Prawo i Sprawiedliwość. Gdyby panowały więc takie zasady, jak w Stanach Zjednoczonych, PO byłoby finansowo silniejsze od PiSu.
Jeśli o lewicę chodzi, zaskoczenie jest nieduże. Przyświeca im raczej prospołeczna postawa oparta o kolektyw, toteż odkładanie pieniędzy na wspólne cele jest czymś, co leży w ich założenia. To może oznaczać, że kiedy przyjdzie do wyborów – czy to samorządowych, czy parlamentarnych – będą oni w stanie zmobilizować naprawdę duże środki do tego, by zaistnieć na scenie politycznej.