Instytut Książki miał w planach wydanie publikacji promującej Polskę na zagranicznych targach. Niestety rozpędził się we wskazówkach dla autora. Cóż nie od dziś wiadomo, że pewne nazwiska są bardziej, a inne mniej wygodne, a historię – nawet tę literatury – piszą zwycięzcy.
Cenzura to słowo, którego nie lubimy. Może dlatego ostatnie poczynania Instytutu Książki wzbudziły tak silne emocje, a w komentarzach sypały się znane porównania do minionego systemu. Wszystko przez wpis niedoszłej autorki publikacji o polskiej kulturze i literaturze, w którym zarzuca ona Instytutowi Książki zbytnią ingerencję w jej pracę.
Cenzuro, wróć?
Instytut Książki to istniejąca od 2004 roku narodowa instytucja kultury, której celem jest popularyzacja polskiej literatury i języka na świecie. Jednym z jej ostatnich projektów miała być napisana literackim językiem publikacja, która opowiadałaby o najważniejszych wydarzeniach, postaciach i zaletach polskiej kultury. Instytut zlecił tę pracę autorce, która po przesłaniu konspektu pracy, otrzymała uwagi zwrotne, które w jej opinii niebezpiecznie ocierały się o cenzurę.
Cenzura w Polsce? Wywalają nas nawet z przypisów. Ps. Konie Araby i Nobliści mogą być.
Opublikowany przez Wiolettę Greg Piątek, 14 grudnia 2018
Co albo raczej kto nie podoba się w Instytucie
Niestety, ale w niełasce decydentów znalazły się niektóre nazwiska, w tym np. Szczepan Twardoch, chyba jeden z popularniejszych pisarzy w Polsce, a także Gaja Grzegorzewska autorka kryminałów. Instytut zalecił również wykreślenie – co nie powinno dziwić – Donalda Tuska, Anję Rubik i Betty Q. W zamian autorce polecono wspomnieć o Janie Pawle II, Witoldzie Pileckim i Ignacym Paderewskim.
Literacka wizja naszego kraju również pozbawiona była dowolności i wiązała się z pewnym określonym wyobrażeniem. Polska to klekot bocianów, dźwięk bicia kościelnych dzwonów, wódka (nie wiadomo w jakiej tonacji), śledź (tu akurat sprawa jest jasna, chodzi o pluskanie i chyba to słynne polskie śledzik musi pływać) oraz polska gościnność. Wizja skądinąd piękna i romantyczna, ale może za bardzo wymuszona? Chociaż, z drugiej strony, w jakiś sposób ją kupuję i lubię.
Oczywiście te sugestie nie mogły przejść bez echa. I bardzo szybko wywołały lawinę negatywnych komentarzy. Na szczęście równie szybko do sprawy odniósł się Instytut Książki w oficjalnym oświadczeniu. Instytut jednoznacznie zaprzeczył, że sugestie były próbą jakiejkolwiek cenzury, a jedynie ustalaniem koncepcji i kierunku pracy w który miałaby podążać tematyka książki. Sama instytucja bardzo szanuje i docenia autorów wymienionych we wpisie.
Ponieważ publikacja ostatecznie nie doszła do skutku. Powodem były względy finansowe i czasowe, nie będziemy mieć możliwości porównania efektów pracy i słuszności roszad wśród opisanych postaci. Jedno jest pewne, wizja naszego kraju zależy w dużej mierze od punktu siedzenia, jest to wynik pewnych doświadczeń, wiedzy i skojarzeń. I w sumie czy możemy za to kogoś winić?