Nie powinno nikogo dziwić, że rodzice starają się zabezpieczyć z wyprzedzeniem przyszłość swoich dzieci. Współczesny świat daje im ku temu coraz to nowe możliwości. W szczególności mowa o produktach oferowanych przez banki specjalnie z myślą o dzieciach i małoletnich klientach. Tylko do kogo tak naprawdę należą pieniądze na koncie oszczędnościowym dziecka?
Córka pozywa ojca o wypłaty z książeczki oszczędnościowej, niemiecki trybunał uznaje, że kluczowe jest źródło poszczególnych wpłat
Jak podaje Rzeczpospolita, w Niemczech dorosła córka pozwała swojego ojca. Ten, niecałą dekadę temu, wypłacał pieniądze z lokaty oszczędnościowej dziecka. Nie pytał przy tym ani o zgodę, ani nawet o zdanie, samej zainteresowanej. Albo chociażby swojej żony. Mowa o niemałej sumie, bo aż 17 tysiącach euro odkładanych przez rodziców od urodzenia kobiety. Co więcej, wraz z uzyskaniem pełnoletności otrzymała jedynie 242 euro. Sąd pierwszej instancji orzekł, że żadne pieniądze się jej nie należą. Według składu orzekającego, nie była właścicielką konta – ojciec mógł swobodnie nim dysponować.
Odwołanie nie przyniosło rozstrzygnięcia – sprawa wróciła do sądu, który wydał wyrok. Warto jednak zauważyć, że niemiecki Federalny Trybunał Sprawiedliwości zauważył, że własność zgromadzonych na lokacie pieniędzy nie zawsze będzie taka oczywista. Pieniądze na koncie oszczędnościowym dziecka założonym przez dziadków będą należeć do nich. Wbrew pozorom, ma to sens. Dziadkowie, co do zasady, nie żyją z dzieckiem w jednym gospodarstwie domowym. W przypadku rodziców kluczowe może być pochodzenie poszczególnych wpłat. Inaczej należy traktować pieniądze po prostu odkładane przez rodziców na specjalnym koncie, inaczej wpłaty dokonywane przez samo dziecko. Na przykład kieszonkowe, czy otrzymane prezenty.
Pieniądze na koncie oszczędnościowym dziecka pozostają pod zarządem rodzica, czasem dość ścisłym
Jak to wygląda w Polsce? Na początek warto by się zastanowić, jak do oszczędności niepełnoletnich klientów podchodzą same banki. Specjalne konta oszczędnościowe opracowane z myślą o dzieciach są obecnie w ofercie większości wiodących banków w naszym kraju. Co do zasady, dziecko może w bardzo ograniczonym zakresie dysponować zgromadzonymi na nim środkami do 13 roku życia. Ograniczeniem najczęściej jest zgoda rodzica, lub po prostu ustawiony limit wypłat. Co ciekawe, zdarzają się takie limity odnoszące się do rodziców. Standardem jest zakaz wypłacania przez rodzica miesięcznie więcej, niż wynosi przeciętne wynagrodzenie w sektorze publicznym.
Ukończenie 13 roku życia stanowi pierwszą granicę. Zgodnie z przepisami kodeksu cywilnego, dziecko nabywa wówczas ograniczoną zdolność do czynności prawnych. Wówczas role niejako się odwracają. Wciąż jednak rodzic posiada możliwość zablokowania transakcji dokonywanych przez nazbyt rozrzutnego nastolatka. Może również zablokować dostęp do takiego konta, bądź po prostu je zamknąć. Wydaje się jednak, że pieniądze na koncie oszczędnościowym dziecka stanowią składnik jego majątku.
Niewątpliwie prawo dokonuje rozróżnienia pomiędzy majątkiem rodziców a majątkiem dziecka. Szczególnie istotny jest w tym przypadku art. 101 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Rodzice dysponują nad dzieckiem władzę rodzicielską, jednak nie jest ona nieograniczona. Dotyczy to także kwestii majątku dziecka. Zgodnie z §1 wspomnianego przepisu ustanawia nad nim zarząd ze strony rodziców. Równocześnie jednak nakłada na nich obowiązek należytej staranności. To znaczy: majątek dziecka nie powinien być, co do zasady, uszczuplany. Na pewno nie bez potrzeby i korzyści dla samego dziecka.
Majątek dziecka znajduje się pod zarządem rodziców – jednak nie cały i nie w sposób niepodlegający kontroli ze strony organów państwa
Warto zauważyć, że §2 tego przepisu wyraźnie wyłącza część majątku dziecka spod rodzicielskiego zarządu. Chodzi o zarobki dziecka, oraz o przedmioty pozostawione mu do użytku. Kolejną prawną gwarancją interesów majątkowych najmłodszych stanowi §3. Wszelkie czynności wykraczające poza zwykł zarząd muszą uzyskać aprobatę sądu rodzinnego. Co więcej, rodzice nie tylko nie mogą samowolnie ich dokonywać, ale także dopuścić, by robiło to samo dziecko.
Jak jest z praktyką? Jak wiadomo: różnie. Najlepszym przykładem mogą być chociażby pieniądze z komunii w magiczny wręcz sposób dematerializujące się, zanim obdarowane nimi dziecko z nich skorzysta. Żart? Najczęściej. Nie bez powodu jednak powtarzający się tak często w świadomości Polaków. Tak samo praktycznie od zawsze elementem dyskusyjnym były alimenty – niby na dziecko, ale przekazywane bezpośrednio drugiemu rodzicowi, z których ten niekoniecznie musi się rozliczać. Podobnie kwestionuje się sens wypłacania świadczeń z programu Rodzina 500 Plus rodzicom po prostu do ręki, nie oczekując od nich niczego w zamian. Trzeba zauważyć, że w przypadku obydwu tych świadczeń, pieniądze trafiają do majątku rodzica – nie dziecka.
Nie zawsze rodzice korzystający z pieniędzy należących do dziecka robią coś złego – ważne by nie wydawali ich wyłącznie na własne potrzeby
Nie należy jednak automatycznie odsądzać od czci i chwały rodziców sięgających po pieniądze będące składnikiem majątku potomstwa. Trzeba zauważyć, że utrzymanie dziecka kosztuje. To nie zawsze będzie mogło legalnie zarabiać pieniądze pracując. Koszty pokrywa rodzic, jednak nic nie stoi na przeszkodzie by sięgnąć, w granicach normalnego zarządu, na przykład po pieniądze na koncie oszczędnościowym dziecka.
Bardzo często wydatki ponoszone przez rodziców są jak najbardziej ponoszone w interesie dziecka. Najłatwiej byłoby wskazać koszty związane z edukacją – chociażby opłacenie zajęć pozalekcyjnych. W grę wchodzi jednak także zakup ubrań, żywności, remont rodzinnego mieszkania, czy nawet wspólny wyjazd na wakacje. Nawet, jeśli dziecko wolałoby zabawki, czy nowy komputer. Dopóki dziecko faktycznie odnosi korzyści z korzystania przez rodziców z jego majątku, dopóty nie ma w tym nic złego. Problem zaczyna się wówczas, gdy ci wydają pieniądze dziecka wyłącznie na siebie.