Bezprawnik był, jest i będzie serwisem trzymającym się z dala od polityki – niezależnie od tego, która opcja aktualnie znajduje się przy władzy. Obiecywaliśmy Wam natomiast, że postaramy się piętnować pewną bezmyślność administracji publicznej – i to też robimy.
Premier Kopacz w toku kampanii, co zrozumiałe, podróżuje po Polsce i stara się przekonać do swojej koncepcji wyborców. Coraz częściej również posiedzenia rządu mają swoje miejsce poza Warszawą, ostatnio w Łodzi, a niedawno we Wrocławiu. Polskie Radio poinformowało natomiast, że na takie spotkania przedstawiciele rządu dowożą sobie stoły i krzesła z Warszawy. Dziennikarze PR zastanawiają się nad sensem oraz kosztami takiej operacji.
Bezprawnikowi udało się ustalić, że meble wykorzystywane w terenowych posiedzeniach Rady Ministrów pochodzą z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa.
Nie byłoby w tym może nic zaskakującego, wszak meble RCB przysługują Radzie Ministrów bez żadnych dodatkowych opłat z tytułu ich wykorzystywania (czego nie można powiedzieć jednak o kwestii samego transportu). Nie wolno jednak zapominać, że to właśnie w RCB odbywają się posiedzenia Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego oraz inne spotkania, także o charakterze niejawnym.
Nie dość, że regularne pozbawianie pracowników RCB stołów i krzeseł z ich głównej sali konferencyjnej utrudnia codzienną pracę, to na domiar złego naszpikowanie rozmaitą aparaturą i pluskwami mebli, które obecnie są w trakcie tournee po kraju, nie jest szczególnie trudnym zadaniem.
Służby kontrwywiadowcze będą musiały solidnie się napocić, by po powrocie mebli na ich właściwe miejsce zagwarantować, że spotkania w RCB (w tym Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego) odbywają się bez dodatkowych słuchaczy.
Przypominamy, że zaledwie rok temu polski rząd stanął przed jednym z poważniejszych kryzysów politycznych spowodowanych właśnie bagatelizowaniem kwestii bezpieczeństwa. Dziś podobny prezent i kłopot chce serwować swojemu własnemu centrum bezpieczeństwa.
Czy to naprawdę konieczne, by na potrzeby rządu wozić meble z odległej stolicy, na dodatek zabierając je instytucjom, które na co dzień obradują przy nich na temat losów Rzeczypospolitej?