Frankowicze zawierający ugodę z bankiem mogą przypuszczać, że ich problemy finansowe zmierzają ku końcowi. Okazuje się jednak, że w niektórych przypadkach umorzenie kredytu frankowego dla skarbówki stanowi przychód. To z kolei prowadzi do powstania zobowiązania podatkowego. Całej sprawie przygląda się Rzecznik Praw Obywatelskich.
Umorzenie kredytu frankowego może być niekiedy początkiem problemów: tym razem ze skarbówką
Frankowicze nie mogli liczyć na jakąś realną pomoc ze strony państwa. To tolerowało przez długie lata stosowanie przez banki klauzul abuzywnych, pomimo zapowiedzi nie zrobiło w zasadzie nic by poprawić sytuację swoich obywateli. Ci musieli więc radzić sobie sami. Z jednej strony do dyspozycji mieli drogę sądową. Niedawny wyrok TSUE w sprawie Frankowiczów stanowi nie tyle może przełom, co kolejny z serii kroków do skutecznej walki z bankiem w sądzie.
Alternatywą były próby dogadania się z bankiem. Polacy nie chcą się sądzić – nawet kiedy mają duże szanse na wygraną. Banki z kolei niekoniecznie chcą ryzykować przegranej. Sytuacja sprzyja zawieraniu ugód pomiędzy stronami umowy kredytowej. Rzadko kiedy jest to rozwiązanie w pełni satysfakcjonujące którąkolwiek. Przynajmniej jednak jest jakieś.
Problem w tym, że umorzenie kredytu frankowego – chociażby w zamian za niespłacone jeszcze mieszkanie – dla organów podatkowych oznacza przychód. Nawet jeśli faktycznie sytuacja majątkowa podatnika poprawiła się jedynie w taki sposób, że zniknęło jego zadłużenie.
Naliczone a umorzone odsetki od kredytów stanowią przychód, choć ministerstwo finansów rezygnuje od czasu do czasu z poboru podatku
Rzecznik Praw Obywatelskich na swojej stronie internetowej ostrzega Frankowiczów. Ograny państwa teraz wysyłają wezwania do zapłaty podatku osobom, którym bank częściowo umorzył kredyt hipoteczny. Zdaniem organów podatkowych takie umorzenie zobowiązania stanowi przychód.
Istnieje oczywiście ku temu konkretna podstawa prawna. W tym przypadku art. 23 ust. 1 pkt 32 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Zgodnie z tym przepisem, kosztami uzyskania przychodu nie są także naliczone a umorzone odsetki od kredytów. Do tej pory jednak minister finansów dwukrotnie wydawał rozporządzenia o odstąpieniu od opodatkowania w takich przypadkach.
Niestety, ich obowiązywanie obejmuje jedynie kredyty umorzone pomiędzy 1 stycznia 2015 r. a 31 grudnia 2018 r. Wszystko dlatego, że rządzący preferują najwyraźniej doraźne wydawanie rozporządzeń zamiast systemowego rozwiązania faktycznego problemu. Przekształcanie zobowiązania cywilnoprawnego w zobowiązanie o charakterze podatkowym sprawia, że Frankowicze mogą wpaść niejako z deszczu pod rynnę.
Zaniechania po stronie ministerstwa finansów oraz opresyjna praktyka podatkowa sprzyjają przedłużaniu sporów z bankiem
Postępowanie organów podatkowych ma oczywiście swoje konsekwencje. Zobowiązanie o charakterze podatkowym egzekwowane jest przez urzędy skarbowe bez litości. Czasem również bez refleksji nad sensem takiego postępowania. Brak uwzględnienia przez nie genezy samego zobowiązania często prowadzi do porażek przed sądami administracyjnymi.
Te jednak mają zwyczaj wyczerpywać wszelkie możliwości odwoławcze – aż po Naczelny Sąd Administracyjny. Jak się łatwo domyślić, do tego momentu umorzenie kredytu frankowego może oznaczać dalsze nakręcanie spirali zadłużenia. Tym razem po prostu wierzycielem nie jest bank a Fiskus.
Oczywiście, taka a nie inna praktyka nie jest winą samych urzędników. Nie jest żadną tajemnicą, że takie a nie inne podejście wynika z instrukcji kierowanych z ministerstwa finansów. W końcu a nuż się trafi sąd, który przychyli się do argumentacji organu podatkowe – budżet państwa zaś każde dodatkowe środki chętnie przyjmie.
Rzecznik Praw Obywatelskich domaga się od władz uporządkowania podatkowego aspektu umarzania kredytów walutowych
Z całą pewnością umorzenie kredytu frankowego traktowane niczym prezent banku przez organy podatkowe nie służy nikomu. Wspomniany wyrok TSUE w sprawie małżeństwa Dziubaków z pewnością będzie zachęcać banki do prób załatwienia sprawy polubownie. Sami klienci bardzo często będą preferować takie rozwiązanie. Problem w tym, że wizja Skarbówki domagającej się jeszcze podatku z pewnością wielu zniechęci. To z kolei tak naprawdę utrzymuje spór pomiędzy kredytobiorcą a bankiem tam, gdzie tak naprawdę żadna ze stron już go toczyć nie chce.
Niewątpliwie problem rozwiązałoby stałe rozporządzenie ze strony ministra finansów o zaniechaniu poboru podatku. Gdyby problem z kredytami walutowymi ustał, zawsze można by taki akt uchylić. O takie właśnie rozwiązanie apeluje Rzecznik Praw Obywatelskich.