Ministerstwo Cyfryzacji odmówiło umożliwienia rejestracji za pomocą aplikacji mObywatel na giełdzie kryptowalut zondacrypto, argumentując to względami moralnymi.
Lubię mObywatela, bo to rzadki przykład kultury politycznej w naszym kraju. Bardzo sensownie zaczął go zmieniać pisowski minister Janusz Cieszyński, a dziś — za kadencji Krzysztofa Gawkowskiego z Lewicy — projekt jest rozwijany, ma wizję, i wierzę, że najlepsze lata dopiero przed nim. Uważam, że obecny mObywatel nie reprezentuje nawet 10% tego, czym docelowo się stanie. Byłoby dobrze, gdyby nasze państwo równie sprawnie przeprowadzało sukcesję w innych obszarach.
Dla mnie — obywatela — mObywatel to przede wszystkim wygoda. Plastikowy dowód osobisty czy prawo jazdy wprawdzie zwykle i tak mam przy sobie, ale taki detal jak logowanie na wszystkie strony instytucji państwowych za pomocą kodu QR… gamechanger.
Decyzja Ministerstwa: kryptowaluty „niezgodne z dobrymi obyczajami”
Jakiś czas temu zondacrypto, czyli jedna z największych giełd kryptowalut w naszym regionie, zwróciła się do Ministerstwa Cyfryzacji z wnioskiem o integrację z systemem mObywatel, by użytkownicy mogli wygodnie potwierdzać swoją tożsamość podczas rejestracji.
Resort odmówił. W oficjalnej odpowiedzi stwierdzono, że udział mObywatela w takim logowaniu byłby „niezgodny z dobrymi obyczajami”. Innymi słowy, zdaniem Ministerstwa publicznej aplikacji nie powinno się wykorzystywać w usługach związanych z obrotem kryptowalutami.
Jak na łamach LinkedIn relacjonuje prezes zondacrypto, Przemysław Kral, Ministerstwo uznało branżę kryptowalut za „niebezpieczną”, między innymi dlatego, że w Polsce brak jest jeszcze dedykowanych regulacji dotyczących kryptowalut. Warto zauważyć, że mówimy o popularnej, całkowicie legalnie działającej i licencjonowanej giełdzie, która przestrzega wymogów regulacyjnych za granicą. Gdy ktoś mnie pyta gdzie można kupować kryptowaluty, to „zonda” (dawna nazwa w mojej głowie trzyma się zupełnie nieźle) jest dosłownie pierwszą odpowiedzią, która przychodzi mi do głowy. A tu dochodzimy troszkę do paradoksu, że państwo polskie chce karać firmę za to, że to ono samo nie wdrożyło przepisów paneuropejskiego rozporządzenia MICA, z którymi zresztą giełda jest zgodna.
I wiecie co? Handel kryptowalutami to oczywiście ryzyko, ja bym nawet to zrozumiał, gdyby państwo skrupulatnie chciało chronić swoich obywateli, ewentualnie promowało tylko inwestycje w obligacje skarbowe. Tylko mamy tu pewien brak konsekwencji.
Podwójne standardy: bukmacherzy mogą, giełda nie
Decyzja Ministerstwa dziwi tym bardziej, że identyczna integracja mObywatela jest już od dawna dostępna w branży hazardowej. Co najmniej czterech czołowych bukmacherów w Polsce korzysta z rozwiązania mObywatel do szybkiej rejestracji klientów – na co zwraca uwagę sam CEO zondacrypto. Przykładowo legalne firmy bukmacherskie takie jak Fortuna czy LV BET pozwalają założyć konto poprzez zeskanowanie kodu QR w aplikacji mObywatel (moją ukochaną funkcję!), bez konieczności przesyłania skanu dowodu osobistego.
Około 31,7% Polaków uczestniczy w grach hazardowych (dane z roku 2023), podczas gdy 18,4% Polaków inwestuje w kryptowaluty (raport UCE Research i Ari10 z 2025). Hazard jest zatem powszechniejszy, choć i kryptowaluty zdobyły już sporą popularność (niemal co piąty dorosły twierdzi, że miał z nimi do czynienia). Około 35 tysięcy Polaków jest uzależnionych od hazardu lub uprawia go w sposób szkodliwy (w 2024 roku, co oznacza wzrost o 30% w ciągu pięciu lat).
