Od jakiegoś czasu na łamach wielu serwisów internetowych pojawia się postulat rozszerzenia katalogu przestępstw o morderstwo drogowe. W mojej opinii nie jest to konieczne – ale najpierw należy zrozumieć jak działa prawo karne.
Przemysław Rączka na łamach serwisu „WRC.net.pl”, nawiązując do ostatniej debaty prezydenckiej w TVP, stwierdził, że zwrócić uwagę należy nie na LGBT, czy pierwszą komunię, a na prawdziwe problemy. O ile zgodzę się z takim wprowadzeniem, o tyle w dalszej części artykułu pada postulat dodania do Kodeksu karnego przestępstwa, które nieco „beletrystycznie” nazywa się morderstwem drogowym.
Konieczność zmian w prawie umotywowana jest przez autora pewnym wypadkiem, w którym 17-letnia dziewczyna poniosła śmierć, a pozostała trójka pasażerów odniosła obrażenia. W auto wjechał pijany kierowca, który nie miał uprawnień, wjechał na skrzyżowanie z nadmierną prędkością, ignorując zarazem m.in. czerwone światło.
Autor artykułu stwierdza nawet, że:
Patrząc na tego typu sytuację, aż włos jeży się na głowie, że zabijając kogoś z premedytacją, lecz z ”użyciem samochodu” można dostać dużo łaskawszy wyrok, niż w normalnym przypadku. Mówiąc kolokwialnie auto działa na korzyść sprawcy.
Powyższe zasadniczo jest wierutną bzdurą.
Co to znaczy „popełnić przestępstwo”
Prawo karne jest dosyć złożonym systemem, jednakże można skrótowo uznać, że opiera się on m.in. na zasadzie winy. Sprawca pociągany jest do odpowiedzialności nie za sam skutek, jakkolwiek z jego działaniem lub zaniechaniem związany, a za to – przepraszam karnistów za nieprecyzyjną banalizację – co „miał na myśli w chwili czynu”.
Mimo że skutek może okazać się odrażający i wysoce szkodliwy społecznie, a okoliczności sprawy – w szczególności zachowanie sprawcy – wywołują społeczną chęć jak najsurowszego ukarania, to właśnie wykazanie winy staje się niezbędne do postawienia sprawcy zarzutu i – w konsekwencji – uznania czynu za przestępstwo, z finałem w postaci ewentualnego skazania.
Jest to jedyna sprawiedliwa metoda organizacji polityki karnej, chociaż niejednokrotnie niezrozumiała – na przykład w momencie wykazania niepoczytalności, czy też nieumyślności w odniesieniu do czynu, który popełnić można jedynie umyślnie.
Przestępstwa drogowe
Przestępstwa, takie jak spowodowanie wypadku drogowego, są dosyć charakterystyczne, bowiem z zasady wynikają one z „umyślnej nieumyślności”. Sprawca, umyślnie naruszając zasady ruchu drogowego, wywołuje nieumyślny skutek w postaci wypadku, który skutkować może śmiercią człowieka. I to faktycznie jest czyn łagodniej karany niż zabójstwo.
Zdecydowana większość sprawców wypadków drogowych, nawet powodowanych w stanie nietrzeźwości i ogólnej bezmyślności, nie chce zabić człowieka. To, że do takiego skutku dochodzi – nawet poprzedzając zamierzone naruszenie zasad ruchu drogowego – w żaden sposób nie oznacza, że sprawca miał jednocześnie zamiar spowodowania śmierci człowieka.
Stwierdzenie, że zabicie z premedytacją z użyciem samochodu nie jest w Polsce dostatecznie karane, to bzdura. Intencjonalne zabicie człowieka przy pomocy pojazdu jest niczym innym, jak – zasadniczo – zabójstwem z art. 148 k.k., za które grozi, jak wiadomo, nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Podkreślę, intencjonalne pozbawienie życia człowieka – gdzie sprawca wie, że zabija i chce to zrobić – z użyciem samochodu, który służy za narzędzie, jak – na przykład – nóż, czy pistolet, to pospolite zabójstwo. Nieco inną kwestią jest zabójstwo z zamiarem ewentualnym, bo faktycznie w jednej ze spraw prokurator uznał wypadek drogowy jako zabójstwo. Jest to jednak sytuacja sporna i niewątpliwie wyjątkowa.
Czy zmiany są konieczne?
Zmiany są jak najbardziej konieczne, bowiem obecny stan rzeczy jest powszechnie uznawany za nie do końca odpowiadający temu, co społeczeństwo w sposób racjonalny chce osiągnąć polityką karną w tym zakresie. Kary są zbyt łagodne – już abstrahując od funkcji kar w prawie karnym – ale nie oznacza to, że w kodeksie powinno znaleźć się zupełnie nowe przestępstwo.
Spowodowanie wypadku, naruszając choćby nieumyślnie zasady ruchu drogowego, jeżeli dokonane jest po użyciu alkoholu, skutkować może wyższą karą, bo w wysokości górnej granicy zagrożenia ustawowego zwiększonego o połowę. Jest to jednak mało, bo jedynie 12 lat pozbawienia wolności.
Zamiast regulowania „morderstwa drogowego”, jako odrębnego czynu, warto byłoby się jednak zastanowić nad zwiększeniem kar dla sprawców powodujących wypadki pod wpływem alkoholu. Alternatywnie, można zastanowić się nad koniecznością ujęcia typu kwalifikowanego przestępstwa spowodowania wypadku, na przykład określając karę za „rażące naruszenie zasad ruchu drogowego”.