W tym tygodniu miała miejsce debata ekspercka na temat bezpieczeństwa ruchu drogowego zorganizowana przez GITD w Warszawie. Z mających tam miejsce wypowiedzi można wnioskować, że szykuje się poważna zmiana – nowe przepisy dotyczące fotoradarów. Kary administracyjne – już nie mandaty – wystawiane będą dla właścicieli pojazdów. Oznacza to brak konieczności prowadzenia jak dotychczas postępowań ustalających sprawców.
Ustalanie rzeczywistego sprawcy powodowało duże straty w budżecie
Do tej pory polski system fotoradarów obsługiwany przez Centrum Automatycznego Nadzoru nad ruchem Drogowym miał jeden duży problem, na który już dawno wskazywali eksperci. Po stworzeniu systemu automatycznego nadzoru nad kierowcami zabrakło dostosowania do niego przepisów prawa. Zamiast rzeczywistego szybkiego działania konieczne okazało się ustalanie, kto rzeczywiście kierował pojazdem. Czasem trwało to miesiącami, wiele mandatów zdążyło się też przedawnić. Związane z tym straty budżetu szacowane są na około 3 mld złotych.
Obecnie egzekucja mandatu z urządzeń rejestrujących wiąże się więc z szeregiem problemów. Kierowcy często utrzymują, że inne osoby są sprawcami. Tym samym procedura znacznie się wydłuża i ustalenie, kto rzeczywiście kierował pojazdem może zajmować nawet kilka miesięcy. Nowe przepisy dotyczące fotoradarów i naprawa CANARD stały się zresztą konieczne nie tylko ze względu na straty w budżecie, ale także z uwagi na ilość wypadków drogowych w 2019 roku, która jest zatrważająca. Ponadto w planach jest zakup około 300 nowych fotoradarów, który będzie miał sens tylko wtedy, gdy system rzeczywiście będzie działał sprawnie.
Wszyscy zgadzają się, że konieczne są nowe przepisy dotyczące fotoradarów
Szef GITD podczas debaty prosił, by przygotować nowe przepisy dotyczące fotoradarów. Z koniecznością wprowadzenia zmian zgodziły się obecne na debacie opcje polityczne i przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury oraz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Przepisy miałyby zostać dostosowane w taki sposób, by nakładane były kary administracyjne, a system rzeczywiście działał automatycznie. Za wykroczenia wówczas byliby więc karani właściciele pojazdów, a nie kierowcy. Na nich spoczywałby obowiązek wskazania sprawcy. Jeśli by tego nie zrobili, sami musieliby uiścić odpowiednią opłatę. Byłaby to opłata administracyjna – nie mandat.
Podobne rozwiązanie było proponowane już kilka lat temu
Zmiana była proponowana już w 2013 roku i na podobnych zasadach miałaby być wprowadzona teraz. CANARD miałby wysyłać zawiadomienie o fakcie naruszenia przepisów, na przykład przy pomocy elektronicznego systemu ePUAP. Właściciel pojazdu miałby wówczas 21 dni na wskazanie sprawcy albo przyznanie się do winy i opłacenia kary – wtedy 20% niższej, ale z punktami karnymi. Jeśli w wyznaczonym czasie nie podjąłby żadnych czynności, otrzymałby drugą przesyłkę – decyzję administracyjną o ukaraniu. Wówczas musiałby zapłacić bezwzględnie wyższą karę, za to bez punktów karnych.