Nauczyciel zabrał smartfona twojemu dziecku? Popełnia przestępstwo albo co najmniej wykroczenie

Edukacja Prawo Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji
Nauczyciel zabrał smartfona twojemu dziecku? Popełnia przestępstwo albo co najmniej wykroczenie

Polska szkoła nie lubi się ze smartfonami. Nie bez powodu część z nich stosuje różnego rodzaju zakazy oraz wyznacza depozyty, w których można przechowywać telefony komórkowe. Co jednak jeśli te sposoby zawiodą? Zabranie uczniowi smartfona nie jest rozwiązaniem. W najlepszym wypadku nauczyciel popełnia wykroczenie, w najgorszym przestępstwo.

Polska szkoła ma problem z telefonami komórkowymi i sobie z nim nie radzi

Telefony komórkowe dla najmłodszych pokoleń stanowią wręcz nieodłączną część życia. Praktycznie każdy Polak posiada takie urządzenie. Dotyczy to także dzieci i młodzieży. Równocześnie oświata w naszym kraju w smartfonach należących do uczniów upatruje ucieleśnienia wszelkiego zła. Do pewnego stopnia można zrozumieć irytację pedagogów w sytuacji, gdy telefon rozprasza uwagę ucznia. Przy okazji stanowi niemalże namacalną oznakę lekceważenia tego, co nauczyciel stara się akurat przekazać.

Właśnie z tego powodu smarfony w szkole stały się swego czasu przedmiotem niemalże ogólnonarodowej debaty. W społeczeństwie wypracował się pewien konsensus. Zgodnie z nim młodzież nie powinna korzystać z telefonów komórkowych w szkole. Dorozumianym elementem tegoż konsensusu jest to, że polska szkoła nawet nie próbuje uczyć tego, jak odnaleźć się we współczesnym świecie. Równocześnie przepisy wzmacniają możliwość ograniczania uczniom dostępu do smartfonów. Mam na myśli art. 99 prawa oświatowego.

Obowiązki ucznia określa się w statucie szkoły z uwzględnieniem obowiązków w zakresie:

1) właściwego zachowania podczas zajęć edukacyjnych;
2) usprawiedliwiania, w określonym terminie i formie, nieobecności na zajęciach edukacyjnych, w tym formy usprawiedliwiania nieobecności przez osoby pełnoletnie;
3) przestrzegania zasad ubierania się uczniów na terenie szkoły lub noszenia na terenie szkoły jednolitego stroju – w przypadku, o którym mowa w art. 100;
4) przestrzegania warunków wnoszenia i korzystania z telefonów komórkowych i innych urządzeń elektronicznych na terenie szkoły;
5) właściwego zachowania wobec nauczycieli i innych pracowników szkoły oraz pozostałych uczniów.

Niektóre szkoły wprowadzają po prostu zakaz. Uczniom nie wolno wnosić telefonów komórkowych na teren szkoły, nie wolno im też z nich korzystać. Część z nich stosuje nawet różnego rodzaju depozyty, w których młodzież może zostawić posiadane przez siebie urządzenia. Nawet taki malkontent jak ja musi przyznać, że to dość uczciwe postawienie sprawy. Może się jednak zdarzyć, że młody człowiek zignoruje zakaz. Taka już w końcu ich natura. Co w takiej sytuacji? Zabranie uczniowi smartfona to paradoksalnie najgorszy z możliwych pomysłów.

Zabranie uczniowi smartfona bez wyraźnej zgody jego rodziców jest po prostu niezgodne z prawem

Nie chodzi mi oczywiście o to, że próba egzekwowania wewnątrzszkolnych przepisów miałaby być w jakiś sposób niewychowawcza. Problem polega na tym, że na przeszkodzie stoi prawo powszechnie obowiązujące. Nie istnieje bowiem żaden przepis, który pozwalałby nauczycielowi na zabranie uczniowi smartfona. Skoro takowego nie ma, to powinniśmy zastosować te przepisy, które dotyczą przypadki zaboru mienia o potencjalnie znacznej wartości. W najlepszym przypadku będziemy mieli do czynienia ze złamaniem art. 119 kodeksu wykroczeń, a więc po prostu z kradzieżą.

§  1.  Kto kradnie lub przywłaszcza sobie cudzą rzecz ruchomą, jeżeli jej wartość nie przekracza 800 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
§  2.  Usiłowanie, podżeganie i pomocnictwo są karalne.
§  3.  Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 dopuścił się go na szkodę osoby najbliższej, ściganie następuje na żądanie pokrzywdzonego.
§  4.  W razie popełnienia wykroczenia określonego w § 1, można orzec obowiązek zapłaty równowartości ukradzionego lub przywłaszczonego mienia, jeżeli szkoda nie została naprawiona.

Czy może być gorzej? Jak najbardziej. Smartfony to potencjalnie drogie urządzenia. Istnieje niezerowa szansa, że telefon w posiadaniu ucznia jest wart więcej niż 800 zł. Jeżeli nauczyciel dokonuje „konfiskaty” takiego sprzętu, to popełnia przestępstwo z art. 278 kodeksu karnego.

§  1.  Kto zabiera w celu przywłaszczenia cudzą rzecz ruchomą, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

[…]
§  3.  W wypadku mniejszej wagi, sprawca czynu określonego w § 1, 1a lub 2 podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

[…]

Nie należy z góry zakładać, że rodzic stanie w takiej sytuacji po stronie nauczyciela. Dostatecznie zirytowany jak najbardziej mógłby zdecydować się na wejście na drogę prawną. Dobra wiadomość jest taka, że będziemy mieli najprawdopodobniej do czynienia z przypadkiem mniejszej wagi.

Co w takiej sytuacji należałoby zrobić z niewłaściwie zachowującym się uczniem? Odpowiedź jest prosta. Należałoby natychmiast wyegzekwować wewnątrzszkolne regulacje, stosując wewnątrzszkolne sankcje. Mam na myśli nakaz schowania telefonu albo zaniesienia go do depozytu pod groźbą na przykład wystawienia uwagi. Jeśli koniecznie chcemy zarekwirować telefon, to musimy uzyskać zgodę rodziców ucznia. Łamanie przez niego zasad nie usprawiedliwia łamania przepisów prawa.