Przed wyborami partie polityczne mają okazję zaprezentować wyborcom, co chcą osiągnąć jeśli wygrają wybory. Program wyborczy PiS jest o tyle szczególny, że ta partia ma spore szanse faktycznie sprawować dalej władzę. Co więcej, akurat ta partia faktycznie przejmuje się własnymi obietnicami. Dlatego tym bardziej niepokoi zawarty w nim pomysł utworzenia cechu dziennikarzy.
Myliłby się ten, kto myśli, że cechy zniknęły wraz z rewolucją przemysłową: te działają do dzisiaj, w różnych formach
Pojęcie cechu kojarzy się z pewnością ze średniowieczem i rzemieślnikami. Organizacje takie, w Polsce zwane czasem z niemiecka „gildiami”, pozwalały przedstawicielom określonych zawodów rządzić się same, bez większych ingerencji ze strony chociażby władzy królewskiej. Cechy ustalały zasady wykonywania określonej profesji, dbały o określoną jakość i to co dzisiaj nazwalibyśmy standardami etycznymi czy korporacyjnymi. Organizacje te sprawowały także nadzór nad szkoleniem nowych adeptów danego rzemiosła oraz ich drogą awansu zawodowego – od ucznia przez czeladnika po mistrza cechowego.
Cechy rzemiosła istnieją także współcześnie. Niektórym w dobie postępującej automatyzacji i rozwoju gospodarczego mogłyby się wydawać swoistym reliktem minionej epoki. Warto jednak zauważyć, że generalnie samorządy zawodowe do dzisiaj działają według bardzo podobnego schematu. Przede wszystkim dotyczy to tzw. wolnych zawodów. Państwo nadaje niektórym organizacjom zrzeszającym przedstawicieli określonej profesji szereg przywilejów.
Najważniejszym jest oczywiście monopol. Tak jak dawniej bez członkostwa cechu nie można było wykonywać określonego zawodu, tak i dzisiaj członkostwo w takim samorządzie jest wymagane przez prawo. W grę wchodzi również odpowiedzialność dyscyplinarna członków samorządu zawodowego przed jego władzami za rozmaite uchybienia w wykonywaniu danej profesji. Chociażby naruszenie obowiązujących standardów etycznych, czy świadczenie usług o niedostatecznej jakości.
Współczesne samorządy zawodowe funkcjonują według tego samego schematu co średniowieczne cechy – czas i na dziennikarzy?
Trzeba przyznać, że niekiedy jest to wręcz oczywiste. Żeby wykonywać niektóre zawody, zwłaszcza szczególnego zaufania społecznego, trzeba posiadać ogromną i specjalistyczną wiedzę. Tym bardziej, by regulować wykonywanie danej profesji. Przykładem może być chociażby samorząd lekarski. Czasami można by sobie wyobrazić samorząd zawodowy działający w nieco odmienny sposób niż obecnie. Jak w przypadku kół myśliwskich czy samorządów zawodów prawniczych. Są jednak takie zawody, które zdecydowanie nie powinny być objęte takim „przywilejem cechowym”. Chociażby ze względu na szczególny charakter praw obywatelskich, z jakim wykonywanie takiej profesji się wiążę. Oczywiście, mowa w tym przypadku o zawodzie dziennikarza. Tymczasem program wyborczy PiS najwyraźniej przewiduje utworzenie takowego.
Dokument „2019 Program Prawa i Sprawiedliwości: polski model państwa dobrobytu„, na swojej stronie 196, zawiera co najmniej kontrowersyjne postulaty. Zaczyna się od wskazania potrzeby uregulowania profesji dziennikarza osobną ustawą. Taki stan rzeczy autorzy dokumentu uzasadniają „odpowiedzialnością i szczególnym zaufaniem, jakim cieszy się profesja dziennikarza„. Siłą rzeczy sam fakt narzucenia określonych ram prawnych dziennikarzom stanowi pewne ograniczenie wolności wykonywania tego zawodu. Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Bardzo szybko okazuje się, że program wyborczy PiS wcale nie ma na celu ochrony wolności i pluralizmu mediów.
