Premier Morawiecki zaproponował jednemu z najpopularniejszych polskich youtuberów rozmowę na temat epidemii koronawirusa.
Przeciwnicy polityczni premiera będą zapewne próbowali rozliczać go z tego wywiadu pod kątem „marketingu”, jednak w mojej ocenie mamy teraz dużo poważniejsze zmartwienia. W mojej ocenie spotkanie opublikowane niedawno na YouTube jest przede wszystkim fenomenalnym wykorzystaniem nowych mediów.
Premier Morawiecki u Blowka zwalcza fake newsy
Wydaje się, że obywatele Polski dość poważnie podeszli do kwestii izolowania się od otoczenia, odpowiedzialnego poruszania po mieście czy kwarantanny. Nie da się jednak ukryć, że młode pokolenie ma spore problemy ze zrozumieniem powagi sytuacji. Większość z nas zapewne widziała film grupki studentów (jak ktoś to ładnie ujął: student to najniższa forma człowieka), która radośnie na imprezie wyśpiewuje piosenki o wirusie. Młodzież czas wolny od szkoły stara się wykorzystywać jako „dodatkowe ferie” i okazje do spotkań ze znajomymi, co może mieć równie katastrofalne skutki, co udział w mszach świętych.
Z rozmowy premiera z Blowkiem dowiadujemy się na przykład jak wygląda kwarantanna przeprowadzana na osobach, które wjechały do Polski. Obywatele mają być monitorowani w oparciu o geolokalizację, prawdopodobnie w smartfonach. Za złamanie kwarantanny grozi zaś grzywna do 5000 złotych.
Premier przyznał też, że nie ma planów odrabiania lekcji w wakacje, natomiast będzie stosowany elearning. Uspokajano też w związku z licznymi pogłoskami odnośnie zamykania miast czy wojska na ulicach – nie ma takich planów, są natomiast apele o to, by ograniczać przemieszczanie się, gdyż to sprzyja rozprzestrzenianiu epidemii.
Stany nadzwyczajne, a wybory
Premier odpowiadał między innymi na pytania o to, czy planowane jest przesunięcie wyborów. Najwyraźniej PiS nie chce odwlekać tego w czasie, dlatego zdecydowano się nie wprowadzać stanu nadzwyczajnego. Sporo mówiło się o tym, że rząd wprowadzi stan wyjątkowy – co de facto zrobił, podejmując szereg decyzji tożsamych ze stanem wyjątkowym. To jednak oznaczałoby też zmianę terminu wyborów, a tego politycy chcieli uniknąć.
Premier odpowiadał też na to w jaki sposób zostaną wykorzystane środki unijne. Mateusz Morawiecki zadeklarował, że chociaż częściowo będą rekompensowane straty osób, które z powodu epidemii koronawirusa nie są w stanie pracować. Rząd wykorzysta też środki z polityki spójności, by amortyzować szkody dla gospodarki.