Czego boimy się najczęściej? Tego samego, co nasi odpowiednicy z bogatych państw Europy Zachodniej. Zawsze chodzi o to samo: zdrowie, pieniądze, czasem też dzieci. I oczekujemy od rządzących, że będą nam pomagać.
Z jednej strony chcą państwa opiekuńczego, z drugiej wcale mu nie ufają. Im więcej zarabiają, tym skłonni są płacić wyższe podatki, byle świadczenia państwowe były lepsze. Mieszkańcy Europy, jak wynika z badań OECD, boją się bardzo wielu rzeczy i nie wierzą w to, że w razie problemów państwo im faktycznie pomoże. Badania przeprowadzono na próbie 22 tysięcy dorosłych obywateli w 21 krajach.
Badanie „Risks That Matter” miało odpowiedzieć na pytanie, czego obawiają się ludzie w dzisiejszych czasach i czy są zdania, że rząd będzie w stanie odpowiedzieć na ich potrzeby. Co ciekawe, nawet w państwach bardzo rozwiniętych ludzie są zdania, że opieka medyczna mogłaby być lepsza. Dzieje się to nawet w krajach, w których 20% PKB wydaje się na świadczenia, a dane pokazują, że mieszkańcy są bezpieczniejsi, zdrowsi i mają dobre warunki do życia. Niezadowoleni są nie tylko ci, którzy znajdują się w grupach zagrożonych wykluczeniem społecznym, ale także ci zdrowi, młodzi i dobrze zarabiający.
Tylko 20% ludzi twierdzi, że pomoc otrzymywana od ich państwa jest adekwatna do płaconych przez nich podatków.
Ludzie najczęściej boją się:
- choroby lub niepełnosprawności (54% respondentów),
- pracy z niskimi zarobkami (47,3% respondentów),
- utraty pracy jako takiej (35,5% respondentów),
- zbrodni lub przemocy (34% respondentów)
Obawiamy się również tego, czy podołamy z opieką nad osobą chorą lub niepełnosprawną w naszej rodzinie. Boimy się tego, że może nam pewnego dnia zabraknąć mieszkania. Martwimy się również stanem edukacji oraz tym, czy podołamy w opiece nad dziećmi. O sprawie donosi forsal.pl.
Czego się boimy najczęściej?
Polacy najbardziej boją się o zdrowie i tu choroby lub niepełnosprawności bało się aż 64% ankietowanych. Jest to chyba jedna z niewielu rzeczy, na które w zasadzie nie mamy wpływu i oczekujemy, że w razie czego rząd zrobi wszystko, byśmy byli silni, zdrowi i piękni. Z drugiej strony niespecjalnie chcemy słuchać zaleceń lekarzy – co prawda przestajemy palić papierosy, ale spożycie alkoholu nadal wynosi 3,3 litra w przeliczeniu na 100% alkoholu na osobę rocznie, jemy zaś mniej jaj, owoców i warzyw. Rynek Zdrowia alarmował również w 2017 roku, że w Polsce na nadwagę lub otyłość cierpi 64% mężczyzn i 49% kobiet.
Drugim zmartwieniem na krótszą skalę są finanse, nie wiemy bowiem czasami, jak dotrwać do pierwszego.
Ze zmartwień długoterminowych mamy obawę o to, czy będziemy mieli na starość zagwarantowaną emeryturę. Co chwila straszy się nas upadkiem ZUS i tym, że nasze składki przepadną w otchłaniach długu publicznego. Aż 74% Polaków boi się o to, jak będzie się im powodziło, gdy nadejdzie zmierzch ich wieku.
Lęki są jednak inne. Wielu Polaków (48%) obawia się, że ich dzieci nie będą miały tak łatwego awansu społecznego, jak oni. Podobna liczba osób wśród młodych martwi się o to, że będzie radzić sobie gorzej niż ich rodzice. Z kolei ludzie w wieku 18-29 lat często lękają się tego, że nie znajdą w życiu dobrze płatnej pracy, aż 69% z nich ma takie obawy.
Obawy o pracę są więc bardzo częste. Byt określa świadomość, czyż nie? Pewien dziennikarz, Jon Ronson, posunął się w swojej książce nawet do tego, że porównał utratę dotychczasowego miejsca pracy z gwałtem – tak wielki to jego zdaniem generowało stres. Został za tę tezę skrytykowany.
Polacy boją się również, że nie będą mieli dostępu do świadczeń społecznych, a także 71% z nich jest zdania, że nie ma dostępu do dobrej opieki medycznej. Niemal trzy czwarte z badanych są zdania, że rząd powinien zagwarantować lepsze świadczenia.
Strach ten można podsumować jednak tym, co zwykł powtarzać Howard Philips Lovecraft: najstarszym i najsilniejszym uczuciem znanym ludzkości jest strach, a najstarszym i najsilniejszym rodzajem strachu jest strach przed nieznanym. Wszystko sprowadza się do groźnej przyszłości, bo to wypłynięcie na te nieznane wody, na których wołamy do pomocy sternika, czyli w tym wypadku: państwo.