Od 2016 r. liczba zabójstw w Polsce rośnie i przynajmniej raz dziennie ktoś kogoś zabija. Co stało się na przełomie 2015/2016?

Gorące tematy Prawo Społeczeństwo Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (185)
Od 2016 r. liczba zabójstw w Polsce rośnie i przynajmniej raz dziennie ktoś kogoś zabija. Co stało się na przełomie 2015/2016?

Liczba zabójstw w Polsce sukcesywnie rośnie. Do 2016 roku następował stały spadek, natomiast później nastąpił zauważalny wzrost. Z danych wynika, że co najmniej raz dziennie dochodzi w Polsce do zabójstwa. Co to oznacza?

Liczba zabójstw w Polsce

Komenda Główna Policji opublikowała dane, z których wynika liczba zabójstw w Polsce. Szczegółowe informacje znajdują się na stronie Komendy Głównej Policji i określają szczegóły co do przestępstw zabójstw w odniesieniu do konkretnych województw. Tak prezentuje się zsumowana liczba zabójstw w zależności od roku.

2018 – ok. 520 (prawo.pl podaje, że liczba jest nieco wyższa, niż w roku poprzednim)| 2017 – 513 | 2016 – 456 | 2015 – 495 | 2014 – 526 | 2013 – 574 | 2012 – 582 | 2011 – 662 | 2010 – 680 | 2009 – 793 | 2008 – 759 | 2007 – 848 | 2006 – 816 | 2005 – 837 | 2004 – 980 | 2003 – 1039 | 2002 – 1188 | 2001 – 1325 | 2000 – 1269 | 1999 – 1048

Przyglądając się policyjnym danym z raportu, który dotyczy tego rodzaju przestępczości, można zauważyć, że „prym” wiodą województwa: mazowieckie, pomorskie, małopolskie, ale jest to raczej losowość, luźno związana z zaludnieniem. Ogólną tendencją jest jednak pewien wzrost liczby zabójstw, który następuje od 2016 roku.

Odnosząc się do innych przestępstw, podaje się, że zachodzi ciągły spadek jeżeli chodzi o kradzieże, rozboje, bójki, czy pobicia. Coraz mniej stwierdza się także przestępstw korupcyjnych.

Skąd wynika wzrost liczby zabójstw?

Warto od razu wyjaśnić, że zabójstwem w rozumieniu policyjnych danych nie jest każda sytuacja, która wyraża się w śmierci człowieka, spowodowanej działaniem drugiego człowieka. Dane dotyczą przestępstwa zabójstwa z art. 148, czyli zabójstwa, zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem i innych form kwalifikowanych (morderstwo) i uprzywilejowanych przestępstwa zabójstwa.

Statystyk nie należy odbierać zatem jako liczbę zgonów, spowodowanych przyczynami innymi, niż naturalne. Osobno gromadzi się bowiem dane, które dotyczą ofiar śmiertelnych wypadków drogowych, bójek, pobić, ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ze skutkiem śmiertelnym, a także zgonów spowodowanych przez innego człowieka, jednakże nieumyślnie.

Czy odwrót od tendencji spadkowej i zauważalny wzrost – kolejny rok z rzędu – liczby zabójstw można odnosić do przemian, spowodowanych zmianą rządów pod koniec 2015 roku? Wątpię, aczkolwiek niektórzy komentatorzy wskazują, że rządy PiS mogły i mogą mieć z tym coś wspólnego.

Czy Polacy częściej się zabijają?

Nie chodzi oczywiście o to, że Polacy się częściej zabijają, bo rządzi PiS. Zmiany w organizacji prokuratury mogły jednak spowodować, że więcej zdarzeń, których przedmiotem jest śmierć człowieka, kwalifikuje się właśnie jako zabójstwo.

Przykładowo, granica między spowodowaniem ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ze skutkiem śmiertelnym (potocznie – pobicie ze skutkiem śmiertelnym, które jest jednak nieco innym przestępstwem) jest niezwykle trudna do określenia i spoczywa de facto na odszyfrowaniu zamiaru domniemanego sprawcy. Również często kwestią trudną do oceny jest stwierdzenie, czy spowodowanie śmierci było nieumyślne

Jestem w stanie sobie jednak wyobrazić, że w wielu takich sytuacjach współcześnie coraz częściej podejmuje się wszelkie czynności, by udowodnić właśnie zamiar zabójstwa. Rządzący serwują pewne delikatne, acz postępujące upraszczanie przepisów w tym zakresie, co równocześnie prawdopodobnie idzie w parze ze zmianą sposobu działania prokuratury w wypadkach stwierdzenia śmierci człowieka, spowodowanej działaniem lub zaniechaniem innego człowieka. Ponadto wyraźnie widać, że funkcja sprawiedliwościowa prawa karnego zaczyna stawać się ta najważniejszą.

Ten proces „dekalogizowania” polityki karnej, ku uciesze części Polaków, może być jednak odbierany jako obraza dorobku karnistów.