Unia Europejska wprowadza nowe prawo dotyczące internetowych zakupów. Zakaz geoblokowania staje się faktem, a sprzedawca internetowy nie może odmówić sprzedaży towaru tylko dlatego, że zamawiający jest z innego kraju. To dobra wiadomość dla wszystkich, którzy uwielbiają robić zakupy przez Internet na zagranicznych platformach.
Geoblokowanie, czyli jak wymusić na kupującym, żeby sobie odpuścił
Każdy, kto lubi kupować u zagranicznych, internetowych sprzedawców zauważył pewnie, że od czasu do czasu, mimo że pozornie wszystko jest w porządku, transakcja okazuje się niemożliwa. I to nie dlatego, że w magazynie magicznie zabrakło towaru, ale dlatego, że np. sprzedawca jest z Holandii, a kupujący – z Polski. I chociaż teoretycznie oboje znajdują się na terenie Unii Europejskiej, to sprzedawca z Holandii nie sprzedaje towaru do niektórych krajów. I już. Taka praktyka, która polega na nieudostępnianiu usług ze względu na kraj kupującego, jest nazywana geoblokowaniem. Głównym powodem jest najczęściej brak opłacalności, czasem wyższe koszty; taka praktyka jest jednak dyskryminująca. I właśnie dlatego europejscy komisarze zdecydowali, że należy zmienić prawo w tym zakresie.
Nowe przepisy unijne
Przepisy zakazujące geoblokowania wchodzą w życie 3 grudnia 2018 r.- trzeba przyznać, że europejscy komisarze znaleźli idealny moment na zmianę prawa, ponieważ wiele osób zrobi upragnione zakupy w zagranicznych sklepach internetowych jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. Dlaczego zdecydowano się na zmianę przepisów? Głównie ze względu na fakt, że UE stara się budować wspólny rynek cyfrowy, a takie metody jak geoblokowanie skutecznie to utrudniają.
Warto jednocześnie podkreślić, że konsumenci nie tylko będą mogli kupować u takiego sprzedawcy internetowego w UE, jaki im się zamarzy, ale także że nie będą płacić więcej za towar niż obywatele innych krajów. Niestety – do tej pory całkiem często zdarzało się, że np. Polacy płacili za ten sam towar znacznie więcej niż obywatele innych krajów. Zgodnie z nowymi przepisami konsumenci zagraniczni będą płacić tyle samo, co krajowi. Dodatkowo internetowy sprzedawca będzie musiał akceptować karty płatnicze wydane w innym kraju UE niż własny, a także nie będzie mógł (chyba, że konsument wyrazi odpowiednią zgodę) przekierowywać na inne strony sklepu.
Zakaz geoblokowania? Z jednej strony tak, a z drugiej…
Druga strona medalu? Zakaz geoblokowania nie będzie obejmować produktów i usług audiowizualnych świadczonych drogą elektroniczną. Czyli e-booków, oprogramowania, gier czy muzyki. Komisja Europejska dopiero będzie się zastanawiać, czy zakaz geoblokowania powinien dotyczyć także takich produktów i usług. Nie można się oprzeć wrażeniu, że przecież konsumenci w dużej mierze tracą przez geoblokowanie właśnie w tych obszarach, co każe się z kolei zastanowić, czy działania KE nie są odrobinę pozorne. Być może unijni komisarze boją się nacisnąć na odcisk przemysłowi audiowizualnemu. A jeśli tak – na zakaz geoblokowania filmów czy muzyki jeszcze trochę poczekamy.
Rozporządzenie powinno być wdrożone przez wszystkie państwa UE – to one zdecydują, jak wcielić przepisy w życie.