Orlen dostarcza swój płyn antybakteryjny niektórym sklepom, które zobowiązują się do wykorzystania go tylko na własny użytek. Mimo to znaleźli się chętni do odsprzedaży w cenie o 100 zł wyższej niż rynkowa. Internauci słusznie się oburzyli, a Orlen zapowiedział zaprzestanie dostaw do podmiotów, które naruszają warunki umowy.
Epidemia koronawirusa przewartościowała piramidę potrzeb przeciętnego człowieka. Do rangi najpilniejszych rzeczy do kupienia urosły takie rzeczy jak żel antybakteryjny, maseczki, rękawiczki czy papier toaletowy. Pierwszy etap epidemicznej paniki szczęśliwie mamy już za sobą. Puste półki w sklepach widzieliśmy tylko przez kilka pierwszych dni. Niestety nie wszystkie towary wróciły do marketów. Przykładem jest płyn do dezynfekcji. Po zakazaniu sprzedaży tych towarów na platformach internetowych jedynym możliwym miejscem z dostępnym płynem miały być stacje benzynowe Orlen.
Płyn antybakteryjny Orlen według zapowiedzi członków rządu oraz samej spółki miał być odpowiedzią na ogromne zapotrzebowanie rynku. Jego produkcja ruszyła pełną parą w pierwszej połowie miesiąca, aby w połowie marca trafić do dystrybucji. Początkowa cena wynosiła 95 zł za 5 litrową butelkę, co po przeliczeniu na buteleczkę 100 ml dawało kwotę 1,90 zł. W stosunku do cen rynkowych to kwota na śmiesznie niskim wręcz poziomie. Mimo to polityka cenowa Orlenu spotkała się z krytyką. Poskutkowało to ostatecznie obniżką do 49 zł za 5 litrową butelkę. Wprowadzono też wariant litrowy w cenie 15 zł za butelkę.
Płyn z Orlenu do kupienia w jednym supermarkecie?
Niestety płyn z Orlenu jest istnym jednorożcem. Raz na jakiś czas w mediach społecznościowych pojawi się zdjęcie jakiegoś szczęśliwca, któremu udało się ten specyfik kupić. Dla zdecydowanej większości klientów stacji płyn jest po prostu niedostępny. Powstają nawet teorie spiskowe, że ten płyn nigdy nie istniał. O tym, że te teorie można włożyć między bajki, przekonali się klienci jednego z radomskich supermarketów. Można było w nim kupić płyn produkcji Orlen w cenie 149,90 zł za 5 litrową butelkę. To 100 zł więcej niż cena obowiązująca na stacjach. Wywołało to słuszne oburzenie, a próba złamania monopolu Orlenu zakończyła się niepowodzeniem.
Podejście sklepów nie spodobało się również producentowi. Szybko wyszło na jaw, że sklepy nie mogą sprzedawać płynu. Rzeczniczka Orlen wyjaśniła, że każda próba sprzedaży tego płynu w sklepach wielkopowierzchniowych jest wbrew umowie. Okazuje się, że płyn z Orlenu jest przekazywany do sklepów z zastrzeżeniem, że może służyć wyłącznie do potrzeb własnych sklepu.
W związku z doniesieniami dot. pojawienia się płynu do dezynfekcji rąk @PKN_ORLEN w sprzedaży w sieciach handlowych, informujemy, że sprzedajemy nasz płyn sklepom wielkopowierzchniowym z wyraźnym zastrzeżeniem, że może być on wykorzystywany jedynie ma potrzeby własne sklepu (1/2)
— Joanna Zakrzewska (@RzecznikORLEN) March 31, 2020
Reakcja Orlenu na takie praktyki był bardzo stanowcza. Zgodnie z komunikatem spółki zaprzestano dostaw do tych przedsiębiorców.
W związku z doniesieniami dotyczącymi pojawienia się płynu do dezynfekcji rąk PKN ORLEN w sprzedaży w sieciach handlowych, informujemy że takie działanie sklepów stanowi naruszenie warunków współpracy. Dlatego PKN ORLEN podjął decyzję o wstrzymaniu dostaw do supermarketów, które te warunki naruszają. Sieci handlowe złożyły zamówienia do producenta, czyli spółki ORLEN Oil, na płyn do dezynfekcji, argumentując zapotrzebowanie wyłącznie koniecznością zapewnienia ciągłości funkcjonowania oraz bezpieczeństwa pracowników i klientów.
Płyn z Orlenu w sklepach tylko do użytku własnego pracowników
Sklep oczywiście wycofał towar ze sprzedaży i za całą sytuację przeprosił. Jak przyznano w oświadczeniu wysłanym redakcji tvn24.pl, wystawienie płynu do sprzedaży nastąpiło w wyniku pomyłki.
Centrala zakupiła partię płynu dezynfekcyjnego dla wszystkich naszych sklepów z przeznaczeniem wyłącznie do użytku wewnętrznego (dla pracowników i klientów). Niestety, z powodu szumu informacyjnego i niewłaściwej komunikacji wewnętrznej na poziomie naszego sklepu, doszło do incydentu w postaci chwilowego wystawienia towaru na sprzedaż. Zapewniam, że nie było naszą intencją wprowadzenie do obrotu płynu po zawyżonej cenie. (…) Jesteśmy w chwili obecnej wszyscy w bardzo dużym napięciu i stresie wywołanym stanem epidemii, staramy się pracować na najwyższych obrotach z zachowaniem dostępnych bezpiecznych środków i procedur, z ograniczoną liczbą pracowników, którzy są tylko ludźmi. W tych okolicznościach błąd ludzki może się po prostu zdarzyć. Ubolewamy nad zaistniałą sytuacją i bardzo wszystkich przepraszamy. Nadmieniam, że cała partia wystawiona do sprzedaży została oczywiście wycofana”.
Istnieje również szansa, że w kwietniu dostępność płynu do dezynfekcji będzie nieco większa. Producent poinformował, że w tym miesiącu uda się wyprodukować ponad 5 milionów litrów tego specyfiku.