Od czwartku wchodzi w życie większość zmian zarządzonych przez rząd i samorządy. Na razie koniec z lekcjami, zajęciami na uczelni, wydarzeniami kulturalnymi i większością rozrywek. Po prostu Polska w trybie stand-by. Czekająca na to, co wydarzy się w związku z koronawirusem. Ale myślmy pozytywnie. Nasz kraj wszedł w ten tryb na tyle wcześnie, że dramatyczny scenariusz włoski może się u nas nie spełnić.
Polska w trybie stand-by
Niemalże we wszystkich szkołach w całej Polsce zawieszone są lekcje. Jeszcze w czwartek i piątek dzieci co prawda będą mogły się w nich pojawić, żeby spędzić dzień pod opieką nauczycieli, ale od poniedziałku wszystkie szkoły zostaną oficjalnie zamknięte. Opustoszały też kampusy. Niektóre uczelnie zrobiły to szybciej (UW), a inne wolniej (PG), i ostatecznie zajęcia odwołano i polecono studentom naukę on-line.
Zawieszono też działalność instytucji kultury. Nieczynne są muzea i galerie sztuki. Domy kultury odwołały wszystkie wydarzenia. Kluby muzyczne, choć nie podlegają decyzjom administracji, też w zdecydowanej większości uznały, że koncerty i imprezy trzeba odwołać. Zamknięte zostają też kina, a wraz z nimi teatry, opery i filharmonie. Życie więc trochę zamiera. Ale to jedyne wyjście, by dać Polsce szansę, by za parę miesięcy zaczęła wracać normalność.
Skutki dotkną każdego
Każdy z nas ten czas przeżywa inaczej. Ci, którzy od dzisiaj muszą po prostu pracować zdalnie, pewnie czują się tylko trochę zdezorientowani. Ci, którzy nie mają wyjścia i pracować muszą tak jak do tej pory, martwią się o to, co zrobić z dziećmi i jak się ochronić utrzymując stały bliski kontakt ze współpracownikami. Z wielkim współczuciem trzeba myśleć o tych, którzy żyją z wypełniania innym czasu wolnego. Idzie bardzo trudny czas dla branży eventowej, artystów, restauratorów, właścicieli hoteli i pensjonatów czy osób żyjących z zapewniania innym transportu.
Jednak to, co właśnie zaczęło się dziać, to rozwiązanie które może uratować nasz kraj od chaosu, paniki i, co najgorsze, niekontrolowanego rozprzestrzeniania się choroby. Wydaje się, że weszliśmy w tryb stand-by w ostatnim możliwym momencie, gdy przypadków potwierdzonego koronawirusa wciąż nie jest dużo. Teraz, gdy wielu z nas będzie w jednym miejscu, z ograniczonym kontaktem z innymi ludźmi, o wiele łatwiej będzie identyfikować ludzi, z którymi zarażona osoba miała kontakt. To ważne, bo wszyscy doskonale wiemy że w przypadku masowej epidemii słaba polska służba zdrowia po prostu by nie udźwignęła nadmiaru pacjentów. Lepiej więc, żeby przypadków zakażenia było u nas jak najmniej.
Co zrobić teraz i co zrobić w przyszłości?
Co robić teraz? Nic wielkiego. Pracować w wymiarze, na jaki pozwoli pracodawca. Przeczytać zaległe książki, obejrzeć serial na który mieliśmy ochotę. Przeczekać. Nie brać udziału w biedronkowej walce o makaron, ale przy okazji wizyty w sklepie zrobić sobie małe zapasy, żeby nie chodzić do marketu codziennie. Zresztą wierzę, że puste półki w sklepach to tylko chwilowa paranoja.
Przez najbliższych kilka tygodni – a tyle co najmniej będzie trwał tryb „Polska stand-by” – wielu z nas oszczędzi sporo pieniędzy. Ale równie wielu z nas kupę pieniędzy straci. Dlatego ważne jest to, by – kiedy wszystko zacznie wracać do normy – gospodarka sama zaczęła się ponownie nakręcać. Kryzysu co prawda nie unikniemy, ale sami będziemy mogli pomóc najbardziej poszkodowanym branżom porozkręcać się na nowo. Bo rząd może zapowiadać pomoc, ale on sam będzie mocno finansowo poharatany po walce z wirusem.
„Ciekawe” czasy, jakich jeszcze nie było
Nie chcę, żeby zabrzmiało to zbyt pompatycznie, ale – jak pewnie wielu z nas pamięta – obecną Polskę zbudowała solidarność. No dobra, w podręcznikach piszą że Solidarność, czyli ruch społeczny, ale wziął on się z poczucia, że ludzie mogą sobie pomagać. I właśnie teraz, 12 marca 2020 roku, przychodzi dobra okazja by taką solidarność okazać. Jeśli więc mamy czas i możliwości, pomóżmy starszemu sąsiadowi i pójdźmy dla niego na zakupy. Zajmijmy się dzieckiem, robiąc mu w wolnym czasie home-schooling, a nie wysyłając go by bawiło się na podwórku. I przede wszystkim nie róbmy głupot. Myjmy te ręce ile wlezie, nie witajmy się z innymi serdecznie, podróżujmy samochodem albo rowerem zamiast autobusem, a w sklepie trzymajmy dystans. Kto wie, może kiedy to wszystko minie, wszyscy będą mówić o Polsce jako o wzorze zaradności!