Można nazywać to jak się chce – rozliczenia po konkubinacie, zwrot pożyczki od narzeczonej, bezpodstawne wzbogacenie partnera, zwrot darowizny na rzecz partnerki. Problem jest natomiast bardzo prosty.
Jeżeli związek trwa, to nikt nie liczy przekazywanych sobie pieniędzy. Liczenie zaczyna się dopiero jak związek się psuje i wtedy przychodzi moment refleksji, która najczęściej prowadzi do wniosku, że zwrot pieniędzy po rozstaniu to z punktu widzenia prawa bardzo trudna sprawa.
Pewna para, której sprawą zajął się Sąd Najwyższy, miała na przemyślenia, aż 7 lat, bo tyle już trwa ich spór (para rozstała się w 2013). Zapowiada się, że na wyciąganie wniosków będą mieli jeszcze chwilę, bo Sąd Najwyższy uchylił (zgodnie z prawem nie mógł inaczej) wyrok w ich sprawie i przekazał sprawę sądowi apelacyjnemu do ponownego rozpoznania.
Zwrot pieniędzy po rozstaniu
Mężczyzna domagał się od byłej partnerki ponad 100.000,00 zł. Para poznała się w 2009 r. przez internet a od marca 2009 r. byli w związku. We wrześniu kobieta wyjechała w celach zarobkowych do Irlandii.
W trakcie trwania znajomości, mężczyzna przelewał pieniądze na jej konto bankowe i płacił jej długi. Opłacał też rachunki za energię i media w jej domu (mimo, że sam nigdy tam nie mieszkał). Partnerka przeznaczała te pieniądze na swoje utrzymanie i prowadzenie działalności gospodarczej. Mężczyzna kupił jej też sprzęt służący do działalności (łóżko do masażu) i zamontował w jej domu piec.
Problem z takimi sytuacjami z punktu widzenia prawa jest taki, że nie ma przepisów, które regulują zwrot pieniędzy po rozstaniu, jeżeli ktoś był ze sobą w związku nieformalnym (konkubinacie). Takie przepisy są, ale dotyczą tylko małżonków.
Jak w takim razie traktować przekazywane komuś pieniądze w trakcie trwania nieformalnego związku?
Najbardziej naturalne jest uznanie, że pieniądze to były prezenty, a w języku prawniczym darowizna. Niestety zwrot darowizny nie zawsze będzie możliwy.
Patrz: Odwołanie darowizny pierścionka zaręczynowego
Ale dlaczego nie pożyczka? Zgodnie z prawem umowa pożyczki zawierana jest wtedy, gdy pożyczkobiorca zobowiązuje się do jej zwrotu.
Uwaga! Umowa pożyczki powinna mieć też odpowiednią formę. Odzyskiwanie pożyczki udzielonej w innej formie niż pisemna lub dokumentowa sprawia dodatkowe problemy.
Mężczyźnie udało się dowieść, że pieniądze przekazywane kobiecie to była pożyczka. Ale udało mu się to tylko dlatego, że istniały dowody świadczące o tym, że partnerzy właśnie w ten sposób się umówili – że przekazywane kwoty to pożyczka a nie prezenty. Nie można więc bez żadnych dowodów stwierdzić, już po fakcie, że przekazywane w przeszłości pieniądze to tak naprawdę była pożyczka.
W sprawie wystąpił też problem wymogu formy dokumentowej dla umowy pożyczki. Mężczyzna tylko dlatego, że dysponował potwierdzeniami przelewów i korespondencją z byłą partnerką, w której deklarowała spłatę, udało się „obejść” rygory przewidziane dla formy umowy pożyczki. Co istotne kobieta ostatecznie zadeklarowała, że będzie spłacać całość kwoty, której domagał się były partner, w ratach. Nie było więc wątpliwości, czy partnerka deklaruje spłatę jedynie części, czy całości pieniędzy przekazanych przez byłego partnera.
Patrz: Jak odzyskać pieniądze pożyczone bez umowy pisemnej?
Problem pojawił się przy zakupie sprzętów tj. pieca i sprzętów do masażu
Sąd II instancji uznał, że zakup i wmontowanie np. pieca do domu partnera to nie jest „pożyczka”. I faktycznie – takie świadczenie rozpatruje się zazwyczaj na podstawie przepisów o tzw. „bezpodstawnym wzbogaceniu”. Najogólniej rzecz biorąc polega ono na przysporzeniu majątku drugiej osoby, kosztem drugiej, bez podstawy prawnej. Jeszcze inaczej byłyby rozpatrywane np. prace przy zamontowaniu pieca lub najczęściej spotykane prace remontowe przy nieruchomości należącej do partnera.
Najczęściej zwrot równowartości takich świadczeń będzie możliwy, gdy odpadł tzw. cel świadczenia, tj. np. partner pomagał budować dom, w którym partnerzy mieli zamiar wspólnego zamieszkania, a para potem się rozstała (więc odpadł cel świadczenia).
Inne zasady będą obowiązywać w przypadku rozliczeń co do rzeczy zakupionych wspólnie przez byłych partnerów. W takim wypadku podstawą wzajemnych rozliczeń będą przepisy art. 226-231 kodeksu cywilnego dotyczące rozliczeń współwłaścicieli. Współwłasność będzie wynikała zawsze z konkretnej czynności dokonanej wspólnie, z zamiarem wspólnego zakupu.
Sprawa zwrotu pożyczki mężczyzny pozostaje niewyjaśniona
Pierwszy wyrok zapadł w 2016 r. Potem wniesiono apelację, a następnie skargę kasacyjną. Sąd II instancji uznał, że mężczyzna nie udowodnił, że przekazał byłej partnerce całość żądanej kwoty.
W sprawie pod koniec grudnia 2019 r. zapadł wyrok Sądu Najwyższego (sygn. akt IV CSK 496/18). Sąd Najwyższy polecił sądowi apelacyjnemu zastanowić się nad tym, jakie znaczenie ma fakt, że kobieta zobowiązała się do spłaty całości roszczenia byłego partnera i czy przypadkiem nie świadczy to o tym, że ten gdy przekazywał jej poszczególne kwoty, zawierał z nią właśnie umowy pożyczki.
Cały problem w tym, że po latach ciężko dojść, jaka była podstawa prawna przekazywania pieniędzy
Dojście do tego co było taką podstawą jest bardzo trudne, bo zazwyczaj strony pozostają w ostrym konflikcie. Żeby uniknąć takich sytuacji, osoby pozostające w związkach nieformalnych mają do wyboru:
- Zawarcie małżeństwa – wtedy zasady wzajemnych rozliczeń po prostu reguluje ustawa (ew. majątkowa umowa małżeńska)
- Zawieranie wyraźnych umów przy każdym przekazywaniu sobie środków
- Ciekawa możliwości daje też zawarcie umowy konkubenckiej
Inaczej może się skończyć tak jak w sprawie byłej pary, której sprawą zajął się Sąd Najwyższy. Po związku zostanie tylko złamane serce, wieloletni spór i koszty prawników do spłacenia. Zwrot pieniędzy po rozstaniu to zawsze droga przez mękę.