Wariat, szaleniec zabił siekierą dziesięcioletnią dziewczynkę, a media prześcigają się w pytaniach jak można było temu zapobiec. Szanowni Państwo: nie można było i proszę się przyzwyczaić, że tak czasem jest, zamiast swoimi postulatami psuć prawo.
Dlaczego tak musiało być? Jak można było tego uniknąć? Co rząd planuje z tym zrobić? Dlaczego na miejscu nie było policji? W festiwalu durnych pytań rodzi się kolejna durna debata społeczna.
To jest właśnie wielki problem współczesnych mediów – histeryzują, ale ton narzucanej debaty utrudnia nam życie codzienne. Wpływają na nastroje społeczne, na tematy podejmowane przez polityków w obawie przed rozjuszonym telewizyjnymi doniesieniami tłumem. Idiota pędzi przez Warszawę z prędkością małego odrzutowca? „Zmieńmy prawo.” Degeneratka postanowiła rzucić swoją córeczką o podłogę? „Powinniśmy zmienić prawo.” Pierwszy raz od 20 lat wariat z siekierą zabił w biały dzień dziewczynkę? „Koniecznie powinniśmy zmienić prawo!”
Szanowni dziennikarze, dlaczego gdy bandyta Putin okupuje od ponad roku Ukrainę ubolewacie nad brakiem efektywności prawa międzynarodowego i nawołujecie do jego gruntownej reformy, a nie dostrzegacie tak drobnego faktu jak chociażby nienaruszalność ambasad? Reguły prawa międzynarodowego, która każdego dnia jest przestrzegana (najlepszy przykład – Jullian Assagne w ambasadzie Ekwadoru) na całym świecie. I która dowodzi, że to prawo działa, jest dobre i generalnie przestrzegane, a wszelkie głośne przypadki jego łamania są jedynie odstępstwem od normy.
Przestańcie wreszcie w debacie publicznej za wszelką cenę szukać winnych. Nie wszystko można kontrolować. Nie wszystko można przewidzieć i uregulować. Dlaczego za każdym razem, gdy dojdzie do nieszczęśliwego wypadku i tak nie spoczniecie, nim kogoś nie zlinczujecie? Nawet, gdyby ofiarą miał się okazać wzorowy urzędnik rzetelnie wykonujący swoją pracę – w takim zakresie, w jakim może kontrolować podległe mu okoliczności.
A nawet gdyby można było takie rzeczy uregulować, to nie jestem pewna czy takich regulacji sobie życzę. Pamiętam o tym szczególnie mocno, gdy za każdym razem na lotnisku jestem traktowana jak terrorystka. Prawo pisane konkretnymi scenariuszami w ciągu dwudziestu lat przestałoby mieć jakość, zaś jeszcze więcej osób miałoby problem z jego rozumieniem.
Fakt, iż szaleniec z siekierą albo kobieta, która urodziła i zabiła Madzię z Sosnowca (swoją drogą moglibyście darować sobie określenie „mama”) jest dla Was pożywką na długie tygodnie, a niektóre tabloidy przekraczają konkretne granice dobrego smaku dowodzi tylko jednego – ponieważ takie wydarzenia Was szokują. Szokują was, bo są odstępstwem od pewnej normy, a normy te reguluje prawo – to stanowione, jak również to naturalne, moralne, zwyczajowe, wynikające z etyki i kultury, w której żyjemy.
A mimo to ilekroć zdarzy się jakaś straszna rzecz odbiegająca od normy, relacjonując ją – za co Was nie winię – uderzacie w najgłupsze możliwe tony – za co Was winię – znalezienia za wszelką cenę odpowiedzialnych i winnych sytuacji, której nie dało się przewidzieć oraz zmiany prawa. Szkodzicie w ten sposób debacie publicznej i społeczeństwu.
Raz do roku nawet miotła wystrzeli. „Zmieńmy prawo”?