Chińskie samochody przebojem wdarły się na europejskie rynki, w tym także na ten polski. Nie pomagają nawet próby wprowadzania ceł. Firmy z Państwa Środka coraz śmielej poczynają sobie także w innych branżach. Chińskie gry komputerowe najprawdopodobniej też staną się globalną potęgą finansową. Taki scenariusz jest o tyle prawdopodobny, że główni zachodni producenci popadli w ostatnich latach w jakąś osobliwą fazę samozadowolenia i regresu.
Chińskie gry komputerowe mogą stanowić przyszłość całej branży, jeśli nie jej teraźniejszość
Gry komputerowe niektórym wciąż mogą się kojarzyć z niezbyt wyszukaną rozrywką dla dzieci. W rzeczywistości mamy jednak do czynienia z potężnym biznesem o globalnej wartości w okolicach 190 mld dolarów. Nic więc dziwnego, że branża ta od dłuższego czasu stanowi łakomy kąsek dla inwestorów. Od lat mamy do czynienia z przejęciami co bardziej utalentowanych studiów przez większe firmy, a także stopniową konsolidację rynku w rękach głównych wydawców. Są to mechanizmy, które można dostrzec także w innych branżach.
Szeroki strumień pieniędzy płynących do twórców pozwala na zwiększenie budżetów poszczególnych produkcji. To o tyle ważne, że tworzenie gier komputerowych robi się coraz droższe. Muszą one w końcu nadążać za coraz bardziej rozwiniętą technologią oraz coraz bardziej zaawansowanym sprzętem. Są jednak także wady w postaci bardziej wyśrubowanych oczekiwań ze strony inwestorów, którym zależy na jak największych zyskach. Stąd właśnie nacisk na intensywną monetyzację poszczególnych produkcji, na przykład poprzez niesławne lootboxy. W grę wchodzi też tworzenie gier w taki sposób, by przyciągać graczy przez dłuższy czas – na przykład poprzez model „gier-usług”.
Perspektywa krociowych zysków w nieskończoność z pewnością przemawia do wyobraźni. Na pierwszy rzut oka wydawać by się też mogło, że nie jest taka nierealna. W końcu w przypadku gier mobilnych agresywne wyciąganie rąk po pieniądze użytkowników jak najbardziej się opłaca. W rzeczywistości jednak globalna branża gier komputerowych zalicza poważny regres.
Najbardziej oczekiwane produkcje największych wydawców nie przynoszą tyle pieniędzy, ile w założeniu miały przynieść. Nie da się już nawet jechać w nieskończoność na znanej marce, czego przykładem może być gra Dragon Age: Veilguard będąca zwieńczeniem popularnej niegdyś serii. Gracze zaczęli dużo krytyczniej niż jeszcze kilka lat temu patrzeć na niedoróbki. Mierzi ich model płatnego wczesnego dostępu i długi czas oczekiwania na poprawki oraz nową zawartość. Do tego branży towarzyszy atmosfera tej samej wojny kulturowej, którą znamy ze świata polityki.
Trzeba przyznać, że nie cała branża ma takie problemy. Rozwija się segment produkcji niezależnych. Wciąż od czasu do czasu trafiają się perełki. Mamy też chińskie gry komputerowe i ich producentów gotowych zaraz zawojować cały świat. Czy może raczej: zrobili to już dawno, tylko tego nie zauważyliśmy.
Branża gier do pewnego stopnia przypomina sytuację tej samochodowej
Istnieją sobie dwie duże chińskie korporacje: Tencent oraz NetEase. Ta pierwsza już teraz jest dosłownie największym producentem gier komputerowych na świecie i jedną z większych globalnych firm technologicznych. Ostatnie lata spędziła między innymi na kupowaniu zachodnich firm z branży. Do Tencentu należy między innymi platforma Epic Games oraz studio Riot Games produkujące niezwykle popularną z jakiegoś powodu grę sieciową League of Legends. Warto przy tym wspomnieć, że do Epic Games należą prawa do silnika Unreal, który w ostatnich latach jest rozchwytywany wręcz przez twórców gier komputerowych.
NetEase z kolei to dużo mniejsza firma, która jednak w ostatnim czasie także zaczęła się rozpychać na zachodnim rynku. Dużą część swojego sukcesu zawdzięcza udanym partnerstwom z zachodnimi korporacjami. Przykładem może być relacja z firmą Blizzard, twórcami na przykład World of Warcraft oraz serii Diablo. Ogromnym sukcesem komercyjnym okazała się ostatnio ich gra sieciowa Marvel Rivals. Warto także wspomnieć, że rodzime chińskie gry komputerowe zaczynają podobać się na zachodzie. Przykładem może być gra studia Game Science pt. Black Myth: Wukong.
Ogromne pieniądze, niemalże nieskończone zasoby ludzkie oraz technologia kupiona na zachodzie w przyszłości możne zapewnić chińskim firmom dominację w branży. Można już dostrzec sygnały, że Chiny zamierzają przestawić się na produkcję w swoim kraju.
Przykładem może być zamykanie swoich zachodnich studiów przez NetEase. Według niektórych pogłosek szef firmy miał być zirytowany kompletnym brakiem postępów ze strony deweloperów. Określić miał swoich amerykańskich i europejskich pracowników mianem „leniwych, roszczeniowych, powolnych i zaangażowanych ideologicznie”. Możliwe więc, że Chińczycy będą starali się wystrzec błędów popełnianych przez ich zachodnich kolegów.
Rosnące w siłę gry komputerowe to nie pierwszy taki przypadek ostatnich lat. Bardzo możliwe, że branża pójdzie drogą tej samochodowej. Auta chińskich marek już teraz szturmują Europę, a producenci ze starego kontynentu nie wiedzą, co z tym faktem zrobić. Zarówno Unia Europejska, jak i Stany Zjednoczone, próbują walczyć za pomocą ceł. Może być to jednak próżny trud, bo chińskie samochody okazują się tańsze i niekiedy nawet lepsze od zachodniej konkurencji. Bez poważnych zmian i przebudzenia się z długiego letargu podjęcie walki może się okazać niemożliwe.