Za moich czasów to człowiek pracował od rana do nocy za miskę zupy i się cieszył, że robota była. Takie motto mogło przyświecać autorom Projektu Tłumacz, do którego nabór rozpoczął się na prestiżowym przecież Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Szukają studentów, którzy za darmo będą pełnić dyżury 24 godziny na dobę, aby pomóc policji w kontaktach z cudzoziemcami.
Wydział Neofilologii UAM ogłosił rozpoczęcie rekrutacji do nowego projektu, który realizowany jest wraz z policją i władzami miasta. Chodzi o pomaganie policjantom w kontaktach z cudzoziemcami na terenie miasta. Pomoc ma polegać na pełnieniu całodobowych dyżurów telefonicznych, aby oficer mógł w dowolnym momencie skorzystać ad hoc z pomocy tłumacza. Schemat działania ma być bardzo prosty. Jeżeli policjant, który przeprowadza interwencję z udziałem cudzoziemca, ma problemy, żeby się z nim porozumieć, dzwoni do dyżurującego akurat tłumacza po pomoc. W nadzwyczajnych przypadkach wolontariusz może być poproszony o dojazd na miejsce zdarzenia. To z pewnością nie jest opis pracy dla leniwego pracownika.
Studenci mają być przeszkleni przez policję, a potem za darmo być pod telefonem 48 godzin
To wszystko oczywiście za darmo, w ramach wolontariatu. Sama uczelnia jednak zwraca uwagę na to, że projekt jest – uwaga – prestiżowy. Jakby tego było mało, jest objęty patronatem dwóch prorektorów. Studenci mają podpisać umowy na 3 miesiące, a ich dyżury mają trwać po 48 godzin. Przy takim prestiżu całej akcji aż dziw bierze, że studenci nie będą musieli korzystać z własnych telefonów. Te bowiem mają zostać dostarczone przez sponsora. Udział w tej jakże prestiżowej akcji to niesamowita okazja do zdobycia dodatkowych punktów w programach stypendialnych. Wisienką na torcie są zaplanowane coroczne spotkania z prorektorem i władzami miasta. W ramach podziękowań – tradycyjny uścisk dłoni. Czy wspomniałem o ciekawym doświadczeniu?
Nie trzeba było długo czekać na reakcję studentów. Ci są oczywiście oburzeni. Przede wszystkim postawą uczelni, która w ten sposób zdaje się promować nieuczciwe postawy, a także psuje rynek. Również Związek Zawodowy Tłumaczy Przysięgłych wydał oświadczenie, w którym jednoznacznie skrytykował pomysł uczelni. Zwracają uwagę na to, że w kontakcie z organami państwa niezbędny jest udział tłumacza przysięgłego, który gwarantuje najwyższą jakość i standard, ale również obronę praw ewentualnych pokrzywdzonych cudzoziemców. Studenci swoją pracę mają wykonywać przecież bez żadnego nadzoru i wsparcia doświadczonych tłumaczy. Nie trzeba również wspominać o ewentualnej odpowiedzialności za błędy, które mogą wyniknąć ze złego tłumaczenia. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że praca tłumacza w takich trudnych przecież sytuacjach, jaką jest interwencja z udziałem policji, wymaga nadzwyczajnych umiejętności i skupienia. Nikt przecież nie będzie dzwonił do tłumacza, żeby turyście wytłumaczyć, jak trafić do baru.
To równie absurdalny pomysł, jak wykorzystanie studentów prawa do reprezentowania cudzoziemców przed sądem, czy studentów medycyny do ich leczenia. Czy 48-godzinne dyżury, całkowicie za darmo są normalne? Język angielski w pracy z pewnością się przydaje.