Wymarzyłam sobie buldożka. Dodałam się więc do grup z oficjalnymi ogłoszeniami hodowców, oglądałam filmiki z udziałem tych rozkosznych istot, a wszelkie informacje o tym, że to chorowite pieski, puszczałam mimo uszu. Dopiero wtedy, gdy moja zachcianka zamieniła się w poważną decyzję o wzięciu odpowiedzialności za psa, pojawiły się wątpliwości co do rasy. Wątpliwości, które – im więcej się dowiadywałam – tym bardziej narastały. Skutek? Moja wielka miłość do buldożków zamieniła się we … współczucie do tych zwierząt. Powiem wam dlaczego nie kupiłam buldoga francuskiego.
Kilka dni temu natrafiłam w internecie na informację o tym, że holenderska hodowla zamierza stworzyć zdrowszą wersję buldoga francuskiego. Ten news zainspirował mnie do tego, aby opisać swoją historię z tą rasą, a raczej z tym, jak nie kupiłam buldoga francuskiego.
„Tylko nie buldożek. To pies – skarbonka”
Oto co usłyszałam najpierw od mojej przyjaciółki, a potem od wielu innych osób, kiedy po raz pierwszy przedstawiałam im pomysł zakupu buldoga francuskiego. Im więcej słyszałam historii o tym, jak buldogi francuskie moich znajomych chorowały, a potem przedwcześnie umierały, tym więcej miałam wątpliwości. „Ale może nie brali z porządnych hodowli” – myślałam.
Jednak kiedy przeczytałam o historii powstania rasy, o chorobach, o tym, że buldożki to tak zmodyfikowane genetycznie pieski, że nie są nawet w stanie rodzić naturalnie, już wiedziałam, że nie spełnię swojego marzenia. Co więcej, w toku mojego reaserchu dowiedziałam się, że kolor maści „blue merle”, który tak bardzo mi się podobał, nie jest dopuszczony przez FCI. Psy o takim umaszczeniu posiadają geny, które dodatkowo mogą obciążać je głuchotą i ślepotą.
Nie kupiłam buldoga francuskiego i bardzo się z tego cieszę. Moje podejście do tej rasy też przeszło kompletną transformację. Gdy widzę spacerując zdyszanego buldożka, zamiast rozczulać się, jaki to on nie jest słodki i zabawny, zastanawiam się po raz enty dlaczego tak skrzywdziliśmy tę rasę.
Nie kupiłam buldoga francuskiego, bo nie mogłabym patrzeć na jego cierpienie
Zacznijmy od tego, że buldog francuski to rasa stworzona dla człowieka, która uroczy, zabawny wygląd przypłaca kosztem zdrowia. Jest to tzw. rasa brachycefaliczna, co objawia się znacznie skróconą kufą i spłaszczonym pyskiem z charakterystycznie wyglądającym nosem, powiększonymi oczami i krótkim czołem. Wygląd buldożków jest efektem licznych mutacji genetycznych i krzyżowania ze sobą wielu ras. To dzięki swojemu płaskiemu pyszczkowi buldożek jest ulubieńcem celebrytów. I to przez niego permanentnie się dusi.
Ze względu na ekstremalnie skróconą kufę buldogi francuskie mają ogromne problemy z oddychaniem. To z tego wynika charakterystyczne „słodkie” pochrapywanie. Niedotlenienie powoduje, że wiele buldożków ma skłonności do omdleń. Bardzo groźne są dla nich wysokie temperatury. Psy nie posiadają gruczołów potowych, więc jedyną formą ochłodzenia ciała jest w ich przypadków dyszenie. A jak już wiemy – buldogi francuskie ze względu na swoją budowę, nie są w stanie skutecznie się wentylować. Stąd często padają ofiarą udarów cieplnych.
Na problemach z oddychaniem nie kończy się lista chorób, do których predysponowane są buldożki. Te psy mają ponadto problemy z oczami spowodowane dwurzędowością rzęs, często zapadają na choroby skóry i alergie pokarmowe. Ponadto bywa, że rodzą się z wadami kręgosłupa, rozszczepem podniebienia, a także chorują na stawy.
W związku z licznymi „wrażliwościami” buldogów francuskich, fora i grupy internetowe są pełne porad – aby znosić buldożki ze schodów, nie wychodzić z nimi, gdy jest zbyt gorąco, nie przemęczać.
Kiedy dotarł do mnie ten absurd, nie mogłam się nadziwić. My – ludzie stworzyliśmy rasę psa, która spełnia estetyczne wymogi społeczeństwa, a pod względem zdrowotnym jest totalnie skrzywdzona. I mimo rozwoju weterynarii i tego, że już wiemy co powoduje problemy buldożków, a także jak możnaby im zapobiec, nic nie zmieniamy. Choć może od teraz będzie inaczej.
Zdrowsza holenderska wersja buldoga francuskiego
Wracając jeszcze na koniec do informacji, która zainspirowała mnie do napisania tego tekstu, jak podaje portal kochamyzwierzaki.pl – holenderska hodowla „Hawbucks French Bulldogs”, pracuje nad tym, aby wyeliminować cechy, które przysparzają przedstawicielom rasy największych problemów. Jak piszą na swojej stronie właściciele hodowli:
To nie jest normalne, że pies nie może robić tego, co lubi najbardziej ze względu na swoją budowę ciała. Nie jest normalne, że pies nie może pozwolić sobie na szalone zabawy, gdy na zewnątrz jest powyżej 20 stopni. To nie jest słodkie, gdy pies nie może oddychać bez hałasu. Buldog francuski to przede wszystkim pies, a pies powinien poruszać się swobodnie. Nie może być powstrzymywany przez swoje własne ciało. Pies jest najpiękniejszy, gdy nic go nie ogranicza.
Jak podaje cytowany portal, opinia hodowców spotyka się z entuzjastycznym odbiorem i aprobatą ze strony miłośników rasy.
Po internecie krąży też zdjęcie, na którym jeden z użytkowników portalu reddit porównał nagradzanego buldoga wystawowego (po lewej) do pieska imieniem Flint, wyhodowanego w Holandii przez „Hawbucks French Bulldogs”.
W pełni popieram inicjatywę „uzdrawiania” buldożków, choć szczerze powiem, że mimo wszystko, nie chciałabym już zostać właścicielką psa tej rasy.