Przez dłuższy czas wszyscy myśleli, że nasza gospodarka bardzo straci na Brexicie. Okazuje się jednak, że może być dokładnie odwrotnie. Polska fabryka Toyoty ma być mocno rozbudowana, ogłosił właśnie japoński gigant. A jeszcze niedawno spekulowano, że ta inwestycja ma trafić na Wyspy…
Choć Brexit na Wyspach ciągle ma sporo zagorzałych zwolenników, to patrząc na to wszystko z zewnątrz, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że niekończące się wychodzenie kraju z UE po prostu demoluje Wielką Brytanię. Brytyjska demokracja, jeszcze niedawno wzór do naśladowania, stała się czymś na kształt swojej własnej parodii.
Ale nie lepiej jest z gospodarką. Jeszcze 2-3 lata temu niemal wszyscy mogli się od Brytyjczyków uczyć, jak budować silny gospodarczo kraj XXI wieku. Na Wyspach można było poczuć amerykańskiego ducha przedsiębiorczości, ale jednocześnie kraj nie uciekał od europejskich pomysłów na „państwo opiekuńcze”.
Jednak głównym wabikiem dla światowego biznesu na Wyspach była stabilność. Cały świat chciał inwestować w Wielkiej Brytanii – bo to był kraj, w którym po prostu wszystko było ułożone. Aż wydarzył się Brexit. A właściwie to zapowiedź Brexitu, która ciągle nie chce się zrealizować. Ale za to jest bardzo zabójcza dla tego poczucia stabilności.
Fabryka Toyoty w Polsce się rozrośnie
Doskonale to pokazuje decyzja japońskiego giganta motoryzacyjnego. Firma ma zwiększyć produkcję silników i przekładni do aut hybrydowych w fabrykach w Wałbrzychu i Jelczu-Laskowicach. Podzespoły mają być montowane m.in. w nowej generacji bestsellerowej Toyoty Yaris.
Inwestycja jest szacowana na 2 mld zł – a poza nowymi liniami produkcyjnymi będzie trzeba zbudować np. odlewnie czy dodatkowe stanowiska do montażu. Oczywiście zwiększy się też zatrudnienie – i to przynajmniej o kilkadziesiąt osób.
Polska – kraj stabilności?
O inwestycji Japończyków mówiło się już od jakiegoś czasu. Z tym że nowe linie wcale nie miały powstać w Polsce. Jak twierdzi „Gazeta Wyborcza”, Brytyjczycy byli przekonani, że nowe linie powstaną właśnie u nich. Jednak Japończycy mieli przestraszyć się niepewności związanej brexitem. W końcu ciągle nie wiadomo, kiedy kraj ostatecznie opuści Wspólnotę. Jeszcze większą zagadką są ostateczne warunki angielskiego wyjścia.
A, jak wiadomo, wielki biznes niepewności nie znosi. Woli stabilność – którą Japończycy najwyraźniej dostrzegli… nad Wisłą.
Gdyby jeszcze parę lat temu ktoś powiedział, że polska gospodarka może być w oczach wielkich inwestorów stabilniejsza niż brytyjska, to zostałby wyśmiany. Jednak wygląda na to, że na problemach Brytyjczyków możemy trochę skorzystać.