Stawka minimalna za godzinę pracy wynosi w Polsce w tym roku 13,70 zł. Prawo to nie przyjęło się jednak w Krakowie, gdzie za sprzedaż zniczy można zarobić złotych cztery. Na umowie o dzieło. Pracując 10 godzin dziennie.
Na ciekawe ogłoszenie zwrócił uwagę fanpejdż Mordor na Domaniewskiej. Wygląda ono tak:
Jak widać, praca przy sprzedaży zniczy jest lekka i przyjemna (zwłaszcza jesienią czy zimą), a do tego dobrze płatna, w końcu 4 zł za godzinę (na rękę!) to świetnie zarobki, dające circa 40 złotych dniówki. A może i jakieś napiwki wpadną do kieszeni?
Żarty żartami, być może to zresztą kolejny dowcip (?), jak opisywana przeze mnie kilka dni temu oferta sprzątania w Sosnowcu.
Sprzedaż zniczy za 4 zł za godzinę na umowę o dzieło? To nielegalne na kilku poziomach
4 złote za godzinę pracy było niezłą propozycją gdzieś na początku pierwszej dekady XXI wieku. W 2001 roku minimalne wynagrodzenie za pracę wynosiło bowiem 760 zł. Dzisiaj, gdy wynosi ona blisko trzy razy więcej (2100 zł miesięcznie, bądź 13,70 zł na godzinę) stawka proponowana w ogłoszeniu nawet nie jest specjalnie zabawna, to już lepiej byłoby to oferować jako darmowe praktyki w zakresie handlu, marketingu i merchandisingu. W zamian za referencje od ważnej osoby przedsiębiorczego biznesmena, próbującego udowodnić, że Krakusy to rzeczywiście skąpiradła.
W tym wszystkim najbardziej zastanawiająca jest forma umowa, jaką proponuje rzutki anioł biznesu. Aż specjalnie otworzyłem kodeksy cywilny, aby się upewnić, czy niedawno nie weszła w życie jakaś nowelizacja tej wiekowej już ustawy, zmieniająca definicję umowy o dzieło. Ale nie, art. 627 wciąż brzmi tak samo:
Przez umowę o dzieło przyjmujący zamówienie zobowiązuje się do wykonania oznaczonego dzieła, a zamawiający do zapłaty wynagrodzenia.
A sprzedaż zniczy, choćby była dokonywana w formie pojedynczych występów śpiewno-muzycznych, albo np. tanecznych, takim dziełem nie będzie. Jak wskazują światli sędziowie (albo pracowici asystenci sędziów, piszący za nich uzasadnienia orzeczeń):
Umowa o dzieło, to umowa o pewien określony rezultat pracy i umiejętności ludzkich. Dlatego też celem tej umowy nie jest samo wykonywanie umówionych czynności, lecz wytworzenie dzieła, czyli osiągnięcie konkretnego, indywidualnie oznaczonego rezultatu, który musi mieć charakter samoistny i być ucieleśniony, czyli przybrać określoną postać w świecie zjawisk zewnętrznych. Rezultat ten musi być obiektywnie osiągalny i pewny, a przy tym sprawdzalny, czyli zdatny do poddania sprawdzianowi na istnienie wad fizycznych i prawnych. Innymi słowy, dzieło musi posiadać określone cechy indywidualne oraz wyodrębniony byt faktyczny lub prawny.
Obawiam się zatem, że zamiast taniego pracownika, autora ogłoszenia może zatem czekać kontrola Państwowej Inspekcji Pracy, a może nawet i wizyta urzędników Krajowej Administracji Skarbowej. W końcu stosowanie innej niż umowa o pracę formy zatrudnienia może być uznana za próbę uszczuplenia dochodów podatkowych Skarbu Państwa.