Z danych Eurostatu wynika, że teoretycznie Polacy nie mają na co narzekać. W porównaniu do innych europejskich krajów ceny w Polsce są stosunkowo niskie. W przypadku wielu grup produktów to tylko ok. 60-70 proc. średnich cen europejskich. Pytanie tylko, co z tego, skoro ceny właściwie nic nam nie mówią.
Ceny w Polsce są niskie, przynajmniej w porównaniu do UE
Jeśli zajrzymy do danych Eurostatu to okaże się, że teoretycznie Polacy nie powinni mieć powodu do narzekań. Na przykład ceny mięsa w naszym kraju to tylko 63 proc. średnich cen w Unii Europejskiej. „Tanie” są także inne produkty. Pieczywo to 68 proc. średnich cen unijnych, a mleka, sery i jaja – 71 proc. Jeśli zerkniemy na dane dotyczące cen alkoholi i papierosów, to wyniki będą podobne. Za papierosy zapłacimy 60 proc. średnich cen w UE. „Droższy” jest alkohol – w tym przypadku ceny w Polsce to 86 proc. tych w Unii. Według Eurostatu ogólna średnia cen żywności i napojów bezalkoholowych w Polsce to tylko 69 proc. średniej ceny w UE.
Teoretycznie taniej jest tylko w Rumunii (choć niewiele). Najdrożej jest w Danii, Luksemburgu i Austrii. Pytanie brzmi tylko – co z tego?
Ceny w Polsce może i są niższe od tych w UE, tylko czy jesteśmy w stanie kupować to samo, co Europejczycy?
Problem polega jednak na tym, że dane Eurostatu ktoś zaraz może wykorzystać (nie będę wskazywać palcem, kto) żeby pokazać, że w Polsce nadal jest tanio i miło, inflacja chyba jednak nie taka straszna, a tak w ogóle, to euro – jako waluta – to zło. Należy jednak przecież pamiętać, że porównywanie cen w Polsce do cen unijnych właściwie nie ma specjalnego sensu. A przynajmniej nie wtedy, gdy przy okazji nie zestawia się tego z kilkoma innymi wskaźnikami. Podkreślam – kilkoma. Na przykład popularny wskaźnik CPI, czyli wskaźnik cen towarów i usług, również niespecjalnie przybliża nam to, jak wypadamy na tle innych. Podobnie jest, jeśli porównamy tylko i wyłącznie wynagrodzenia. Bo na przykład co z tego, że w kraju X są stosunkowo wysokie wynagrodzenie i ceny na przeciętnym poziomie, skoro – załóżmy – z jakichś powodów niezwykle kosztowny jest wynajem lub kupno mieszkania? Ewentualnie wysokie są ceny paliwa?
Oczywiście tak skomplikowane porównania zawsze są trudne. Ciekawą koncepcją jest tzw. wskaźnik jakości życia, opracowany przez The Economist. Zwłaszcza, że obejmuje aż 9 mierników, w tym nie tylko sytuację materialną, ale także zdrowie czy sytuację polityczną. Jednak również nie jest wskaźnikiem idealnym, jeśli ktoś chciałby policzyć koszty życia, porównać je do wynagrodzenia, a następnie do sytuacji w poszczególnych krajach.
I właśnie na tym cały problem ze wskaźnikami polega – nie należy wyciągać pochopnych wniosków po analizie jednego z nich.