Przeglądam sobie ubezpieczenia turystyczne i ponieważ zabieram ze sobą sporo elektroniki, dość mocno skupiłem się na tym aspekcie, by bezpieczny był mój smartfon i laptop. Z ubolewaniem przyznać muszę, że ich bowiem nie obejmuje EKUZ.
Nie będę was długo trzymał w niepewności – przejrzałem wieczorem OWU mniej więcej ośmiu różnych ubezpieczyli (mniej więcej, bo taka na przykład Axa występowała pod przynajmniej dwiema postaciami) i wnioski nie napawają optymizmem: przynajmniej patrząc pod kątem ubezpieczenia elektroniki.
Polisy te sprowadzają się do mniej więcej tego samego wniosku, a mianowicie: jeśli aktualnie nie planujemy wybierać się wprost na zbocza Etny albo jechać samochodem z jakimś piratem drogowym, są one niewiele warte. Niby wszystkie wskazują w OWU, że elektronika ubezpieczona jest na wypadek zdarzenia losowego, ale kiedy tylko przechodzimy do definicji, to bardzo szybko okazuje się, że ubezpieczyciel przez zdarzenie losowe rozumie niemal wyłącznie klęski żywiołowe.
Jeśli więc wybieramy się na wakacje na narty lub do ciepłych krajów i boimy się tego, że smartfon potłucze nam się podczas wsiadania na orczyk lub na krawędzi mokrego basenu – ubezpieczenie turystyczne jest niewiele warte. Warto mieć to zresztą na uwadze, bo z reklam wielu ubezpieczycieli można wyczytać coś dokładnie odwrotnego, a potem zdziwienie, gdy czytamy często napisane pokrętnym językiem polisy, które kluczą, błądzą i stają na głowie, by tylko potencjalny ubezpieczony nie zorientował się o co w nich chodzi. No, ale OWU nie są pisane dla ubezpieczonych, tylko dla ubezpieczycieli, którzy potem mają czym odmawiać wypłaty pieniędzy.
Identyczna w treści, ale niebanalna w formie jest polisa proponowana przez Signal Iduna. Prawdę powiedziawszy (nazwę znam z racji piłki nożnej) nie wiedziałem nawet, że ubezpieczyciel jest dostępny na naszym rynku. To była jedyna polisa z tych wielu, które przejrzałem, która sprawiała wrażenie napisanej dla ludzi, a nie działów prawnych ubezpieczyciela. Jedynie 20 stron treści, piękny język, graficzne wskazówki, które wyszczególniają i tłumaczą na jeszcze bardziej „ludzki” regulaminowe zwroty.
Czy warto kupić polisę turystyczną w Signal Iduna? Jeśli jedziemy na narty lub nad basen i chcemy chronić smartfon – nie warto, będzie tak samo bezużyteczna jak u całej konkurencji. Natomiast sam fakt, że polisę napisano z szacunkiem do mnie, jako ubezpieczanego, sprawił, że od tej pory będę z dużą sympatią patrzył w kierunku tego ubezpieczyciela. W końcu takich standardów oczekujemy nie tylko od Państwa i ZUS, ale i od prywatnych podmiotów. Brawo!