Dosłownie kilka dni temu pisaliśmy na łamach Bezprawnika o tym, że KNF wprowadziła zarząd komisaryczny do Banku Spółdzielczego w Grębowie. Było to o tyle zastanawiające, że o utworzeniu zarządu zdecydowano dosłownie tego samego dnia, w którym ludzie wypłacali z banku swoje oszczędności. Teraz jest wniosek o upadłość Banku Spółdzielczego w Grębowie.
Plotka stała się prawdą
Lokalne portale donosiły, że wskutek „plotki” klienci zaczęli wpadli w tzw. panikę bankową i zaczęli masowo wypłacać oszczędności z Banku Spółdzielczego w Grębowie. A przynajmniej wypłacali tyle, ile mogli, ponieważ pieniędzy bardzo szybko zaczęło brakować. Wypłacanie pieniędzy miało miejsce we wtorek rano, 9 lipca. Po południu zebrała się Komisja Nadzoru Finansowego i… KNF utworzyła zarząd komisaryczny w Banku Spółdzielczym w Grębowie. Taki obrót spraw nakazywał automatycznie przypuszczać, że w banku faktycznie działo się coś złego. Na jaw wyszły potem informacje, że nieprawidłowości finansowe miały być także po stronie prezes banku i jej rodziny. Trudno było jednak coś oficjalnie potwierdzać. Decyzja KNF zaczęła obowiązywać od 10 lipca, a sama Komisja uspokajała, że bank – tak jak do tej pory – będzie normalnie obsługiwał klientów. Okazuje się jednak, że niekoniecznie. Jest już bowiem wniosek o upadłość Banku Spółdzielczego w Grębowie.
„Nie ma szans na uratowanie banku”. Jest już wniosek o upadłość Banku Spółdzielczego w Grębowie
Zarząd komisaryczny ustanowiony przez KNF – jak widać – rozpoczął swoje działania w niesamowitym tempie, bo już dziś, czyli na trzeci dzień po powołaniu, stwierdził, że nie ma szans na uratowanie banku. Jedynym sposobem na odzyskanie pieniędzy przez klientów banku ma być właśnie wniosek o upadłość. Środki ma wypłacić Bankowy Fundusz Gwarancyjny. KNF w specjalnym komunikacie podała, że z dniem 12 lipca zawiesiła działalność Banku Spółdzielczego w Grębowie. Bank, co wynika z komunikatu, miał nie regulować wobec swoich deponentów zobowiązań w zakresie wypłaty środków objętych wypłatą gwarancyjną.
Wszystko wskazuje zatem na to, że „plotka” (prezes banku odgrażała się, że była nieprawdziwa) jednak miała w sobie ziarenko prawdy. Nie wiadomo jednak, kto puścił ją w obieg. Wszystko potoczyło się bardzo szybko.