Pasażer musiał dopłacić za swój bagaż. Teraz Ryanair musi mu zwrócić pieniądze

Dobre wiadomości Transport Zagranica Dołącz do dyskusji
Pasażer musiał dopłacić za swój bagaż. Teraz Ryanair musi mu zwrócić pieniądze

Polityka tanich linii lotniczych odnośnie bagaży podręcznych niejednokrotnie dała nam znać, że jest co najmniej kontrowersyjna. Z jednej strony oficjalnie podane maksymalne wymiary i specjalne koszyki do sprawdzenia rozmiaru walizki. Z drugiej strony, okazuje się, że są zupełnie po nic. Ostateczna decyzja, często niezrozumiała, należy do personelu na lotnisku. Po raz kolejny okazuje się, że Ryanair się przeliczył. Teraz będzie musiał zwrócić pasażerowi pieniądze.

Bagaż podręczny

Na pokład samolotów Ryanair pasażerowie mogą zabrać bezpłatnie jedynie małą torbę, która zmieści się pod fotelem. Drugą opcją jest dokupienie opcji wniesienia walizki kabinowej, która mieści się w górnym schowku. Irlandzki przewoźnik sprzedaje jednak ten bagaż wraz pierwszeństwem wejścia na pokład. Nie można wybrać jednego lub drugiego. Istnieje również opcja bagażu rejestrowanego. Jak dobrze wiemy, w przypadku, gdy nasz bagaż wykracza poza podane wymiary, linie lotnicze mogą zażądać od nas dodatkowej opłaty. Co jednak w sytuacji, gdy przewoźnik nie ma racji?

W takich okolicznościach podróżował pewien pasażer z Sewilli do Vitorii, który podróżował jedynie z małymi torbami. Niestety, obsługa lotniskowa stwierdziła, że jego bagaż wykracza ponad podane wymiary. Klient mógł wnieść swój bagaż na pokład, ale za opłatą w wysokości 72 euro. Irlandzki przewoźnik nie był jednak aż tak okrutny – doradził pasażerowi, aby w drodze powrotnej nadał swój bagaż do luku bagażowego, wtedy zapłaci „tylko” 44 euro.

Ryanair przegrywa sprawę

Pasażer nie chciał kłócić się na lotnisku z decyzją Ryanaira, ale postanowił, że nie zapomni o decyzji przewoźnika. Z pomocą przyszła pro-konsumencka organizacja FACUA, której poszkodowany jest członkiem. Początkowo Ryanair ignorował żądania organizacji odnośnie zwrotu pieniędzy. To nie zniechęciło walczącego o prawa konsumenta zespołu. Ryanair i FACUA spotkali się w sądzie.

Jak się okazuje, sąd w Kadyksie przyznał rację pasażerowi. Sąd potwierdził, że bagaż podróżującego nie przekraczał podanych wymiarów. Co lepsze, w orzeczeniu sądowym stwierdzono także, że bagaż podręczny to „niezbędny element transportu lotniczego, co zobowiązuje linię lotniczą do jego przewozu bez możliwości naliczania dodatkowych opłat ponad cenę biletu”. Czy to nakłoni tanie linie lotnicze do zmiany swojej polityki? Nie sądzę.

Najważniejsze, że Ryanair musiał zwrócić niesłusznie pobrane od klienta pieniądze. To nie pierwszy i nie ostatni raz, kiedy jakiś pasażer wygrywa z przewoźnikiem. Jak widać, da się – najgorsze, co można zrobić, to machnąć ręką i w konsekwencji przyzwalać dalej na takie praktyki.