Wielokrotnie podkreślałem na łamach Bezprawnika, że jestem bardzo zadowolony z mBanku – mam konta w czterech bankach, łącznie na przestrzeni lat miałem w sześciu, ale jakoś mBank przypadł mi do gustu najbardziej.
Nowy serwis transakcyjny mBanku rzeczywiście był zapowiadany od dłuższego czasu, więc może i nie powinien wzbudzać we mnie takiego zaskoczenia. Jednakże przeżycia estetyczne spowodowane kontaktem z nowym designem okazały się prawdziwym szokiem i do tej pory staram się jakoś uspokoić skołatane nerwy.
Odświeżony serwis transakcyjny mBanku
Dawno, dawno temu, mBank przez długie lata miał bardzo minimalistyczny, a zarazem charakterystyczny fioletowo-żółty serwis transakcyjny (fot. powyżej). Pod koniec swoich dni troszkę już uderzał faktem, że jest z nami od lat i po stronie konsumenta, oczywiście nieuzasadniona, mogła pojawiać się na przykład taka obawa, że „skoro to wygląda jak prawie 10 lat temu, to czy bank jest bezpieczny?”. Uważam, że design banku, jakkolwiek powierzchowna może się ta opinia wydawać, jest elementem budowania jego wizerunku, również w tym niezwykle newralgicznym aspekcie bezpieczeństwa.
Nowy mBank był dużą rewolucją, choć oczywiście jest taka grupka klientów, którzy bardzo sceptycznie podchodzą do wszelkich zmian (a po miesiącu nie pamiętają, że w ogóle coś było zmieniane). Do tamtej pory wydawało się, że bank w internecie ma być przejrzysty, intuicyjny i funkcjonalny, tymczasem mBank po raz kolejny postanowił wyznaczyć nowy kierunek rozwoju bankowości elektronicznej.
Ten mBank z 2012 roku to była furia różnorodnych kolorów, kształty i belki troszkę w stylu Windows XP, gry z możliwością zbierania osiągnięć czy integracja z Facebookiem, moim zdaniem intuicyjnie od samego początku słusznie raczej unikana przez użytkowników.
mBank zmienił wygląd serwisu transakcyjnego
Zaprezentowany dziś mBank estetycznie nieco tonuje tę konwencję, a w mojej ocenie pewne kroki były potrzebne, tylko są to akurat kroki w złym kierunku. mBank z 2012 roku miał kilka wad nawigacyjnych, które nowa wersja próbuje usuwać. Ale robi to z umiarkowanie dobrym skutkiem. Przeciętny klient banku tak naprawdę korzysta z 3-4 zakładek, a jednak mBank nadal upiera się, by swoje usługi grupować tematycznie i zawsze, ale to zawsze, za każdym razem naszukam się zanim odnajdę zgrupowaną w zupełnie osobnym miejscu zakładkę „karty”.
Bardziej minimalistyczna, odchudzona warstwa graficzna serwisu nieco przeraża – wygląda jak mBank, do którego przywykliśmy, a któremu… nie wszystko się doczytało. A to z kolei budzi uzasadnione poczucie niepewności. Jak przeglądam Kwejk.pl i odczuwam niepewność, to wszystko jest w porządku. Ale na stronie mojego banku? To się nie godzi. Nie rozumiem po co te zmiany w ogóle zostały odpalone, ponieważ ich zakres jest minimalny, na dodatek na gorsze. Miał być chyba lifting w kierunku zamieniającym Widnows XP na googlowski flat design, a wyszło coś na kształt strony w samym środku awarii przeglądarki.
Tu się niestety nie można odwołać do reguły „poczekam tydzień”, ponieważ takie kwestie jak perwersyjna biel będą wypalały moje oczy przy każdym spotkaniu, zwłaszcza w nocy (aha – i uważam też, że ten nowy wygląd mBanku „na żywo” prezentuje się jeszcze gorzej, niż na screenach).
Jest źle. Jest niestety źle. Korzystam z mBanku naście lat i nigdy jeszcze się na nich nie zawiodłem, natomiast uważam, że najbardziej internetowy bank w Polsce ma od dziś jeden z najpaskudniejszych serwisów transakcyjnych i taki stan rzeczy nie powinien trwać zbyt długo. Ktoś mi dziś dla odmiany pokazywał screeny ze swojego ING – cudo. Tam też jest białe tło, a jednak człowiek nie ma ochoty dokonać reinstalacji przeglądarki, bo obecna najwyraźniej zawodzi.
mBank podobno zbiera opinie na temat nowej wersji swojego serwisu, więc mam nadzieję, że moja ocena oraz refleksje czytelników Bezprawnika w komentarzach okażą się kroplami drążącymi skałę – jednymi z wielu w polskim internecie.