Jakiś czas dni temu obchodziliśmy piętnastą rocznicę wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Mimo że minęło już kilkanaście lat, to wiedza i świadomość społeczna w tym zakresie jest druzgocąco niska. Postaram się w tym wpisie obalić, a może potwierdzić, kilka mitów, które nierzadko błędnie określają członkostwo Polski w UE.
Członkostwo Polski w UE i mity z nim związane
Brak wiedzy w odniesieniu do Unii Europejskiej, a w szczególności do skutków członkostwa Polski w owej, jest źródłem wielu mitów i nieprawdziwych przekazów. Jest to poniekąd zrozumiałe. Edukacja starszych pokoleń, a nawet mojego, w dużej mierze albo omijała wszelkie informacje związane z Unią, albo zawierała jedynie wybiórcze informacje.
1. Polska więcej płaci Unii, niż od niej dostaje
Z takim stwierdzeniem spotkałem się już kilka lat temu. Jest to oczywiście fałsz — Polska znacznie więcej dostaje z funduszy unijnych, niż wpłaca w formie składek. Jak wynika z danych, zaprezentowanych przez Ministerstwo Finansów, odejmując od uzyskanych kwot to, co Polska do Unii wpłaciła, jesteśmy ponad 99 miliardów euro „na plusie”.
Warto również przypomnieć, że Polska w 2016 roku była największym beneficjentem unijnych środków, spośród wszystkich państw wspólnoty.
Taki stan rzeczy nie będzie oczywiście trwał wiecznie. Prognozuje się, że od 2027 roku sytuacja się odwróci i Polska stanie się płatnikiem netto — będzie wpłacać więcej, niż dostawać.
2. Unia Europejska zabiera Polsce suwerenność
To prawda. Jest to jednak jednym z celów Unii Europejskiej. Zaraz, jak to tak, państwa świadomie godzą się na ograniczanie swojej suwerenności!?
Państwa członkowskie godzą się na ograniczenie swojej suwerenności, ale jest to transakcja obustronna. Oddając część suwerenności, każde z państw członkowskich, a także wspólnota per se zyskuje możliwości, jakich samodzielnie nie mogłyby uzyskać.
Trzeba również zaznaczyć, że nie istnieje państwo suwerenne całkowicie, zarówno w zakresie całowładności, jak i samowładności. Suwerenność zawsze jest ograniczana, a oddanie części kompetencji wspólnocie (nie „im”, tylko „nam”) nie oznacza osłabienia państwa.
3. Konstytucja RP jest wyżej w hierarchii niż prawo unijne
W tym miejscu faktycznie pojawia się pewien spór. Przywykliśmy do tego, co powtarza się sukcesywnie na pierwszym roku studiów prawniczych, że najwyższym w hierarchii aktem prawnym w Polsce jest Konstytucja RP. Sam bezwzględny prymat prawa unijnego nad prawem krajowym nie jest również ujęty bezpośrednio w prawie unijnym, na przykład w Traktacie o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.
Niektóre opinie nakazują zakładać, że rzeczywistość jest zgoła inna. Sam prymat prawa unijnego nad konstytucjami państw członkowskich wynika pośrednio z zasad prawa unijnego, a poparty jest orzecznictwem (np. Flaminio Costa vs. ENEL (C-6/64) z 1964 i J. A. van Delft vs. College voor zorgverzekeringen (C‑345/09) z 2010).
Pomimo sporów, wynikających z wykładni przepisów Konstytucji, trzeba przyjąć, że prawo unijne ma prymat nad prawem krajowym.
4. Schengen to coś zupełnie innego niż Unia Europejska
…bo przecież niektóre państwa są w Schengen, a nie są w Unii Europejskiej. Jest to prawda, ale należy pamiętać, że zasada swobodnego przepływu osób, jest jednym z filarów UE. Przystąpienie do strefy Schengen jest warunkiem sine qua non przystąpienia do Unii Europejskiej.
Twierdzenie, że układ z Schengen jest bytem zupełnie różnym od Unii Europejskiej, to przykład ignorancji. Podobnie jak twierdzenie, że członkostwo w Unii Europejskiej jest niepotrzebne do odpowiedniego rozwoju i korzyści, podając za przykład Norwegię, która przecież w UE nie jest.
Pomimo że Norwegia faktycznie do krajów członkowskich nie należy, to na mocy wielu odrębnych porozumień i tak musi uznawać większość norm, płynących z prawa unijnego, więc jest z UE ściśle związana.
5. Unia Europejska wstrzymuje rozwój i szeroko pojętą autonomię
W mojej opinii jest to fałsz. Integracja europejska, zarówno poprzez prawo, jak i poprzez wspólny rynek, pozwala stworzyć z Unii Europejskiej silny region. Nawet z zachowaniem odrębności i niezależności państw członkowskich.
Unia Europejska, jako nawet quasi-konfederacja, przy ogólnym poszanowaniu prawa unijnego i wiążących umów, pozwala na realizację programów, które nie były możliwe nigdy wcześniej dla każdego z państw członkowskich z osobna.
Doskonałym przykładem siły i możliwości wspólnoty jest jedna z ciekawszych polityk, realizowanych przez Unię, czyli europejska polityka kosmiczna. Pomimo że niewielka grupa osób w ogóle zdaje sobie sprawę z realizowanych programów jak Copernicus, czy wchodzący w jego skład system europejskich satelitów Sentinels, to jest to niewątpliwie jeden z koronnych przykładów siły, która drzemie we współpracy.
Wspominam o powyższym, gdyż wspólne dokonania na gruncie technologicznym pozwalają na wspieranie funkcjonowania każdego z państw członkowskich z osobna. Wspomniany Copernicus może mieć w niedalekiej przyszłości węzłowe znaczenie dla monitorowania wielu zmian, zachodzących — na przykład — w środowisku morskim.