Mrożenie cen prądu nie będzie już potrzebne, ale i tak powinno zostać

Energetyka Państwo Dołącz do dyskusji
Mrożenie cen prądu nie będzie już potrzebne, ale i tak powinno zostać

Wiemy już, że minister finansów Andrzej Domański jest przekonany, że dalsze mrożenie cen prądu nie będzie potrzebne. W podobnym tonie wypowiada się minister klimatu i środowiska Paulina Henning-Kloska. Wszystko zależy od bieżących cen energii w drugiej połowie roku. Tylko czy aby na pewno musi? Mechanizm zamrożenia cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych jak najbardziej mógłby być stały.

Wiemy już, że do końca 2025 roku ceny energii dla gospodarstw domowych pozostaną zamrożone

Rządzący wreszcie przedstawili konkrety dotyczące dalszego losu zamrożenia cen energii dla gospodarstw domowych. Nie da się ukryć, że wiele osób z niepokojem oczekiwała tego, co powiedzą poszczególni ministrowie. Wygląda na to, że zarówno minister klimatu, jak i minister finansów są w tej kwestii optymistami. Przypomnijmy: Paulina Henning-Kloska zakłada, że ceny prądu same spadną i nie będzie już potrzebne. Teraz z dokładnie takiego samego założenia wychodzi Andrzej Domański.

Ceny energii pozostaną niezmienione w tym roku dla gospodarstw domowych. O tym już mówiliśmy wielokrotnie. […] Będziemy oczywiście w połowie tego roku przyglądać się cenom na rynku energii, dlatego że ceny na rynku energii często są niższe niż ten poziom zamrożony dla gospodarstw domowych. Więc prawdopodobnie takiej konieczności w 2026 roku nie będzie.

Wyjaśniło się, co nas czeka w drugiej połowie roku. Mrożenie cen prądu prawdopodobnie skończy się jednak od 1 stycznia 2026 roku. Dalej wszystko zależy od to, jak będą się kształtowały taryfy ustalane przez Urząd Regulacji Energetyki. Jeżeli spadną poniżej progu 500 zł za MWh, to nie będzie potrzeby utrzymywać mechanizmu ochronno-kompensacyjnego przez państwo. Czy jednak aby na pewno?

Na pierwszy rzut oka wszystko się zgadza. Istnieje całkiem spora szansa, że rzeczywiście rynkowe ceny energii sprawią, że przyszłoroczne taryfy będą dostatecznie niskie. Już teraz średnia wartość na Towarowej Giełdzie Energii z ostatnich 12 miesięcy wynosi 449,38 zł za MWh.

Może się oczywiście zdarzyć, że w drugiej połowie tego roku stanie się coś, co sprawi, że ceny znowu podskoczą do góry powyżej próg 500 zł za MWh. Wtedy mrożenie cen prądu staje się bardziej prawdopodobne. Tak naprawdę nie chodzi mi jednak wyłącznie o perspektywę na 2026 rok. Sam mechanizm mrożenia energii powinien być czymś stałym, a nie uzależnionym od uchwalania nowej ustawy co pół roku.

Permanentne mrożenie cen prądu ujmowałoby nam konieczności ciągłego uchwalania nowych ustaw

Od strony czysto funkcjonalnej takie permanentne mrożenie cen prądu jak najbardziej ma sens. Mielibyśmy po prostu do czynienia ze stałym mechanizmem ochrony gospodarstw domowych przed skutkami drożyzny. Jeżeli taryfy w danym okresie są dostatecznie niskie, to absolutnie nic się nie dzieje. Jeśli jednak z jakiegoś powodu nagle przekraczają ustalony próg, to automatycznie, bez przechodzenia ponownie drogi ustawodawczej, ceny byłyby zamrożone. Obywatele nie musieliby się za każdym razem zastanawiać, czy politycy wyświadczą im tę łaskę, czy rzucą ich na żer dostawcom prądu.

Ktoś mógłby powiedzieć, że stały mechanizm zachęcałby wspomniane firmy energetyczne do dążenia do maksymalizacji stawek. Być może tak by było. Wówczas koszt tej ekstrawagancji poniósłby budżet państwa, a więc my wszyscy. Na drodze takiemu obrotowi spraw stoją jednak dwa ważne elementy. Przede wszystkim, cały czas taryfy dla gospodarstw domowych zatwierdza URE. Przekroczenie granicy elementarnej przyzwoitości raczej nie spotkałoby się ze zrozumieniem regulatora. Co więcej, dostawcy prądu w Polsce to własność albo współwłasność Skarbu Państwa lub jego spółek. Rząd ma narzędzia, by wymusić obniżenie cen, jeśliby zechciał zagrać ostro.

Nie da się także ukryć, że permanentne mrożenie prądu dałoby nam korzyści natury legislacyjnej. Wspominałem już, że nie musielibyśmy każdego roku uchwalać nowej ustawy. Nie mielibyśmy więc do czynienia z ciągłą niepewnością, jaka przez długi czas towarzyszyła nam w przypadku czternastych emerytur. Pamiętacie, jak poprzedni rząd zawsze jakoś tak zupełnym przypadkiem zawsze przedłużał czternaste emerytury na kolejny rok przed kolejnymi wyborami? Przypadek zamrożenia cen energii wcale się bardzo od tamtej sytuacji nie różni.

Czy są jakieś wady tego, by mrożenie cen prądu zostało z nami na stałe? Może się w którymś momencie okazać, że inflacja wymusi podwyższenie progu powyżej 500 zł. To właściwie tyle. Równocześnie zgadzam się z ministrem Domańskim, że istnieją alternatywne sposoby na zabezpieczenie gospodarstw domowych przed drogim prądem.

Ale z całą pewnością gospodarstwa domowe będą przed potencjalnymi wzrostami cen energii chronione. A jak możemy to zrobić najefektywniej? Poprzez przyspieszenie transformacji energetycznej. Inwestycje w nowe, tanie moce, inwestycje w sieć, inwestycje w magazyny.

To wszystko prawda. Rzecz jednak w tym, że wszystkie te absolutnie niezbędne inwestycje w infrastrukturę energetyczną swoje jednak potrwają. W teraźniejszości mrożenie cen prądu pozostaje potrzebne.