Wydawać by się mogło, że coś takiego nie powinno się zdarzyć, na pewno nie na zachodzie. A jednak! Amerykańskie CDC uznało, że trzeba przypomnieć obywatelom o tym, że prezerwatywy są jednorazowe a ich pranie może zupełnie zniwelować ich skuteczność. To z kolei oznacza ryzyko niechcianej ciąży, czy złapania jakiejś choroby.
Pranie prezerwatyw okazuje się być na tyle poważną sprawą, że zajęła się nią wyspecjalizowana federalna agencja.
CDC (Centers for Disease Control and Prevention, ang. Centra ds. Przeciwdziałania i Kontroli Chorób Zakaźnych) to amerykańska federalna agencja zajmująca się zwalczaniem chorób, zwłaszcza tych zakaźnych. Zajmuje się także problemami zdrowotnymi Amerykanów związanymi z warunkami panującymi w zakładach pracy oraz środowiskiem naturalnym. Co szczególnie ważne dla naszej historii, agencja ta w zakresie swoich obowiązków ma również szeroko rozumianą profilaktykę i edukację prozdrowotną.
Czemu tak poważny urząd zajmuje się tak trywialnym problemem, za jaki można by uznać pranie prezerwatyw? Wszak takie zjawisko powinno się kojarzyć bardziej z krajami trzeciego świata, biednymi i pozbawionymi elementarnej edukacji seksualnej. Jak podaje portal dailymail.co.uk, przedstawiciele CDC stawiają sprawę bardzo jasno: „Mówimy o tym dlatego, że ludzie tak robią”. Ostrzeżenie przed praniem zużytych prezerwatyw, albo ich ponownym używaniem nawet i bez większych zabiegów, agencja opublikowała na swoim profilu na Twitterze.
Zgodnie z danymi CDC, seks uprawia zdecydowana większość Amerykanów, bo 72%. Co czwarty z nich używa prezerwatyw. Jest to nie tylko środek antykoncepcyjny. Co równie istotne, zapobiegają one także przenoszeniu różnego rodzaju chorób drogą płciową. Wskazać tu należałoby chociażby wirusy HIV, HBV i HCV, kiłę, rzeżączkę, czy opryszczkę. Zgodnie z badaniami, zapewniają one ok. 98% skuteczności ochrony przed niechcianą ciążą oraz zazwyczaj względnie porównywalne zabezpieczenie przed chorobami. Żeby jednak prezerwatywy działały jak należy, trzeba ich używać we właściwy sposób. Tymczasem aż 3,3% mieszkańców Stanów Zjednoczonych praktykuje pranie prezerwatyw, bądź ich ponowne wykorzystywanie.
Prezerwatywa jest skuteczna wówczas, kiedy korzysta się z niej we właściwy sposób
Dailymail.co.uk przedstawia całkiem sporą plejadę błędów, jakie popełniają użytkownicy prezerwatyw. Najczęstszymi z nich jest zakładanie ich zbyt późno (ok. 50% respondentów), bądź zdejmowanie ich zbyt szybko (ok. 47%). W dalszej kolejności można wskazać chociażby zakładanie ich w niewłaściwy sposób. Tu przykładem może być chociażby rozwijanie ich przed założeniem na penisa, zbyt mocne wciskanie do nich prącia – bez pozostawienia miejsca na nasienie, albo nierozwijanie ich do końca.
Także przechowywanie prezerwatyw w niewłaściwych warunkach oraz różne, drobne zdawałoby się, uszkodzenia mechaniczne mogą znacząco obniżyć ich skuteczność. Czasem wystarczy zarysować ją paznokciem. W przypadku prób ponownego użycia staje się ona wręcz znikoma. Przede wszystkim, rozwijanie i siły działające na gumę w trakcie stosunku osłabiają jej strukturę. Pranie prezerwatyw sprawia, że przestają one być sterylne. Mydło w żadnym wypadku tutaj nie pomoże. Po stosunku w środku i tak zostanie czy to nasienie, czy to drobnoustroje.
Trzeba przy tym zauważyć, że współczesne, lateksowe prezerwatywy znacząco różnią się od tych używanych dawniej. Nie chodzi tu nawet o zwierzęce jelita czy jedwab. Od połowy XIX w. wykonywane były one z dość grubej gumy i faktycznie były wielokrotnego użytku. Tego typu prezerwatywy wykorzystywane były nawet do lat 70.
Pranie prezerwatyw zdarzyć się może nie tylko w USA czy w Kenii, ale również w Polsce
Można by się zastanowić, czy amerykańskie doświadczenia mają w ogóle jakieś przełożenie na polskie realia. W przypadku Stanów Zjednoczonych, prezerwatywy można otrzymać nawet za darmo w tamtejszych centrach opieki zdrowotnej. Zdawać by się też mogło, że poziom edukacji seksualnej będzie stał tam na wyższym poziomie niż w Polsce. Najpewniej tak właśnie jest, skoro u nas istnieje w stopniu szczątkowym, w postaci zajęć „wychowania do życia w rodzinie”. Tu warto zauważyć, że pytania o pranie prezerwatyw można spotkać w rozmaitych zakamarkach polskojęzycznego internetu. Rozwiązania amerykańskie są w tym kraju krytykowane przez ekspertów z zakresu ochrony zdrowia jako niewystarczające.
Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że profilaktyka zdrowotna jest bardzo ważna. Ogranicza ona ilość zachorowań na rozmaite choroby, tym samym ograniczając koszty ich leczenia. Jest, co do zasady, dużo tańsza. Nie inaczej jest w przypadku tych problemów zdrowotnych związanych z ludzką seksualnością. W przypadku Stanów Zjednoczonych mniej-więcej połowa nastolatków rozpoczyna współżycie przed pełnoletnością. W Polsce statystyki są bardzo podobne. Dlaczego więc nie możemy mieć edukacji seksualnej i profilaktyki z prawdziwego zdarzenia?
Edukacja seksualna w naszym kraju? Rządzący woleliby raczej, żeby Polacy mnożyli się jak króliki
Odpowiedź jest, niestety, jasna. Z uwagi na szeroki konserwatyzm społeczeństwa, a przynajmniej klasy politycznej, „kontrowersyjne” stało się w Polsce nawet in-vitro. Nauczanie Kościoła Rzymskokatolickiego w sprawie prezerwatyw jest jednoznacznie negatywne, i to już od 1826 r. Dla wierzących seks ma być aktem, którego celem jest prokreacja, do tego uprawianym wyłącznie w małżeństwie. Nie da się ukryć, że to właśnie stanowisko Kościoła, i wpływ tegoż na polityków, sprawiają, że państwo niespecjalnie się kwapi do wprowadzenia w Polsce jakichkolwiek zmian w tym kierunku. Zdarza się wręcz, że przestrzega przed antykoncepcją swoich obywateli. Jeśli już któryś organ władzy podejmie jakieś działania dotykające spraw intymnych Polaków, to po to, żeby promować wielodzietność. Często przy tym narażając się na kpiny. A tymczasem ludzie uprawiali seks, także po prostu dla przyjemności, uprawiają i uprawiać będą. Im szybciej politycy to zrozumieją, tym lepiej dla wszystkich.