Jeżeli prezent świąteczny zamawiałeś z Aliexpress lub, a przesyłka wciąż do Ciebie nie dotarła, bardzo możliwe, że wkrótce zamiast paczki otrzymasz wezwanie do zapłaty. Celnicy intensywnie prześwietlają przychodzące przesyłki z Państwa Środka i domagają się zapłaty cła i akcyzy. Tak intensywnie, że na kilkaset tysięcy paczek zatrzymano ich 250.
W sortownie Poczty Polskiej w Lublinie od początku grudnia działanie rozpoczął celny oddział pocztowy. Jego zadaniem jest oczywiście kontrolowanie przychodzących przesyłek z Chin. Wszystko po to, żeby budżet państwa nie był stratny na obowiązkowych podatkach. Popularność zakupów w Chinach, która jest spowodowana bardzo atrakcyjnymi cenami towarów, sprawia, że niewielu kupujących zdaje sobie sprawę z tego, że od tych zakupów trzeba zapłacić podatek VAT. Po przekroczeniu pewnej wartości zamówienia także cła.
Celny oddział pocztowy w Lublinie powstał na początku grudnia ze wspólnej inicjatywy Poczty Polskiej oraz Krajowej Administracji Skarbowej. Zatrudniono kilkunastu pracowników, którzy według zapowiedzi mieli kontrolować nawet 100 tysięcy przesyłek dziennie. Wszystko odbywa się automatycznie za pomocą skanera podobnego do tego, jakiego używa się na lotniskach. Celnicy sprawdzają zgodność zawartości paczki z deklaracją i na tej podstawie podejmują decyzję o ewentualnym wezwaniu do zapłaty podatków.
Akcja celników wymierzona w Aliexpress nie przyniosła oczekiwanych rezultatów
Przesyłki do kontroli są wybierane losowo. Nie ma fizycznej możliwości, aby każda paczka trafiała do skanera, bo wtedy cały proces ciągnąłby się latami i wręcz sparaliżował działania tamtejszej sortowni. Jakie są zatem efekty pracy oddziału po niecałym miesiącu wzmożonej pracy?
Jak donosi gazeta.pl, do tej pory w lubelskim oddziale zatrzymano… 100 przesyłek. W ich przypadku wydano decyzję o wezwaniu adresatów do zapłacenia należnego podatku VAT lub cła. Kolejne 150 paczek trafiło do depozytu i oczekuje na wydanie podobnych decyzji. Wychodzi więc na to, że szeroko zakrojona akcja skarbówki zakończy się porażką i wezwaniem do zapłaty około 300 osób. Wysokość ściągniętych w ten sposób wyniesie zaledwie kilkanaście tysięcy złotych. Warto wiedzieć, że dziennie przez sortownię w Lublinie przewija się kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy przesyłek. Koszt przeprowadzenia całej szeroko zakrojonej akcji jest z pewnością o wiele wyższy.