Pięciocyfrowa pensja, konsola do gier, monitor na suficie, możliwość drzemek… życie programisty jest usłane różami (bez kolców). Czasami ich oczekiwania są naprawdę szalone.
Programiści są przez rynek po prostu rozpieszczani – i nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ firma jest w stanie zrobić naprawdę wiele po to, żeby dostać dobrego pracownika. Nawet, kiedy ten sam pracownik życzy sobie pokoju z hamakiem, oczekuje, że dostanie batoniki (a potem ich nie je), a jeszcze do tego zarabia grube tysiące.
Pytam kolegi programisty, jak to jest. Czy faktycznie mają pokoje do drzemek, dostają codziennie świeże owoce, kanapki na koszt pracodawcy? Jego zdaniem wcale nie brzmi to kuriozalnie. Taka jest rzeczywistość – firmy zrobią naprawdę wiele po to, żeby mieć dobrego programistę. Bo dobry programista zarabia dla zakładu naprawdę dużo – a studia są trudne, nie każdy radzi sobie z matematyką. Money.pl opublikowało artykuł o tym, jak wiele ci informatycy sobie życzą, ale do licha – pracodawca płaci tyle, ile chce. Tak działa wolny rynek, prawda?
Oczekiwania programistów
Programiści mają spore oczekiwania wobec pracodawcy – jedna z przytoczonych sytuacji dotyczy tego, że informatyk miał zarabiać 30 tysięcy, ale pracy nie podjął, bo firma nie dopłacała do obiadów. A życzą sobie nieraz naprawdę niesamowitych rzeczy, na przykład ścianki wspinaczkowej albo monitora na suficie, żeby wygodniej się pracowało. Nie muszą też robić na akord – przecież mają komputery w domu i mogą pracować stamtąd. Czasami proszą o możliwość spania na karimacie pod biurkiem, bo mają akurat małe dzieci. I co? I firmy zgadzają się na wszystko.
Dość często w rozmowach kwalifikacyjnych pojawia się kwestia zdrowego snu – są nawet tacy programiści, którzy proszą o to, żeby ich rano budzić, bo sami nie wstaną. Inny kandydat do pracy żądał podniesienia pensji, ponieważ był biegaczem, a nowe buty kosztują.
Z pracownikami w IT jest zresztą tak, że nie oczekuje się od nich więcej, niż sami są w stanie od siebie dać. Jeśli programista życzy sobie, żeby dano mu własny automat z napojami, to kto mu odmówi? Jeden z informatyków zażądał nawet dla siebie „za dużej pensji” i w efekcie dostał dwa razy więcej, niż oczekiwał. Inni proszą o służbowy motocykl albo o możliwość chodzenia po biurze… boso.
Proszę, programisto, zostań z nami
Konsole do gier są powoli normą i to nie tylko w małych firmach, zdarzają się również w korporacjach. Programistom brakuje tylko ptasiego mleka do pełni szczęścia. To nie zmienia jednak faktu, że ci wyjątkowo frymuśni informatycy stanowią niewielki odsetek. Zazwyczaj zgadzają się pracować na normalnych zasadach i nie mają większych oczekiwań, ale więcej uwagi przyciągają ci, którzy mają oczekiwania ponad normę. Ciekawi tylko to, że oni naprawdę mogą robić to, czego tylko zapragną, a pracodawcy dadzą im absolutnie wszystko. Bo – może zabrzmi to jak banał – ale bycie programistą naprawdę się w Polsce (i nie tylko) opłaca.