Energetyki nie dla dzieciaków. Lidl zakazuje ich sprzedaży

Gorące tematy Zagranica Zakupy Dołącz do dyskusji (399)
Energetyki nie dla dzieciaków. Lidl zakazuje ich sprzedaży

Zakazane energetyki? To jeszcze bardzo daleka perspektywa. Ale takie napoje są coraz bardziej na cenzurowanym. Holenderskie sieci Aldi i Lidl zapowiedziały, że nie będą już sprzedawać energetykom najmłodszym. Wcześniej to samo zrobił duński Lidl.

Dla osób urodzonych w późnych latach 80. i wczesnych 90., energetyki to coś w rodzaju kultowego napoju. Dawały kopa na boisku, na imprezach, przed egzaminami i na bezpłatnych stażach. A przede wszystkim taki Red Bull był zawsze superfajną marką, która sponsorowała imprezy, sporty ekstremalne i miała najzabawniejsze reklamy.

Zakazane energetyki dla najmłodszych. Na razie w Holandii i Danii

Na pewno napoje energetyczne specjalnie zdrowe nie są, choć o tym jak bardzo, to chyba przekonamy się, gdy generacja lat 80. zrobi się naprawdę stara. Jednak coraz więcej osób chce oszczędzić młodym generacjom eksperymentów z energetykami. Duże sieci handlowe postanawiają zakazać ich sprzedaży najmłodszym. Jeszcze nie w Polsce, ale trend jest widoczny i pewnie trafi w końcu i do nas. Taką decyzję, jak informują Wiadomości Handlowe, podjęły dwa oddziały znanych dyskontów w Holandii. Od 1 września dzieci, które nie ukończyły 14 lat nie będą mogły kupić energetyków w Lidlu. Miesiąc później analogiczny zakaz wprowadzi Aldi. Wcześniej podobne restrykcje wprowadził duński oddział Lidla.

Zakazane energetyki. Nie wypijesz Red Bulla przed lekcjami

Rzecznik Lidla w Holandii przyznaje, że data przypadkowa nie jest – w końcu 1 września to moment rozpoczęcia szkoły i właśnie wtedy dzieciaki chcą się nieco „doenergetyzować”. Limit wiekowy może jednak budzić wątpliwości. To 14-latek nie może napić się Red Bulla, ale 15-latek już tak? Granica wydaje się ustalona nieco dziwnie, ale holenderski Lidl mówi, że to dopiero pierwszy krok. I niewykluczone, że limit wiekowy zostanie jeszcze podniesiony.

Dyskusja o szkodliwości energetyków trwa już od wielu lat. Pewnie holenderski zakaz jest słuszny. W końcu kofeina w końskich dawkach może zaszkodzić każdemu, a co dopiero dzieciom. Pewnie więc i inne kraje oraz inne sieci pójdą drogą Holendrów. Oczywiście można powiedzieć, że wojna z „doładowaniem” najmłodszych to jak walka z wiatrakami. Generacja, która dziś dobiega trzydziestki „doładowywała” się energetykami, dziś są znacznie gorsze rzeczy, z dopalaczami na czele. I dyskonty mogą sobie zakazywać sprzedaży takich napojów, może zamiast tego dzieciaki będą chętniej zamawiały dopalacze i inne świństwa przez internet. Cóż, każda generacja ma swoją używkę i pewnie każda kolejna jest znacznie mniej zdrowa od poprzedniej. Ale dobrze, że przynajmniej jedna z nich nie będzie dostępna dla najmłodszych w najpopularniejszych dyskontach.