Plaga oszustw z wykorzystaniem przeróżnych środków masowej komunikacji obejmuje praktycznie cały cywilizowany świat. Czy można sobie z nią poradzić? Ja sugerowałbym bezwzględną rozprawę ze sprawcami, ale pewna brytyjska firma komunikacyjna wymyśliła alternatywę. Jest nią bot udający staruszkę. AI w założeniu ma zabierać czas scammerom po to, by nie wykorzystywali go na nabieranie prawdziwych emerytów.
Brytyjska firma telekomunikacyjna postawiła na oszukiwanie oszustów za pomocą AI
Można czasami odnieść wrażenie, że oczy dookoła głowy i zdrowy krytycyzm nie wystarczają już, by uniknąć prób wyłudzenia danych i pieniędzy czyhających na każdym kroku. Potrzebna jest wręcz pełnoprawna paranoja, a i to nie zawsze gwarantuje sukces. Oszuści podszywają się pod praktycznie każdą instytucję: banki, operatorów telekomunikacyjnych, policję, popularnych celebrytów, czy nawet brytyjską rodzinę królewską. Nasze dane prawdopodobniej hulają sobie w najlepsze gdzieś tam w internecie i stanowią przedmiot nie tylko grabieży, ale także transakcji handlowych.
Jak się łatwo domyślić, są pewne szczególnie atrakcyjne dla przestępców typy ofiar. Znajdują się wśród nich między innymi emeryci, którzy nierzadko są na bakier z nowoczesną technologią. Niektórym z nich daje się też we znaki wiek, który może ograniczać ich zdolności poznawcze. Uświadamianie seniorów co do istnienia zagrożenia to oczywiście bardzo dobry pomysł, ale może nie wystarczyć. Należy więc poszukać nowych sposobów walki z oszustami. Na jeden z nich wpadła brytyjska firma telekomunikacyjna O2. Jest nią… bot udający staruszkę.
„Daisy”, bo tak bota nazwali jego twórcy, stanowi swego rodzaju amalgamat różnych modeli sztucznej inteligencji, które razem mają skutecznie udawać prawdziwą osobę starszą i przeciągać rozmowę w nieskończoność. Dlaczego to takie ważne? Założenie jest bardzo proste: w czasie, gdy oszust rozmawia z Daisy, nie może on wydzwaniać do prawdziwych seniorów.
Bot udający staruszkę jest w stanie na bieżąco reagować w konwersacji i podtrzymywać ją na różne sposoby. Wtrąca rodzinne anegdotki, pyta oszusta o pomoc w wykonaniu kolejnych kroków, których „zupełnym przypadkiem” jakoś nie jest w stanie wykonać poprawnie. Siłą rzeczy posługuje się zmyślonymi danymi oraz nieprawdziwymi informacjami o nieistniejącym rachunku bankowym. Firma O2 twierdzi, że Daisy potrafi trzymać przestępców na linii przez nawet 40 minut.
Czy tak niestandardowe metody rzeczywiście są w stanie ograniczyć skalę wyłudzeń wymierzonych w osoby starsze? Prawdę mówiąc, byłbym co do tego sceptyczny.
Bot udający staruszkę raczej nie pomoże na tyle, by stanowić jakąś realną różnicę
Z danych O2 wynika, że w Wielkiej Brytanii naciągacze podejmują próby dobrania się do czyjegoś konta w banku mniej-więcej co 2 minuty. Do nawet 22 proc. Brytyjczyków oszuści mają dzwonić przynajmniej raz w tygodniu. Skala zjawiska jest więc wręcz porażająca. Zaryzykowałbym przy tym stwierdzenie, że w Polsce nie jest pod tym względem wcale jakoś dużo lepiej.
Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, phishingiem nie zajmują się wcale jacyś znudzeni wyrostkowie z telefonem. To zajęcie dla przestępczości zorganizowanej tworzącej wyspecjalizowane gangi dysponujące infrastrukturą, którą z powodzeniem moglibyśmy określić mianem pełnoprawnego całodobowego call center. Żeby bot udający staruszkę mógł rzeczywiście spowolnić tę machinę, oszuści musieliby rzeczywiście się na nią natknąć. W tym celu należałoby jakoś wprowadzić Daisy do baz numerów, z których korzystają w swoim przestępczym procederze.
Kolejnym problemem jest sama konieczność utrzymywania infrastruktury, dzięki której zaawansowany bot udający staruszkę mógłby w ogóle funkcjonować. Potrzeba mocy obliczeniowej oraz energii. Im więcej wirtualnych Daisy miałoby działać jednocześnie, tym więcej prądu pochłonie cała operacja. Jak dużo? W tym momencie warto nadmienić, że Google i Meta planują postawienie własnych elektrowni jądrowych, by zasilić własne prace nad AI, które rzecz jasna są prowadzone na zauważalnie większą skalę. Spora firma telekomunikacyjna ma bardzo duże możliwości, ale nie są one nieskończone.
Nie sposób także nie zauważyć, że Daisy musiałaby stale nadążać za przestępcami, by móc ich nabierać i tym samym pozostawać użyteczną. Można się spodziewać, że po kilku wpadkach oszuści sami nauczą się rozpoznawać bota i momentalnie się rozłączać. Równie dobrze mogą także urywać rozmowę, jeśli uznają po paru minutach, że jest ona nieperspektywiczna.
Pomysł z chatbotem zabierającym czas naciągaczom i chroniącym oszczędności seniorów jest z pewnością ciekawy i medialny. Z pewnością jego powstanie to pozytywna wiadomość. Nie sposób jednak nie zauważyć, że tak się cyberprzestępców z internetu nie pozbędziemy. Najlepiej byłoby rzecz jasna powsadzać sprawców do więzień. Niestety jest to chyba nawet bardziej karkołomne przedsięwzięcie. Pozostaje więc wspomniana już paranoja.