Orkan Fryderyka od samego rana rozgrzewa media i sprawia, że szyby niebezpiecznie się trzęsą, a światło niepokojąco mruga. Już zaczynają się pierwsze szkody – na Opolszczyźnie przewrócił się autokar, w Europie Zachodniej doszło już do tragedii – są ofiary śmiertelne tego silnego wiatru. Do rana poleci kilkanaście dachów i trakcji elektrycznych. Pamiętajmy o ubezpieczeniu!
Stare powiedzenie mówi, że mądry Polak po szkodzie, ale jak to zwykle bywa, poszkodowani przez wiatr podniosą larum, że państwo nie powinno zostawiać w potrzebie tych, którzy stracili dobytek. O ile można zrozumieć, kiedy nad zniszczonym dobytkiem rozpaczają ludzie ubodzy, tacy, których nie stać na wykupienie rocznej polisy ubezpieczeniowej. Gorzej, jeśli płakać zaczynają ci, których budżetu domowego wykupienie ubezpieczenia wcale by nie nadszarpnęło.
Orkan Fryderyka sieje grozę
W ostatnich miesiącach już kilkukrotnie mierzyliśmy się z różnymi zawirowaniami pogodowymi, w tym – silnymi wiatrami. Czas się chyba przyzwyczaić do tego, że raz na dwa miesiące pojawi się wyjątkowo niekorzystna aura. Niestety, ludzie nie potrafią myśleć przyszłościowo, opony zimowe kupują w grudniu, śnieg znowu zaskoczy drogowców, zaś orkan Fryderyka – mieszkańców terenów, gdzie rozpęta się pandemonium.
Na razie informacje o szkodach dotyczą głównie zachodniej Europy (w Niemczech odwołano kursy pociągów dalekobieżnych), pojawiły się również doniesienia o ofiarach śmiertelnych. W Polsce (pomijając to upiorne legato za oknem), póki co, cisza – wiemy tylko o tym, że na Opolszczyźnie z powodu wiatru przewrócił się autokar. Ale możemy się spodziewać szkód, czasem nawet bardzo dotkliwych. Życie jest bezcenne i żadna polisa nie uchroni nas przed spadającym drzewem, natomiast dom można było ubezpieczyć.
Przezorny zawsze ubezpieczony
Cena polisy ubezpieczeniowej uzależniona jest od wielkości oraz wartości mieszkania, ma wpływ na nią również to, u jakiego ubezpieczyciela ją nabywamy. Zazwyczaj cena nie jest wygórowana, a w razie czego wychodzimy z problemów obronną ręką. Nie trzeba wtedy rozpaczać i wzywać na pomoc lokalnych samorządów, odgrażać się rządowi, że nic nie zrobił (bo cokolwiek nie myślimy o politykach, mają dość niewielki wpływ na to, czy pojawi się orkan Fryderyka, czy tylko wieczorna mżawka), że ludzie zostali bez niczego. Systemowa pomoc, jak wszyscy wiemy, jest w Polsce tak niedoskonała, że trzeba sobie radzić samemu.
Trzymamy kciuki, żeby tym razem szkody były jak najniższe, a ludzie ucierpieli w jak najmniejszym stopniu.