Jeżeli ktoś jest zdania, że w XXI wieku, w państwie europejskim, przyrównywanie osób homoseksualnych do pedofilów jest złamaniem prawa albo jest co najmniej nie na miejscu, mógłby mieć twardy orzech do zgryzienia mieszkając w Polsce.
Po Gdańsku od paru dni jeździ ciężarówka, na której można przeczytać między innymi, że „czyny pedofilskie zdarzają się wśród homoseksualistów 20 razy częściej” czy „31 proc. dzieci wychowanych przez lesbijki i 25 proc. wychowanych przez pederastów jest molestowanych”. W tle umieszczone jest zdjęcie dwójki osób niosących flagę w tęczowych kolorach lgbt. Na plakatach umieszczono także przestrogi o tym, że „tacy idą po twoje dzieci” oraz „tacy chcą edukować twoje dzieci”. Slogany o podobnej stylistyce są także puszczane z systemów nagłaśniających wewnątrz samochodów.
Podobnie jak przy okazji głośnej sprawy plakatów pro-life, sprawa budzi oburzenie i jest przedmiotem zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, które złożył Radny miasta Gdańsk Cezary Śpiewak-Dowbór:
Opublikowany przez Cezarego Śpiewak-Dowbór – Radnego Miastę Gdańskę Poniedziałek, 18 lutego 2019
Sprawa plakatów antyaborcyjnych
Na plakatach antyaborcyjnych wystawianych na pokaz w miejscach publicznych, organizatorzy umieścili zdjęcia martwych płodów. Zawiadomienia do prokuratury okazały się skuteczne. Mimo początkowej niechęci, Sądy zmieniły linię orzeczniczą i ukarano organizatorów akcji grzywną. Sądy uznały to za naruszenie przyzwoitości, o czym stanowi art. 141 kodeksu wykroczeń. Zgodnie z przywołanym przepisem, zabronione jest umieszczanie w miejscu publicznych nieprzyzwoitych ogłoszeń, napisów lub rysunków albo używanie słów nieprzyzwoitych. Nie można więc umieszczać w miejscach publicznych haseł albo obrazów obscenicznych, wulgarnych. Decydowanie o tym co jest nieprzyzwoite pozostawia duże pole do interpretacji i zależy mocno od wrażliwości oceniającego.
Duże wątpliwości może budzić zakwalifikowanie jako nieprzyzwoite napisów na gdańskich ciężarówkach. Przecież Sądy nie znajdowały przez długi czas nic „nieprzyzwoitego” w wystawianych na widok publiczny zdjęciach zakrwawionych płodów. Może być też tak, że sprawa plakatów antyaborcyjnych będzie przyczółkiem dla Sądów w sprawach gdańskich ciężarówek i Sądy uznają hasła za nieprzyzwoite.
Gdański radny w swoim zawiadomieniu skupił się na tym, że ciężarówka zakłóca porządek publiczny hałasem pochodzącym z systemów nagłaśniających. Podstawę prawną stanowią między innymi przepisy dotyczące ochrony środowiska oraz art. 51 kodeksu wykroczeń. Zgodnie z przywołanym przepisem „kto (…) hałasem zakłóca spokój, porządek publiczny (…) albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze (…)”. Tę samą podstawę prawną wskazywano również przy okazji sprawy plakatów antyaborcyjnych. Jednak to przecież nie w hałasie leży sedno problemu. Nie na miejscu jest przecież sama treść i kontekst haseł rodzaju „31% dzieci wychowywanych przez lesbijki i 25% wychowywanych przez pederastów jest molestowanych” obok hasła „tacy idą po twoje dzieci”.
Czy można legalnie przyrównywać osoby homoseksualne do pedofilów?
Problem, który pojawia się przy okazji gdańskich ciężarówek jest taki, że w zasadzie nie ma w polskim systemie prawnym przepisu, który pozwalałby organom Państwa z urzędu wszczynać postępowanie w sprawie zniewagi grupy osób ze względu na orientację seksualną.
Przestępstwo takie może być karalne z oskarżenia prywatnego. Pokrzywdzony lub grupa pokrzywdzonych ma prawo do złożenia zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, na podstawie art. 212 kodeksu karnego. Zgodnie z tym przepisem „kto pomawia (…) grupę osób o takie właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej (…) podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności”.
W przypadku przestępstw ściganych z oskarżenia prywatnego to pokrzywdzony jest gospodarzem postępowania. Pokrzywdzony wszczyna postępowanie, zbiera materiał dowodowy i argumentuje sprawę w sądzie. W przestępstwach publicznoskargowych, czynności te podejmują organy ścigania, czyli najczęściej policja lub prokuratura. Oczywistym jest, że pokrzywdzeni nie dysponują tymi samymi instrumentami co organy ścigania.
Nie do końca przecież chodzi o to, że napisy przyrównujące osoby homoseksualne do dewiantów są obsceniczne bądź wulgarne. Wydaje mi się też, że organy powinny mieć możliwość ścigania takich przestępstw z urzędu. Jest jeden przepis w kodeksie karnym, który prosi się o zastosowanie:
Jeżeli komuś wydaje się, że w art. 257 czegoś brakuje, być może ma na myśli dodanie grup ludności wyszczególnionych ze względu na płeć, tożsamość płciową, wiek, niepełnosprawność lub właśnie orientację seksualną.
Pomysły polegające na dodaniu do grup chronionych osób homoseksualnych już w Polsce były. Projekt ustawy nowelizującej kodeks karny, przewidujący poszerzenie regulacji dotyczących przestępstw z nienawiści „hate crimes” nie tylko co do artykułu 257, był przedmiotem projektu nowelizacji kodeksu karnego w ramach zarówno poprzedniej kadencji Sejmu jak i obecnej. Kiedy i czy w ogóle coś w tej sprawie się ruszy? Nie wiadomo.