Dla niektórych zakaz podwożenia dzieci do szkoły może wydawać się irracjonalny. Nie chodzi jednak w tym przypadku o to, by rodzice w ogóle nie mogli podwozić swoich pociech na zajęcia, ale by nie podjeżdżali wprost pod szkołę – ani w jej najbliższe okolice. Na warszawskiej Ochocie mieszkańcy sami wytypowali już ulice, które można byłoby wyłączyć z ruchu na pół godziny przed rozpoczęciem zajęć.
Zakaz podwożenia dzieci do szkoły? Tak, a przynajmniej w jej okolice
Jeśli ktoś rano przejeżdża koło szkoły, to dojeżdżając w okolice budynku zapewne co chwilę widzi, jak jakiś samochód zatrzymuje się, szybko wysiada z niego dziecko, a kierujący po chwili rusza dalej. Jest to jednak niespecjalnie bezpieczne i dla innych uczestników ruchu, i dla podwożonych dzieci. Bardzo łatwo o to, by jeden kierowca nie zauważył dziecka wysiadającego z innego auta lub takiego, które przechodzi za tyłem jego auta. O wypadek zatem nietrudno.
Warto też pamiętać, że także nerwy rodziców podwożących swoje dzieci pod samą szkołę są codziennie wystawiane na próbę. Nie od dziś wiadomo, że okolice szkół w okolicach porannych bywają tak samo zakorkowane jak okolice największych biurowców.
Rozwiązaniem może być zatem zakaz podwożenia dzieci do szkoły. A może raczej nie tyle zakaz, co po prostu – zamknięcie ruchu w okolicach budynku. Oczywiście na określony czas – chodzi głównie o zajęcia poranne. Dla części warszawiaków to dobry pomysł – i to na tyle, że sami już typują, które ulice mogłyby być czasowo wyłączane z ruchu. Na razie dokonali tego mieszkańcy Ochoty, wskazując dwie ulice, przy których położone są szkoły podstawowe. Nie wiadomo jednak, czy koncepcja zostanie ostatecznie zrealizowana.
Strefa Schulstrasse w Warszawie. „Zakaz” podwożenia dzieci do szkoły (a raczej pod szkołę) funkcjonuje już w Wiedniu
Co ciekawe, pomysł z porannym zamykaniem ruchu na ulicach wokół szkół został już zrealizowany w Wiedniu. Tam zamyka się uliczki, które prowadzą pod wejście do szkoły. Na czas wyłączenia uliczki z ruchu, stawia się na nich przenośne barierki.
Z jednej strony zamykanie ulic przy szkołach ma olbrzymie zalety. Poprawa bezpieczeństwa, zwiększenie wolnej przestrzeni wokół szkoły, a także – dawka ruchu dla dzieci, które chociaż kawałek muszą dojść do placówki. Z drugiej strony jednak można się spodziewać, że korki po prostu będą tworzyć się w innym miejscu, a kierowcy, którzy przejeżdżają koło szkoły w drodze do pracy, musieliby opracować nową trasę.