Na początku zaznaczę, że nie zamierzam w ogóle poruszać tematów moralnych, dotyczących samej aborcji. Skupię się jedynie na aspektach prawnych i częściowo moralnych, związanych prezentowaniem na widok publiczny pojazdów fundacji „Pro -prawo do życia”.
Ostatnio na Facebookowym fanpage’u, który opisuje życie w moim rodzinnym mieście poruszona została kwestia obecności na ulicach i osiedlach pojazdów, oklejonych zdjęciami abortowanych płodów. Pojazdy należą (albo współpracują) do fundacji „Pro -prawo do życia”. Głównym celem działań ów fundacji jest przekonanie społeczeństwa do tego, że aborcja jest zabójstwem.
Stop aborcji
Fundacja przeprowadza kampanię społeczną w dosyć niecodzienny sposób. Po ulicach poruszają się pojazdy (nazywane wystawą), które oklejone są drastycznymi zdjęciami abortowanych płodów, zajmującymi niemal całą powierzchnię pojazdu. Mieszkańcy mojego miasta, na jednym z miejskich fanpage’ów, bardzo krytycznie odnieśli się do obecności takich samochodów. Część komentujących wskazuje na negatywne skutki prezentacji takich właśnie treści
Mijałam dzisiaj po raz kolejny ten samochód i byłam świadkiem jak ojciec zasłaniał główkę kilku letniego dziecka, które odprowadzał do przedszkola….
W końcu ktoś to zgłosił a tym bardziej że wiele dzieci mieszka także w Rumi i w szczególności dla dzieci taki widok może być nieprzyjemny
Co ciekawe, fundacja ma na swojej stronie internetowej opinię psychologa, który twierdzi, że wpływ drastycznych treści na dzieci jest w zasadzie pozytywny. Osiągnięty zostaje skutek, w postaci ulokowania w świadomości faktu, że zdjęcia abortowanych płodów kojarzą się z czymś strasznym i tragicznym.
Legalność prezentacji takich treści
To, że wystawa jest wysoce kontrowersyjna stanowi fakt, z którym oczywiście się zgodzę. Jednak – w moim odczuciu – przeprowadzenie „konkurencyjnej” kampanii z pojazdami, oklejonymi zdjęciami zdeformowanych noworodków, skutkowałoby dokładnie takimi samymi reakcjami w psychice człowieka, który na takie fotografie patrzy.
Kampania społeczna chce wpłynąć na zwolenników aborcji, właśnie poprzez prezentowanie kontrowersyjnych treści. Odcinając się od moralnych dywagacji na temat samej aborcji, chciałbym zauważyć, że wiele organizacji korzysta z właśnie takiej metody wpływania na opinie. Od obrońców zwierząt, prezentujących skatowane pupile, aż po ISIS, które fotografiami z przeprowadzanych egzekucji pragnie wywołać szok wśród odbiorców.
Niezależnie od pobudek moralnych organizatorów prezentacji, takie materiały wywołują zgorszenie. Tym bardziej, że narzucane są społeczeństwu siłą i bez jakiejkolwiek kontroli. W takiej sytuacji może zachodzić konflikt na płaszczyźnie prawa wykroczeń. Przykładowo, art. 141. Kodeksu wykroczeń reguluje takie działanie.
Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych,
podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany.
Co ciekawe, Policja w moim mieście, w którym mieszkańcy skarżyli się na obecność wspomnianych pojazdów, skierowała cztery wnioski do sądu o ukaranie odpowiedzialnych za prezentację tych treści. Warto pamiętać, że prezentacja takich treści nazywana jest przez organizatora „wystawą”. Czy będzie to miało wpływ na wyrok sądu w sprawie?
Nie ma znaczenia jak bardzo radykalne są poglądy w danym zakresie. Niezależnie od sytuacji nikt nie powinien wystawiać na widok publiczny drastycznych zdjęć. Nie bez powodu filmu „Wołyń” nie puszcza się w podstawówkach, a telewizyjne dokumenty o obozach koncentracyjnych publikowane są późnymi wieczorami.