Kryptowaluty nie dorobiły się na razie porównywalnej statystyki uzależnień, bo to wciąż relatywnie nowy fenomen. Choć terapeuci alarmują, że coraz więcej osób zgłasza się po pomoc z powodu nałogowego handlu kryptowalutami, skala tego zjawiska jest dużo mniejsza i dopiero badana.
Rynek hazardowy jest w Polsce ściśle regulowany (działa znowelizowana ustawa hazardowa, licencje Ministerstwa Finansów, limity i kontrole mające chronić graczy). To dzięki temu – jak oceniają eksperci – liczba uzależnionych od hazardu jest ograniczana przez restrykcyjne przepisy. Rynek kryptowalut natomiast dopiero czeka na pełne ramy prawne. W Polsce wciąż brak dedykowanej ustawy regulującej cyfrowe aktywa, choć na poziomie Unii Europejskiej przyjęto już rozporządzenie MiCA, które wkrótce zacznie obowiązywać we wszystkich krajach członkowskich.
Czy nam się kryptowaluty podobają, czy nie, zaczynają stanowić na tyle istotny element finansowego krajobrazu, że powinniśmy je sprawnie kontrolować, zamiast własnymi decyzjami spychać do szarej strefy. Właśnie trochę tak to wygląda z bukmacherką, dzięki czemu mamy dziś grupę cywilizowanych firm działających w „koncesjonowanych” warunkach. Dokładnie tak samo państwo polskie powinno działać w kwestii kryptowalut, a do tego korzystać z tego, że prezes zondacrypto (firmy o polskich korzeniach) jest Polakiem i może nawet wspólnie pomyśleć czy da się to wykorzystać ten fakt także w służbie Najświętszej Rzeczypospolitej.
Trzeba znaleźć złoty środek między troską o obywateli, a wolnością jednostki
Ministerstwo Cyfryzacji z założenia ma wspierać upraszczanie interakcji obywateli i przedsiębiorców z państwem oraz usuwać bariery cyfrowe. W tym kontekście decyzja o odmowie integracji z mObywatelem wydaje się iść pod prąd misji resortu. Zablokowanie tej integracji nie oznacza przecież zakazu działalności giełdy ani nie sprawi, że Polacy przestaną się interesować kryptowalutami. Kto zechce założyć konto na zondacrypto, i tak to zrobi – po prostu będzie musiał przejść standardową, bardziej czasochłonną procedurę weryfikacji tożsamości (sam np. jakiś czas temu wysyłałem przez telefon skan dokumentu, poszło to bardzo sprawnie, ale mogło przecież… sprawniej).
Klauzulą moralności można grać ilekroć tylko jest nam to wygodne. Więcej przykładów? Dzięki mObywatelowi można kupić w sklepie wódkę, która ma negatywne konsekwencje dla naszego zdrowia, rodzi przemoc domową, a kierowcy po alkoholu wsiadają za kierownicę itd.
Jak sobie w 2017 roku kupiłem ułamkową część Bitcoina (za mało, oczywiście, ze za mało), tak leży to gdzieś do tej pory. Owszem – nie każdy jest tak zachowawczy i dla części użytkowników kryptowalut nie jest to dywersyfikacja portfela inwestycyjnego, tylko czysty hazard. Ale dla wszystkich użytkowników platform bukmacherskich obstawianie spotkań to hazard, a mimo to nasze państwo nie jest w tej kwestii aż tak moralizujące. I chyba tych podwójnych standardów najbardziej zrozumieć nie umiem.
Czy państwo powinno blokować dostęp do giełd krypto?
Pozostaje postawić pytanie zasadnicze: czy rolą państwa jest moralizatorskie ograniczanie dostępu dorosłych obywateli do legalnych, tolerowanych w całej UE platform finansowych? W przypadku hazardu państwo wybrało model regulacji i kontroli zamiast zakazu – i czerpie zresztą z tego tytułu niemałe wpływy z podatków. W przypadku kryptowalut, zamiast jasnych regulacji i integrowania ich w krajowy system cyfrowy, jak robi to wiele państw, w Polsce mamy administracyjne blokady oparte na ocenie „dobrych obyczajów”. Taka postawa budzi zdziwienie, zwłaszcza w roku 2025, kiedy to kryptowaluty stały się elementem globalnych finansów, Unia Europejska narzuca jednolite standardy ich nadzoru, a niektóre kraje wręcz są o krok od tego, by zaraz same miały emitować krypto.