Program wyborczy PiS przewiduje powstanie dziennikarskiego cechu
Otóż rządzący przewidują, że ustawa o statusie zawodowym dziennikarza będzie wprowadzać rozwiązania „podobne do tych, jakie mają inne zawody zaufania publicznego, np. prawnicy lub lekarze.” Jeśli ktoś jeszcze ma złudzenia, że nie chodzi o utworzenie dziennikarskiego cechu, z pewnością rozwiewa je następne zdanie:
Głównym celem zmiany powinno być utworzenie samorządu, który dbałby o standardy etyczne i zawodowe, dokonywał samoregulacji oraz odpowiadał za proces kształtowania adeptów dziennikarstwa
Co to oznacza w praktyce? Należy domniemywać, że zawód dziennikarza miałby wyglądać mniej-więcej tak, jak zawody prawnicze. To z kolei przekłada się oczywiście na monopol cechowy. Świadczy o tym chociażby fragment o „odpowiadaniu za proces kształtowania adeptów dziennikarstwa”. Tutaj w grę wchodzą rozmaite warianty. Na przykład by mieć dostęp do najważniejszych zawodów prawniczych, trzeba mieć ukończone studia wyższe na kierunku „prawo”. Kierunki pokrewne, w rodzaju „administracji”, nie wchodzą absolutnie w grę. Doradcy podatkowi mają o tyle łatwiej, że muszą po prostu zdać państwowy egzamin. Cechą wspólną obydwu jest jednak reglamentacja dostępu do zawodu.
Czy to oznacza, że czeka nas aplikacja dziennikarska? A może tylko państwowy egzamin? Zakaz odpłatnego pisania artykułów czy felietonów? Obowiązkowe szkolenia i składka członkowska? Program wyborczy PiS na szczęście na sam koniec tej części uspokaja: „Ustawa ta nie będzie jednak w żadnym stopniu ograniczać zasady otwartości zawodu dziennikarza„. Trzeba zauważyć, że słowa te są wprost sprzeczne z całą ideą przyświecającą regulowania tej profesji na wzór prawniczy czy lekarski. Być może to po prostu rytualne zapewnienie, że plan rządzących nie jest taki zły, jak wygląda na pierwszy rzut oka. Z drugiej strony może to być po prostu przejaw chęci, by zjeść ciastko i dalej je mieć.
Samorząd zawodowy ma oznaczać także samoregulację środowiska dziennikarskiego – standardy takie jak w TVP narzucone wszystkim ustawą?
Kolejnym potencjalnie niebezpiecznym założeniem, jakie przedstawia program wyborczy PiS jest kwestia standardów etycznych i zawodowych. Cech dziennikarzy miałby przecież dokonywać także samoregulacji. Możliwe tutaj jest chociażby decydowanie przez samorząd o prawie do wykonywania profesji dziennikarza. A to z kolei oznacza także możliwość usuwania z zawodu osób naruszających te enigmatyczne standardy. W tym momencie warto zauważyć, że takie a nie inne rozwiązanie proponuje partia bezpośrednio odpowiedzialna chociażby za stan mediów publicznych w Polsce. Z całą pewnością narzucanie tamtejszych standardów etycznych wszystkim dziennikarzom nie byłoby rozwiązaniem pozytywnym.
Program wyborczy PiS idzie jeszcze dalej. Zakłada, że samokontrola środowiska dziennikarskiego w oparciu o taki cech będzie na tyle silna, że ustawodawca spokojnie będzie mógł zlikwidować art. 212 kodeksu karnego. Przepis ten to ni mniej, ni więcej jak przestępstwa zniesławienia. Warto zauważyć, że zakres jego stosowania nie ogranicza się wcale wyłącznie do dziennikarzy. Co więcej, praktyka pokazuje, że jak najbardziej można na podstawie art. 212 kk skazać osobę nie mającą nic wspólnego z dziennikarstwem. Dlatego między bajki należy włożyć zapewnienia, że pozwalałaby na to „gwarancja nienadużywania mechanizmów medialnych w sposób nieetyczny”. Przestępstwo zniesławienia jest przestępstwem powszechnym – może popełnić je każda osoba, które swoim czynem wypełnia przesłanki zastosowania przepisu. Na przykład liderka antyszczepionkowców Justyna Socha została skazana nie tak dawno właśnie za zniesławienie jednego z lekarzy.
Ten fragment programu wyborczego partii rządzącej jest napisany w tak niespójny sposób, że być może to po prostu jakaś pomyłka
Czy taki a nie inny program wyborczy PiS oznacza, że wygrane przez partię rządzącą wybory parlamentarne 2019 oznaczają automatycznie narzucenie dziennikarzom ustawowego jarzma? Na szczęście, niekoniecznie. Trzeba pamiętać, że program wyborczy PiS jest dokumentem bardzo obszernym – ma aż 229 stron. Zarówno treść, jak i forma propozycji zmian w wykonywaniu zawodu dziennikarza wydają się być, najdelikatniej mówiąc, niedopracowane. Są wewnętrznie niespójne, do tego zawierają sformułowania zwyczajnie niezgodne ze stanem prawnym. Być może to po prostu zwyczajne przeoczenie, przez które do programu trafił tekst w jakiejś roboczej wersji? Pozostaje mieć nadzieję, że to faktycznie pomyłka. Ustawa o zawodzie dziennikarza w duchu postulowanym przez program wyborczy PiS byłaby wręcz koszmarnym ograniczeniem wolności wykonywania tej profesji.