W niedzielę 20 października w Mołdawii odbyły się dwa głosowania – wybierano prezydenta kraju, a także decydowano w drodze referendalnej o członkostwie państwa w Unii Europejskiej. Jeszcze w niedzielę wieczorem wynik tego drugiego głosowania był zupełnie inny niż na drugi dzień. Po raz kolejny potwierdziło się, że każdy głos ma znaczenie. Mołdawia to kolejny kraj, który coraz chętniej widzi swoją przyszłość w świecie zachodnim.
Wybory w Mołdawii
W przypadku wyborów prezydenckich nie wyłoniono zwycięzcy. Potrzebna będzie druga tura. Zawalczy w niej zwyciężczyni pierwszej tury, proeuropejska kandydatka niezależna Maia Sandu, a także Alexandr Stoianoglo z prorosyjskiej Partii Socjalistów Republiki Mołdawii. Sandu nie jest nową twarzą w mołdawskiej polityce. Jest założycielką Partii Akcji i Solidarności, która posiada samodzielną większość w parlamencie.
Po przeliczeniu głosów ze wszystkich komisji wyborczych, Maia Sandu zdobyła 42,5% głosów. Jej konkurent 26%. Nie przekreśla to jednak jego szans na zwycięstwo w drugiej turze wyborów. Tym bardziej, że pojawiają się wyraźne głosy, że głosowania nie przebiegają uczciwie – z niekorzyścią dla strony proeuropejskiej.
Wyjątkowe referendum
Znamy także oficjalne wyniki referendum ws. zmiany mołdawskiej konstytucji przez wpisanie do niej akcesji do Unii Europejskiej. Jeszcze w niedzielę, w późnych godzinach wieczornych, wynik był zupełnie inny od tego, który poznaliśmy wczoraj. Początkowe raporty z komisji wyborczych wskazywały na sprzeciw wobec zmiany konstytucji:
Moldova, EU membership referendum:
Turnout at 21:00 EEST: 49.8%
59.6% countedAgainst: 55%
In favour: 45%➤ https://t.co/gxBwuJxOy7 pic.twitter.com/4OKrIZQUNg
— Europe Elects (@EuropeElects) October 20, 2024
W kolejnych godzinach wynik zaczął przechylać się na korzyść strony proeuropejskiej. Stało się to m. in. dlatego, że wyniki z największych miast i zagranicy, gdzie poparcie dla sił prounijnych jest największe, spływały najpóźniej.
Ostateczny, końcowy wynik referendum to 50,46% głosów „za” zmianą konstytucji. Sam Kiszyniów wsparł członkostwo w UE w prawie 56%, a zagranica w 77%. Strona proeuropejska wygrała o zaledwie 13596 głosów. Ostateczna różnica głosów nie jest aż tak mała, jaka była jeszcze w trakcie liczenia – bywały chwile, w których głosów „za” było tylko o 744 więcej. Emocje, których dostarczyły napływające informacje z komisji wyborczych dają jednak wiele do myślenia.
Moldova, EU membership referendum:
98.8% counted
The difference is for 744 votes for In favorAgainst: 50%
In favour: 50%➤ https://t.co/gxBwuJxOy7 pic.twitter.com/CBiEK4pmYz
— Europe Elects (@EuropeElects) October 21, 2024
Mołdawia walczy o swoją przyszłość
Referendum w Mołdawii nie są jest prawda najbardziej jaskrawym przykładem tego, jak pojedyncze głosy mogą wpłynąć na ostateczny wynik. Nie jest to imponujące zwycięstwo – można wręcz powiedzieć, że pyrrusowe. Jednocześnie daje jednak nadzieje na drugą turę wyborów. Jeśli obecna prezydent utrzyma stanowisko, to siły proeuropejskie będą mogły na chwilę odetchnąć.
Na chwilę, bo muszą mieć z tyłu głowy świadomość, że prawie połowa społeczeństwa nie podziela ich wizji. Mołdawia z całą pewnością stanie się coraz intensywniejszych walk politycznych – Rosja nie będzie chciała odpuścić. Mołdawia to kolejny kraj, w którym istotna część społeczeństwa swoje szanse na lepsze jutro widzi nie w Rosji, a w szeroko pojętym świecie zachodnim. Tym bardziej, że ze środowisk proeuropejskich padały deklaracje, że Mołdawianie są przekupywani przez prorosyjskich działaczy, aby głosować wedle ich życzeń.