Wpis naszego redaktora naczelnego na portalu X, w którym poruszony został temat stereotypów, dotyczących zacofania wschodniej Polski w zestawieniu z zachodem, spotkał się z dużym odzewem. Warto sobie w takim wypadku zadać pytanie, czy tego typu postrzeganie wschodniej części naszego kraju ma jeszcze jakiekolwiek odzwierciedlenie w rzeczywistości? Często nie zdajemy sobie także sprawy z tego, że niezbyt rozwinięte regiony znajdują się także na zachodzie.
Wschodnia Polska już nie wygląda tak jak kiedyś. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy są Fundusze Europejskie
Nie możemy w tym przypadku przeoczyć strumienia pieniędzy, jaki popłynął na wschód Polski z Unii Europejskiej. Całkowity budżet programu Fundusze Europejskie dla Polski Wschodniej na lata 2021-2027 wynosi 13,4 mld zł, czyli ok. 3,1 mld euro. Już samo stworzenie osobnego programu, który jest skierowany tylko i wyłącznie dla wschodu Polski, pokazuje, że nie tylko nasz kraj chce, aby region ten zmieniał swoje oblicze – zależy na tym także samej Unii Europejskiej. Podróżując po wschodnich terenach, trudno nie dostrzec zmian, jakie zaszły w województwach podlaskim, lubelskim, podkarpackim czy świętokrzyskim. Wielu ludzi, jeżdżących w tamte rejony po raz pierwszy, przyznaje, że w tej chwili z trudem dostrzega różnice pomiędzy wschodem a zachodem Polski. Nie oszukujmy się jednak – na wschodzie w dalszym ciągu są miejsca, które możemy określić jako biedne, ale tego typu tereny znajdziemy także w centralnej czy zachodniej Polsce.
Mówiąc o wschodnich terenach naszego kraju, nie sposób pominąć tematu rozwoju miast, które się tam znajdują. Rzeszów przez lata był liderem pozyskiwania kapitału, a także wdrażania innowacyjnych rozwiązań gospodarczych. Nie bez powodu Rzeszów i Lublin znajdowały się jeszcze niedawno odpowiednio na 2. i 3. miejscu w Polsce pod względem szybkości rozwoju gospodarczego na tle całego kraju. Średnie wynagrodzenie brutto w Białymstoku było już jakiś czas temu wyższe od tego, które wpływało na konta mieszkańców Gorzowa Wielkopolskiego, pomimo że to drugie miasto znajduje się na tym podobno „lepszym” zachodzie naszego kraju. Z danych GUS-u wynikało także, że już w 2021 roku przeciętne wynagrodzenie w województwie podlaskim i lubelskim było wyższe niż np. w województwie lubuskim.
Plany utworzenia województwa środkowopomorskiego nie wzięły się znikąd. Powodem był przede wszystkim stan gospodarki tego regionu
Niektórzy z nas być może przypominają sobie plany zmiany liczby województw przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Pomysły te wydawały się poważne, gdyż mówił o nich wielokrotnie sam Jarosław Kaczyński (notabene prezes PIS robił także nadzieję Częstochowie, której również obiecywał, że ta stanie się na powrót stolicą województwa). Wielu mieszkańców tego regionu Polski popierało plany utworzenia województwa środkowopomorskiego z kilku powodów. Jednym z nich była oczywiście chęć decydowania o swoim rozwoju społeczno-gospodarczym. Jednak plany utworzenia tego województwa miały także podnieść poziom życia mieszkańców, a to dlatego, że o podregionie słupskim i koszalińskim możemy powiedzieć wszystko, ale nie to, że są to regiony zamożne. Około 10 lat temu, czyli w czasie, kiedy Jarosław Kaczyński zaczął intensywnie lobbować za utworzeniem tego województwa, podregion słupski i koszaliński miały PKB na mieszkańca niewiele wyższe niż województwa podlaskie, lubelskie czy podkarpackie.
Region środkowopomorski borykał się także z problemami gospodarczymi po upadku komunizmu (m.in. przez likwidowanie tzw. PGR-ów). Nie bez powodu to tam właśnie swoją karierę zaczynał Andrzej Lepper i Samoobrona. Partia ta miała także duży wkład w aktywną agitację na rzecz zrewidowania podziału administracyjnego w tej części Polski (np. w postaci projektu z roku 2002, który finalnie nie trafił pod obrady Sejmu).
Nie brakowało jednak głosów, które podważały sens powstawania tego typu województwa. Jednym z najpoważniejszych zarzutów, które były kierowane w stronę autorów tego typu projektów, były kwestie demograficzne – województwo środkowopomorskie miałoby niespełna milion mieszkańców (złośliwi mogliby jednak powiedzieć, że województwo opolskie też ma niecały milion mieszkańców, a jednak istnieje nieprzerwanie od 25 lat). Także lokalni politycy nie szczędzili gorzkich słów pod adresem autorów tego typu reformy administracyjnej. Opinię w tym tonie wygłosił kiedyś na łamach Gazety Wyborczej ówczesny burmistrz Szczecinka Jerzy Hardie-Douglas. Mówił on wtedy jasno, że utworzenie tego typu województwa to nic innego, jak tworzenie biedy.
Słowa te stały w jawnej sprzeczności z głosami polityków PIS i samego Jarosława Kaczyńskiego, który swego czasu zapewniał, że województwo to stanie się motorem rozwoju nie tylko regionu północnej Polski, ale i całego kraju. Te słowa nie pozostały bez echa wśród stowarzyszeń, które zrzeszały przedsiębiorców regionu koszalińsko-słupskiego. W roku 2020 wystosowali oni list do władz krajowych, w których pytali partię Kaczyńskiego o to, czy ta zamierza spełnić tak szumnie ogłaszane plany zmiany liczby województw w Polsce (tego typu zapytania kierowali do ówczesnego rządu także lokalni politycy z Częstochowy, gdzie również odżyły nadzieje na powstanie woj. częstochowskiego w nowej formie). Finalnie z planów oddzielenia się regionu środkowopomorskiego nic nie wyszło, a temat ucichł także z powodu przegrania wyborów parlamentarnych przez Zjednoczoną Prawicę. Próby powstania tego województwa pokazują nam jednak jak na dłoni, że nie tylko wschodnia, ale i północno-zachodnia część Polski boryka się z problemami ekonomicznymi, którym politycy zarówno próbowali zaradzić, jak i zbijać na nich swój kapitał polityczny.