Kiedy okazało się, że Gdańsk zorganizuje Festiwal Kobiet Internetu i wyda na niego niemal 600 tys. zł, w sieci zawrzało. Jak zwykle pojawiło się mnóstwo komentarzy o marnotrawieniu publicznych pieniędzy. Szczególnie bulwersujący dla niektórych był fakt, że wydarzenie to tak naprawdę „zlot” blogerek i influencerek.
Festiwal Kobiet Internetu. Na co to komu?
Czym właściwie jest Festiwal Kobiet Internetu? Wydarzenie odbędzie się w dniach 23-24 listopada w Europejskim Centrum Solidarności (które, nawiasem mówiąc – naprawdę warto odwiedzić) i będzie swoistym zlotem blogerek i influencerek, które na co dzień są aktywne w Internecie. Aby wziąć udział w festiwalu, wystarczy posiadanie już jednego konta w mediach społecznościowych/YouTube/bloga, na którym cały czas pojawiają się nowe treści. Festiwal Kobiet Internetu ma być następcą Blog Forum, który wcześniej również odbywał się w Gdańsku.
Jak łatwo można było przewidzieć, w Internecie pojawiło się mnóstwo komentarzy. Większość w tonie – a na co to komu?”, dodatkowo jest zakończona stwierdzeniem „to marnotrawienie publicznych środków, miasto mogłoby przeznaczyć te pieniądze na (w tym momencie następuje wyliczanka, na co radni Gdańska powinni wydać 600 tys. zł)”. Na organizację festiwalu miasto przeznaczy bowiem 575 tys. zł.
Całkiem niedawno Paweł Mering opisywał już na łamach Bezprawnika sytuację z Arleną Witt i reklamą warszawskiej kranówki. Reakcje internautów były bardzo podobne. A to pokazuje tylko, że wiele osób absolutnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że miasta również posiadają swoje budżety reklamowe, a środki z nich starają się rozdysponować w jak najlepszy sposób.
Niespodzianka – miasta też się reklamują
Nie mam wątpliwości, że Festiwal Kobiet Internetu to w dużej mierze ogromna reklama dla Gdańska. Setki aktywnych w sieci kobiet przyjadą do Gdańska i na pewno przeprowadzą na swoich kanałach i profilach relacje z wydarzenia. Przy okazji pokażą światu, jakie miejsca odwiedziły (lokale gastronomiczne, muzea, instytucje) i udokumentują to zdjęciami i filmami. Podzielą się swoimi wrażeniami. 23-24 listopada Gdańsk w dużej mierze opanuje Internet, a można się spodziewać, że o wydarzeniu będzie mówić się jeszcze przez następne kilka lub kilkanaście dni.
Czy może być lepsza reklama?
Dodatkowo warto to rozpatrywać w kategoriach wizerunkowych. Gdańsk mocno stawia na historię, jednak każde miasto stara się przyciągnąć do siebie także młodsze pokolenie. A ono z kolei bacznie obserwuje osoby aktywnie działające w sieci i wierzy ich opiniom. I tak – miasta również muszą się reklamować, chociażby po to, by przyciągnąć turystów czy osoby, które szukają nowego miejsca do życia. Miasta muszą wręcz konkurować między sobą, by przekonać (przede wszystkim właśnie młodych), że są świetnym miejscem do życia. Dzięki temu możliwe jest napędzenie lokalnej gospodarki i inwestycji.
Oczywiście można też się zastanawiać, czy 600 tys. zł to nie jest zbyt duża suma jak na wydarzenie, które będzie trwało łącznie dwa dni. Tyle, że organizacja takich festiwali zawsze wiąże się z olbrzymimi kosztami, a okres „promowania” w sieci tego wydarzenia należy szacować na znacznie dłuższy. Ponadto już wyliczono, że szacowany ekwiwalent reklamowy od dnia rozpoczęcia festiwalu do dwóch tygodni po jego zakończeniu wyniesie 3 mln zł.
Skuteczna reklama musi kosztować, przykro mi
Niezmiennie dziwi mnie zdumienie niektórych osób, które nie są w stanie uwierzyć, ile trzeba zapłacić za reklamę w medium o dużym zasięgu lub influencerowi, który ma zaangażowanych odbiorców. Jest coś bardzo naiwnego w twierdzeniu, że zwykły barter lub niewielkie sumy wystarczą, by przyciągnąć influencerów: blogerów, instagramerów i youtuberów, którzy w pozyskanie odbiorców włożyli mnóstwo pracy (której zresztą często nie widać – nie wystarczy opublikować tekst, zdjęcie czy film). A firmom i instytucjom zależy przecież na tym, by reklamując się, dotrzeć do jak największej grupy odbiorców (lub do bardzo konkretnej grupy, skupionej wokół danej osoby). Skuteczna reklama po prostu musi kosztować. A teraz skuteczna reklama to przede wszystkim reklama w Internecie – nie tylko ze względu na wyniki, ale także i feedback i lepsze możliwości pomiaru wielu czynników.
Dyskryminacja mężczyzn?
Pojawiają się też głosy, że impreza organizowana przez Gdańsk to dyskryminacja mężczyzn. Organizatorzy tłumaczą jednak, że zarejestrować się będą mogli również mężczyźni, a wśród prelegentów nie zabraknie także panów. Nazwa wydarzenia jest związana z faktem, że tego rodzaju zebrania cieszą się większym zainteresowaniem wśród kobiet.