Kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości (albo agencje PR-owe z nim współpracujące) w porę zauważyło, że „zabieranie” obywatelom pieniędzy w aż tak ordynarny sposób to zła metoda na budowanie politycznego poparcia, ogólnego dobrobytu i narracji sukcesu. PiS wycofuje projekt zniesienia 30-krotności składek ZUS
PiS wycofuje projekt zniesienia 30-krotności składek ZUS
Jak informuje Rzeczpospolita, Marcin Horała (PiS) skierował do marszałkini Sejmu Elżbiety Witek pismo, którego treść jest niezwykle zaskakująca.
Uprzejmie informuję Panią marszałek, iż występując jako reprezentant wnioskodawców w pracach nad poselskim projektem ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw (druk nr 14) wycofuję przedmiotowy projekt ustawy
Pismo zostało udostępnione na Twitterze przez posła Macieja Gdulę (Lewica).
Wycofany projekt ustawy dotyczył zniesienia 30-krotności składek ZUS, który to okazał się być propozycją wyjątkowo szeroko krytykowaną, nie tylko wśród opozycji, ale i samym rządzie. Trzeba bowiem przypomnieć, że Porozumienie Jarosława Gowina od razu zastrzegło, że nie zagłosuje za proponowaną zmianą.
30-krotność składek ZUS. Co to jest?
Obecnie, roczna podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe nie może być w roku kalendarzowym wyższa od kwoty odpowiadającej trzydziestokrotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce państwowej na dany rok kalendarzowy. Po osiągnięciu takiego przychodu składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe nie są opłacane.
Limit 30-krotności składek ZUS wprowadzono w 1998 roku. W założeniu każdy, w postaci świadczeń emerytalnych, otrzyma tyle, ile wpłacił do budżetu. Żeby uniknąć wypłacania bardzo wysokich emerytur, zdecydowano o wprowadzeniu limitu składek, czyli owej 30-krotności. Jest to de facto górny limit przychodu, do którego płaci się składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe.
Wtem pojawił się poselski projekt zniesienia tego rozwiązania, który jest oczywiście projektem rządowym. Procedowanie w trybie projektu poselskiego to nic innego jak pewne wykorzystanie luki prawnej, która ma na celu optymalizację i przyspieszenie procesu legislacyjnego. Zniesienie limitu składek ZUS oznaczałoby, że do budżetu wpływałoby znacznie więcej pieniędzy. Nie jest to oczywiście jedyny kanał, poprzez który rządzący chcą pozyskiwać pieniądze, by potem mówić o państwie dobrobytu.
Państwo dobrobytu
W uzasadnieniu do wycofanego projektu znaleźć można takie górnolotne argumenty jak to, że zniesienie 30-krotności składek na ubezpieczenia to zmniejszenie obciążenia biurokratycznego. Zastosowano również swoistą metodę „kija i marchewki”, bo głoszono przede wszystkim, że zniesienie limitu 30-krotności składek ZUS to u niektórych wyższe emerytury w przyszłości, co jest poniekąd faktem.
Chodzi jednak najprawdopodobniej nie o wyższe emerytury w przyszłości a o pozyskiwanie środków pieniężnych na realizacje rządowych programów — tu i teraz.
Trzeba też zauważyć, że najgłośniej mówi się nie o wsparciu, a o bezwzględnym rozdawnictwie. Nie oceniam zasadności takiego ujęcia systemu wsparcia socjalnego (które nie jest udzielane na określonej podstawie, w określonym celu i z odpowiednią kontrolą), a fakt, że Polska nie jest krajem z taką dobrą sytuacją finansową, jak głoszą to z sejmowych mównic rządzący.