Król polskich banknotów jest jeden i nie jest nim już Władysław Jagiełło

Codzienne Finanse Zakupy Dołącz do dyskusji
Król polskich banknotów jest jeden i nie jest nim już Władysław Jagiełło

Zygmunt Stary zdetronizował Władysława Jagiełłę. Wcale nie bredzę, bo chodzi mi o pieniądze znajdujące się w obiegu. Banknot dwustuzłotowy wyparł stuzłotówki jako ten, który ma obecnie największe znaczenie dla płatności gotówkowych. Na dobrą sprawę nie ma się co cieszyć, bo to pośredni skutek inflacji. Najzwyczajniej w świecie rośnie zapotrzebowanie na większe nominały. 

Stuzłotówek niby wciąż jest najwięcej, ale to tylko kwestia czasu, zanim ustąpią banknotom z Zygmuntem Starym

Pamiętam jeszcze czasy zaraz po denominacji, gdy banknot dwustuzłotowy stanowił prawdziwą rzadkość. Dorośli najczęściej używali pięćdziesiątek i setek. Dwusetki były tym niemalże mitycznym pieniądzem, który funkcjonował w obiegu między firmami i wykorzystywany przez banki. Te czasy już dawno minęły i nie ma szans, żeby kiedykolwiek do nas wróciły. Okazuje się także, że banknotów dwustuzłotowych jest już po prostu najwięcej. Przynajmniej z pewnego bardzo konkretnego punktu widzenia.

Raport o obrocie gotówkowym w Polsce w 2023 r. opracowany przez Departament Emisyjno-Skarbcowy NBP to interesujące źródło wiedzy o pieniądzu, z którego korzystamy na co dzień. Wynika z niego między innymi, że łączna wartość gotówki znajdującej się w obiegu według stanu na 31 grudnia 2023 r. wyniosła 377,2 mld zł. Względem stanów z 2022 r. nie ma wielkiej różnicy. Równocześnie jednak w ciągu ostatnich 4 lat wartość ta wzrosła o 58,2 proc. W liczbach bezwzględnych mówimy o kwocie 138,7 mld zł.

Jak to jest z tymi banknotami? Możemy spojrzeć na problem na dwa różne sposoby. Przede wszystkim możemy zwrócić uwagę na wartość banknotów o konkretnych nominałach. W tym przypadku zwycięzca jest jeden: banknot dwustuzłotowy. Stanowi już aż 45,7 proc. wartości gotówki w obiegu. Na stuzłotówki przypada już jedynie 40 proc.

Alternatywne ujęcie problemu to podejście ilościowe. W tym przypadku okazuje się, że zmiana wciąż jest niezwykle odległa, a Władysław II Jagiełło w dalszym ciągu panuje nad obiegiem gotówkowym. Banknoty stuzłotowe to wciąż 49,8 proc. wszystkich sztuk papierowego pieniądza krążącego po naszej gospodarce. Dwusetek jest „jedynie” 28,4 proc.

Ktoś złośliwy mógłby stwierdzić, że łatwo się pomylić, bo autorzy raportu dobrali kolory na odwrót. Ja jednak zwróciłbym uwagę na to, jak mało znaczące są w gruncie rzeczy pozostałe nominały. Nawet popularnych pięćdziesięciozłotówek jest w obiegu zauważalnie mniej niż 10 proc. Pięćsetki wciąż nie zrobiły wielkiej kariery. Teraz to one są „tym mitycznym pieniądzem”.

Banknot dwustuzłotowy nie odda pierwszego miejsca ani pięćsetce, ani tym bardziej stuzłotówce

Obydwa wykresy obrazują nam w gruncie rzeczy tę samą tendencję. Banknot dwustuzłotowy od pierwszej połowy 2020 r. zyskuje na znaczeniu kosztem swojego stuzłotowego odpowiednika. Jest ich coraz więcej i tym samym rośnie ich łączna wartość. Co takiego wydarzyło się właśnie w tym momencie? Osobom, które spędziły ostatnie lata w bunkrze, podpowiem: chodzi o epidemię covid-19, która uderzyła w Polskę w marcu 2020 r. Potwierdza to zresztą sam NBP.

Wzrost udziału banknotów 200-złotowych w wartości obiegu wynika z ich istotnego wzrostu w pobraniach z NBP od czasu wybuchu pandemii COVID-19. W 2023 r. nominał 200 zł stanowił 44,1% wartości wszystkich banknotów pobranych z NBP, podczas gdy banknoty o nominale 100 zł odpowiadały za 41,9% wartości pobrań banknotów z NBP.

Jeżeli pamiętacie zarzuty względem naszego banku centralnego, że w tamtym okresie drukował pieniądze na potęgę, to przywoływany raport stanowi tego żywy statystyczny dowód. Warto jednak zauważyć, że kryzys inflacyjny nastąpił z pewnym opóźnieniem, jak to zazwyczaj ze zjawiskami makroekonomicznymi bywa.

Wzrost cen wystrzelił na przełomie 2021 i 2022 r., a na początku zeszłego roku otarł się niemalże o 20 proc. w ujęciu rocznym. Jeśli jednak chodzi o struktury nominałowe banknotów w obiegu, to nie dostrzegamy w tym okresie większych anomalii. Pewną ciekawostką jest za to wspomniany na początku wzrost wartości pieniądza w obiegu w ostatnich 5 latach. W międzyczasie mamy bowiem do czynienia z prawdziwym boomem na płatności bezgotówkowe przy praktycznie każdym możliwym rodzaju zakupów.

Czy w przyszłości coś się zmieni, jeśli chodzi o pieniądze, którymi płacimy na co dzień? Nie ma się co oszukiwać: stuzłotówka już nie odzyska swojego statusu. Powrót do cen sprzed kryzysu inflacyjnego wymagałby swojej odwrotności: nagłego załamania się cen. Dopiero on skłoniłby NBP do dostosowania podaży pieniądza do potrzeb gospodarki. Równocześnie nie ma się co spodziewać, że banknot dwustuzłotowy szybko ustąpi miejsca pięćsetkom. Chociaż z drugiej strony, kto wie? Od jakiegoś czasu przebąkuje się w końcu o wprowadzeniu banknotu o nominale 1000 zł.