Opłaty za media w dobie epidemii stają się uciążliwe z dwóch powodów. Po pierwsze, problem z zatrudnieniem i relatywnie niewiele oszczędności w kieszeniach Polaków mogą stanowić istotną przeszkodę w terminowym dokonywaniu cyklicznych płatności. Po drugie, z wody, prądu i gazu, korzystamy zdecydowanie więcej.
Miesięczne opłaty w dobie koronawirusa
Opłaty za gaz, prąd, telekomunikację, wodę, czy innego rodzaju media, są w zasadzie nieodłącznym elementem współczesnej egzystencji. Dzisiaj, gdy epidemia koronawirusa wywraca do góry nogami funkcjonowanie krajowej gospodarki (a raczej umyślnie, w imię ochrony zdrowia, czyni to władza), a problem z zatrudnieniem – a chociażby wynagrodzeniami – staje się coraz bardziej dotkliwy, dokonywanie miesięcznych opłat staje się po prostu uciążliwe.
Większość z nas siedzi w domu, a miejsce zamieszkania pełni rolę – co oczywiste – lokum, ale także i miejsca wykonywania pracy, centrum rozrywki, czy też sali wykładowej lub lekcyjnej. Spory kawałek społeczno-gospodarczego życia Polaków, zgodnie z zaleceniami władz, przeniósł się do czterech ścian. Oznacza to, że zużycie podstawowych mediów w postaci wody, prądu, czy gazu, jest dużo wyższe, aniżeli wcześniej.
Nie da się również ukryć, że w większości absolutnie podstawowe media zapewniane i oferowane są przez państwowe spółki, bądź takie, w których udział Skarbu Państwa jest istotny. Dodatkowo – co wynika z obowiązujących przepisów – do ceny doliczany jest szereg podatków, a same opłaty, które składają się na finalną cenę prądu, czy gazu, są niezwykle trudne do racjonalnego wyjaśnienia i uargumentowania.
Prąd i gaz
Jak wynika z danych Europejskiego Urzędu Statystycznego, można uznać, że płacimy za prąd znacznie mniej, niż wynosi unijna średnia. Spoglądając jednak na udział podatków w cenie prądu okazuje się, że państwo zarabia na prądzie (teoretycznie) więcej, niż m.in. Wielka Brytania, Czechy, Islandia, Norwegia, czy Finlandia.
Taka sytuacja wynika m.in. z faktu, że Polska ma najwyższy w UE VAT na energię elektryczną, którego wysokość wynosi 23%. Francuzi, czy Brytyjczycy, płacą jedynie 5%. Prąd podlega zarazem podatkowi akcyzowemu, który obecnie wynosi 5 zł/MWh.
Podobnie sytuacja wygląda w odniesieniu do gazu ziemnego, chociaż zarówno w odniesieniu do ceny, jak i udziału podatków, Polska wypada na tle unijnym nieco lepiej. Trzeba jednak pamiętać, że kryzys spowodowany przez koronawirusa przede wszystkim dotyka obywateli konkretnych państw, więc to na faktycznej sytuacji Polaków trzeba się skupić. Akcyza w odniesieniu do gazu ziemnego od 2013 roku również funkcjonuje, chociaż nie obejmuje gospodarstw domowych, w których gaz wykorzystywany jest na cele opałowe.
Sytuacja ma się nieco inaczej jeżeli chodzi o dostawę wody, która również jest opodatkowana. Same opłaty za wodę są jednak ustalane przez lokalne spółki, związane z właściwymi samorządami terytorialnymi, toteż trudno je na poziomie centralnym regulować.
Minister Sasin zapewne się cieszy
Na cenę prądu, czy gazu, składa się wiele elementów, które można podzielić na opłaty wynikające z podatków, jak i te, które narzucają dostawcy i operatorzy. Mając jednak na względzie fakt, że główni dostawcy – a czasem nawet operatorzy – ściśle związani są ze Skarbem Państw, można uznać, że państwo niejako zarabia podwójnie.
W ramach rachunków za prąd, czy gaz, oprócz opłaty za zużycie (w oparciu o taryfę) funkcjonuje szereg opłat czysto technicznych. Są one ustalane przez dostawców i operatorów i ich faktyczną sensowność trudno w zrozumiały sposób przedstawić. Oczywiście można wspaniałomyślnie uznać, że pieniądze płynące do Skarbu Państwa w postaci podatków, danin, czy też dywidend lub zysków, należą do nas wszystkich, a spółki w których ma on udział oznaczają powszechny i społeczny dobrobyt w z racji tychże wpływów, ale w dobie kryzysu (czy to epidemicznego, czy gospodarczego) obywatele obciążeni są szczególnie.
Rezygnacja z podatków, bądź próba rezygnacji z części opłat w odniesieniu do ceny prądu, czy gazu, niewątpliwie obywatelom by pomogły. Zresztą to tylko przykłady, obywatelom można by na tej płaszczyźnie pomóc na wiele sposobów.
A to da się zrobić bardzo łatwo – szczególnie w kontekście podatków i akcyzy, skoro ceny prądu dało się zamrozić ustawą. Taka pomoc byłaby nie dość, że skuteczna, to dodatkowo z pewnością sprawiedliwa, bowiem co do zasady lepiej „nie zabrać”, niż „dać”.