Roman Giertych zwrócił na Facebooku uwagę na projekt ustawy z dnia 25 maja br. o odpowiedzialności prawnej podmiotów zbiorowych. Zgadzam się, że jej tekst wywołuje duży niepokój, a w połączeniu z aktualnym „klimatem politycznym” powinien budzić niepokój wszystkich przedsiębiorców, nawet uczciwych.
Prawo i Sprawiedliwość w swojej obecnej działalności dość chętnie korzysta z rozwiązań PRL-u – z tamtego okresu czerpie intelektualne zaplecze, np. w postaci prokuratora Piotrowicza. Partia rozdmuchuje socjalizm, zaburza trójpodział władzy, a teraz chce przeforsować ustawę, która umożliwia państwu przejęcie władzy nad praktycznie każdym przedsiębiorstwem w kraju.
Cel ustawy jest słuszny – w zamyśle chodzi o stworzenie narzędzia do walki z mafiami paliwowymi, karuzelami VAT i innymi przedsiębiorstwami powoływanymi w celu łamania prawa. Kształt ustawy jest następujący – władza ludowa na jej podstawie da radę wywłaszczyć praktycznie każdego przedsiębiorcę z jego przedsiębiorstwa. Masz Szwagrośrub i sprzedajecie ze szwagrem śrubki, ale śrubki sprzedaje też siostra lokalnego radnego PiS-u? No, bardzo mi przykro, ale… Jesteś właścicielem LPP, a to duża i fajna firma? Cóż…
Ustawa o odpowiedzialności prawnej podmiotów zbiorowych – przerażająca w treści
Któryś z czytelników zarzucał mi ostatnio, że lekkomyślnie użyłem słowa bolszewizm. Tym razem się powstrzymam, ponieważ nie jestem pewien czy ten sam bolszewizm z równie krwawą gracją wprowadziłby na przykład art. 5.3. z projektu odnowionej ustawy.
Projekt ustawy wymazuje między innymi istniejący do tej pory warunek odpowiedzialności podmiotu zbiorowego w postaci uprzedniego prawomocnego skazania osoby fizycznej. Znany adwokat i polityk Roman Giertych wylicza na Facebooku:
Przeczytałem z uwagą projekt ustawy z dnia 25 maja br. o odpowiedzialności prawnej podmiotów zbiorowych. Tekst jest szokujący. PiS chce wprowadzić:
-konfiskatę majątku przedsiębiorcy za każde naruszenie prawa przez podmiot zbiorowy np. spółkę. Do wykazania naruszenia prawa nie jest wymagane skazanie kogokolwiek za przestępstwo (art.5.3 projektu). Konfiskatę orzeka sąd na wniosek prokuratora również w tym przypadku, gdy przedsiębiorca uzyskał nieświadomie korzyść majątkową z przestępczego działania innego podmiotu (art.9). (…) Prokuratura może już w czasie postępowania wprowadzić ze skutkiem natychmiastowym zarząd przymusowy. Po wprowadzeniu zarządu dopiero sąd zatwierdza decyzję prokuratora. Prokurator może również bez zatwierdzenia przez sąd orzec zakaz zawierania umów, zakaz obciążania majątku, zakaz prowadzenia działalności i wstrzymać dotację lub subwencję. (Art.52) Uwaga!!! Ustawie podlegają partie polityczne!!!!(art.2) (…) Wejście w życie tej ustawy oznacza koniec prywatnej własności w Polsce. Cały majątek może być w każdej chwili zabrany przez państwo. I to bez udziału sądu.
Gdyby fajerwerków w tym projekcie nie było dostatecznie dużo, przewiduje on również, że wprowadzone przepisy będą działały wstecz. Łamanie zasady lex retro non agit w państwie prawa ma mniej więcej tyle samo sensu co ignorowanie grawitacji podczas życia na Ziemi. Można, ale to się nie skończy dobrze.
Oczywiście nie we wszystkim zgadzam się z Romanem Giertychem, który na przykład w pominiętym fragmencie krytykuje wprowadzenie do ustawy szczególnej ochrony tzw. sygnalistów. To, że ktoś informuje o łamaniu prawa w firmie, jest akurat dobre i nie rozumiem czemu miałoby stanowić problem. Roman Giertych – jak to były(?) polityk – pozwala odnieść wrażenie, że przepisy wprowadzające przepadek mienia to nowość PiS-u. Tak nie jest, natomiast planowana nowelizacja faktycznie wprowadza ten przepadek na iście „westernowych” warunkach.
Spokojnie, oczywiście zawsze są jeszcze sądy
Te same sądy, którym trzy lata temu wypowiedziano świętą wojnę i które niszczono etap po etapie: zaczynając od Trybunału Konstytucyjnego, przez sądy powszechne, Krajową Radę Sądownictwa po ataki (chwilowo zgrabnie odpierane) na Sąd Najwyższy. Parafrazując lidera Prawa i Sprawiedliwości… jeśli ktoś niszczy system władzy sądowniczej, to po coś go niszczy.
Kompletnie zniszczone zaufanie do instytucji państwa plus tego typu projekty ustaw, rysują przed nami niezwykle niebezpieczną tendencję, która wysyła czytelny sygnał dla zagranicznego i polskiego biznesu – iż ten może być bardzo podatny na kaprysy niezwykle małostkowej władzy. Obraz ten stanowi poważne powody do niepokoju i martwi, że tego typu ustawy są procedowane.
Nowelizacja de facto martwej dotąd ustawy była potrzebna i dobrej nowelizacji niewątpliwie odpowiada interes społeczny, natomiast kolejny już raz władza wykorzystuje zmiany w prawie jako pretekst do budowania narzędzia politycznych wpływów i oddziaływania na kolejny, po sędziach, sektor społeczeństwa – tym razem rynkowy.