Blue Monday 2019 przed nami, ale jest to raczej świętowanie czegoś bardzo niebezpiecznego. Zapominamy bowiem o tym, że ludzie na świecie naprawdę cierpią na wyniszczające formy depresji i w związku z tym trudno jest im funkcjonować.
Zamiast Blue Monday 2019, wszyscy powinniśmy obchodzić raczej Międzynarodowy Dzień Walki z Depresją. Na podstawie mętnych badań Cliffa Arnalla (które spotkały się z dużymi kontrowersjami oraz zarzutami o kupowanie głosów) wyodrębniono bowiem najgorszy dzień w roku, w którym to wszyscy mamy mieć jednakowo obniżony nastrój i możemy wszelkie trudności zwalić na karb tego dnia. Tymczasem statystyka jest bardzo niepokojąca i powinna skłaniać nas raczej do tego, byśmy zwrócili uwagę na depresję w swoim otoczeniu.
Niektórzy mogą uznać „Blue Monday 2o19” za modny dzień i przez cały czas zawracać wam głowę bardzo posępnymi statusami. W ten sposób robią oni krzywdę osobom faktycznie chorym na depresję, dla których każdy dzień jest niebieskim poniedziałkiem.
Blue Monday 2019
Na Ziemi więcej niż 300 milionów ludzi cierpi na depresję. Jest to przypadłość zupełnie inna od krótkotrwałych i przemijających stanów złego humoru, które zdrowy człowiek przeżywa codziennie. Depresja to bardzo głęboki stan potwornego i trudnego do przezwyciężenia smutku, rozpaczy oraz potwornie obniżonego nastroju. Osoba chora budzi się co rano z przeświadczeniem, że nie zrobi nic pożytecznego, bo i tak każdy inny przecież poradzi sobie z tym lepiej. Osoba z depresją tkwi w pułapce własnych, destrukcyjnych myśli, z których niemal każda podpowiada, że są bezwartościowi i bezużyteczni. Ostatecznie nieleczona depresja kończy się samobójstwem, gdyż ludzie do tego stopnia tracą poczucie własnej wartości, że cel znika im z oczu. Rocznie około 800 000 tysięcy osób popełnia samobójstwo i jest to druga najczęstsza przyczyna śmierci u osób w wieku 15-29 lat.
Chociaż mamy wiele sposobów leczenia depresji, mniej niż 10% chorych korzysta z pomocy. Czasami wynika to z braku środków, czasami z braku przeszkolonej kadry, a czasem też z tego, jak osoby z chorobami psychicznymi stygmatyzowane są przez społeczeństwo.
Mówi się, że „kiedyś tej depresji to nie było”. Była. Zapijano ją litrami alkoholu i wieszano się, ewentualnie ginęło się na wojnach, ale problem w społeczeństwie tkwił zawsze, tylko później po prostu nazwano go po imieniu. Do tej pory ludzie skaczą z mostów, bo przygniata ich myśl o konieczności wstania na drugi dzień. Rodzina zauważa problem za późno, wcześniej powtarzając, że nie ma co, trzeba wstać, wziąć się w garść, iść pobiegać.
Siny poniedziałek
Mówić, że jednego dnia w roku ma się depresję, to jak mówić, że ma się jednego dnia zapalenie płuc albo zapalenie osierdzia. W tym drugim przypadku raczej niewiele osób byłoby takich skłonny do udostępniania statusu. Podobnie powinno być z depresją czy chorobami psychicznymi w ogóle: już dawno powinny zostać potraktowane z większą powagą.