Od rana internauci informują o kolejnej gigantycznej wpadce Facebooka w zakresie prywatności. Ta jednak jest mniej abstrakcyjna, niż jakieś tam wycieki zahashowanych haseł i niesie za sobą gigantyczne konsekwencje.
Są różne fanpage na Facebooku. Swoje profile w tym serwisie mają serwisy internetowe, youtuberzy, marki samochodowe, Netflix, instytucje państwowe, ale też wiele stron stworzonych do pozyskiwania niezbyt rozgarniętych obserwujących („Zbieramy milion polubień dla Jana Pawła II”), wrzucające potem różne metody oszustw SMS czy karmiące się nienawiścią, żyjące z obrażania i ataków personalnych.
Facebook z wielką wpadką
Osoby zarządzające danym fanpagem mogą ukryć swoją tożsamość i zwykle przemawia za tym wiele powodów. Znani internetowi twórcy chcą chronić swoją prywatność, nie chcą być atakowani prywatnymi wiadomościami, a czasem wymaga tego głębszy interes czy kwestie bezpieczeństwa. Przykładowo dziś możemy bez problemu dowiedzieć się, które panie redagują fanpage Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych (nie, żebym był wielkim fanem). W mojej ocenie wpadka Facebooka stanowi gigantyczne zagrożenie dla prywatności, ale tez bezpieczeństwa niektórych osób.
Oczywiście nieszczęście to ma to też swoje korzyści, szczególnie w odniesieniu do profili o charakterze politycznym. Już teraz, po bardzo szybkim „researchu” okazało się, że sporą część agresywnych politycznych fanpage’ów prowadzą ludzie, którzy bywają utrzymywani przez różne polityczne korzyści czy dotacje. Nie mogłem się oprzeć i również podejrzałem kilka fanpage’ów, które regularnie wchodzą z nami w – ekhm – „polemikę” i tak na przykład jedną z takich stron prowadzi pan Iwan, który regularnie obraża autorów naszej strony, Leszka Balcerowicza, a Rafałowi Brzosce z InPostu chce „sprzedawać gonga”. Na profilu autora znajdziemy zdjęcie profilowe z Leninem w tle, a życzenia świąteczne to tęskne wspomnienie 1917 roku. Ja naprawdę nie żartuję, gdy alarmuję, że nad polską powraca do życia komunizm, chowając się za fasadą zachodnioeuropejskiej „socjaldemokracji”.
Facebook sprawił kłopot osobom publicznym
Błąd Facebooka to przede wszystkim jednak tytaniczny problem dla osób, które z jakiegoś powodu chciały ukryć swoją tożsamość, jak na przykład Banksy czy jeden z najwybitniejszych artystów polskiego YouTube’a – Klocuch. Jeżeli wyżej wskazani zaufali algorytmom dostatecznie mocno i w serwisie występowali pod własnym nazwiskiem, to starannie budowana aura tajemniczości właśnie runęła. Wyobraźmy sobie też ile problemów zawodowych sprawi cała ty sytuacja, gdy nagle okaże się, że ktoś za dnia prowadzi fanpage salonu meblowego, a jednocześnie po godzinach walczy z kapitalizmem i produkcją mebli. Już teraz w bezpośrednim otoczeniu słyszę o historiach pracowników agencji reklamowych, którzy wieczorem, przy kawce, działają na szkodę swoich klientów.
Jak dotąd nie znamy stanowiska Facebooka w sprawie „wycieku”, czy też raczej opcji, która powinna być niewidoczna dla osób niebędących administratorami strony. Trudno też bez wnikliwej analizy (co zrobimy w najbliższych godzinach) odpowiadać na pytanie czy w ogóle możemy mówić o naruszeniu prywatności zawinionym przez administrację serwisu. Uważam jednak, że nawet jeśli opcja zostanie załatana w ciągu najbliższych kilku godzin, może wywołać nieodwracalne konsekwencje w przestrzeni debaty publicznej czy biznesowej.