Jak opisuje Trójmiasto.pl, pewien taksówkarz stwierdził, że oszukiwanie turystów z Norwegii to szybki sposób na biznes. Skoro ktoś się nabierze, to jest frajerem – prawda? Otóż nie. Taksówkarz może mieć poważne problemy. Jeżeli sytuacja opisywana w mediach zgadza się ze stanem faktycznym, to mam nadzieję, że poniesie on surowe konsekwencje.
Taksówkarz oszukał Norweżkę
19 października, w nocy z piątku na sobotę, pewna turystka z Norwegii, przebywająca w Gdańsku, zamówiła kurs z ul. Chmielnej do hotelu Mercure. Odległość między tymi miejscami to około 2 kilometry, a podróż Uberem kosztuje około 10-11 złotych.
Taksówkarz nie chciał być jednak jak Uber, więc podróż kosztowała w sumie 850 złotych, bo przecież z czegoś żyć trzeba. Przewoźnik zażądał najpierw za podróż „jedynie” 85 złotych, a gdy kobieta stwierdziła, że to za dużo, to zablokował drzwi, uniemożliwiając jej opuszczenie pojazdu.
Kobieta zgodziła się na płatność kartą, ale 85 złotych to zdecydowanie zbyt mało dla dziarskiego taksówkarza. Nabił on na terminalu 850 złotych i taka właśnie kwota została ściągnięta z karty Norweżki. Przewoźnik chyba stwierdził, że kobieta nigdzie tego nie zgłosi, a Norwegia, to bogaty kraj, więc żadnych konsekwencji z łatwego zarobku nie będzie.
Na szczęście prawdopodobnie będą, bo kobieta opisała całą sytuację organom ścigania.
Oszustwo i pozbawienie wolności
Cała sytuacja, jeżeli zgadza się ze stanem faktycznym, jest modelowym przykładem oszustwa, uregulowanego w art. 286 par. 1 Kodeksu karnego, który stanowi, iż:
Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania,
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Warto też zauważyć, że mężczyzna zamknął drzwi, uniemożliwiając kobiecie opuszczenie pojazdu. Jest to przestępstwo z art. 189 par. 1 Kodeksu karnego.
Kto pozbawia człowieka wolności,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Dziwię się, że policjanci nie badają również tego tropu, bo sytuacja – mimo że wydaje się prozaiczna – była niewątpliwym pozbawieniem wolności Norweżki w czasie, w którym taksówkarz przymusowo zatrzymał kobietę w pojeździe.
Oczywiście trzeba wyjaśnić, że takie przypadki stanowią mniejszość i nie oznaczają, że każdy taksówkarz to złodziej. Niestety, wśród trójmiejskich przewoźników, takie sytuacje faktycznie się zdarzają, co rzutuje na zaufanie społeczne do tego zawodu w ogóle.